Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Odegnała od siebie mroczne wspomnienia, pozostawiając je z ostatnim obrazem spokojnego uśmiechu swego ojca, migdałowych oczu matki i porytej zmarszczkami twarzy starego mistrza Turkela. Potem nawet te przyjemne wizje rozmyły się pogrzebane pod stosami rozmaitych obowiązków, związanych z jej kunsztem. Biblioteka była ogromną komnatą o stropie podpartym dziesiątkami łukowatych filarów, tym bardziej niepokojących, że pokrytych tysiącami odwracających uwagę reliefów. Wiele minut zajęło Danice umiejscowienie północno-wschodniego narożnika. Kiedy wreszcie tam dotarła, sunąc wąskim przejściem pomiędzy stosami ksiąg, stwierdziła, że ktoś na nią czeka. Cadderly nie ukrywał uśmiechu cisnącego mu się na usta - nigdy nie był w stanie tego dokonać, kiedy patrzył na Danice - było tak, odkąd ujrzał ją po raz pierwszy. Wiedział, że pochodziła z Westgate, kilkaset mil na północny wschód stąd. Już to z założenia czyniło z niej osobę światową, ale wiele innych czynników również pobudzało jego wyobraźnię. Pomimo iż rysy i maniery Daniki były, ogólnie rzecz biorąc, zachodnie i nie różniły się od ich odpowiedników z centralnych Krain, kształt jej oczu zdradzał, iż musiała mieć przodków z dalekiego i egzotycznego Wschodu. Cadderly często zastanawia! się, czy nie było to głównym powodem jego fascynacji Daniką. Jej migdałowe oczy niosły w sobie zapowiedź przygody, której tak gorąco pragnął. Skończył niedawno dwadzieścia jeden lat i sześć razy opuszczał Bibliotekę Naukową -ale za każdym razem towarzyszył mu któryś z mistrzów, zazwyczaj Avery oraz kilku kapłanów. Czasami Cadderly czuł się rozżalony dotkliwym brakiem przeżyć „z prawdziwego zdarzenia". Dla niego przygody i bitwy byty czymś, o czym czytało się na kartach starych ksiąg. Nigdy dotąd nie widział żywego orka ani jakiegokolwiek potwora. W tym momencie zjawia się tajemnicza Danica niosąc z sobą kuszącą obietnicę. - Długo to trwało - rzucił cierpko Cadderly. - Jestem w bibliotece zaledwie od roku - odparowała Danica. -Ty mieszkasz tutaj, odkąd skończyłeś pięć lat. - Nawet w tym wieku zdążyłem poznać całą bibliotekę w przeciągu tygodnia - zapewnił ją Cadderly i pstryknął palcami. Zrównał się z nią, kiedy żwawo ruszyła w kierunku narożnika sali. Danica uniosła wzrok tłumiąc w sobie sarkastyczną odpowiedź -nie wiedziała, czy stroił sobie z niej żarty czy też nie. - A więc teraz walczysz z większymi od siebie? - zapyta} Cadderly. - Czy również mnie to dotyczy? Danica zatrzymała się nagle, przyciągnęła twarz Cadderly'ego do swojej i pocałowała go gwałtownie. Odsunęła się od niego na kilka cali. Jej migdałowe oczy, oszałamiające i egzotyczne, świdrowały go wzrokiem. Cadderly bezgłośnie podziękował Deneirowi, że ani on, ani Danica nie są w zakonach objętych celibatem, ale zawsze kiedy się całowali, fizyczny kontakt wprowadzał ich w stan zdenerwowania. - Walka cię podnieca - rzucił nieśmiało Cadderly, rozluźniając nieco atmosferę. -1 teraz wiem na pewno, że to jednak mnie dotyczy. Danica popchnęła go w tył, ale nie puściła jego tuniki. - Powinnaś uważać, wiesz - ciągnął Cadderly, a jego ton głosu stał się nagle poważny. - Gdyby któryś z mistrzów przyłapał cię na walce... - Dumni młodzi adepci sztuk nie pozostawiają mi wielkiego wyboru - odparła Danica, przeczesując i odgarniając włosy z twarzy. Walcząc z ostatnim przeciwnikiem nawet się nie spociła. - W tym labiryncie, który nazywasz biblioteką, przez sto lat nie znalazłabym nawet potowy potrzebnych mi rzeczy. Wywróciła oczami, by podkreślić ogrom okolonego filarami pomieszczenia. - Nie ma sprawy - zapewnił ją Cadderly. - Poznałem bibliotekę jak własną kieszeń... - Kiedy miałeś pięć lat! - dokończyła za niego Danica i ponownie przyciągnęła go do siebie. Tym razem Cadderly uznał, że mógłby wykorzystać nadarzającą się okazję do czegoś więcej. Roztropnie przesunął się, stając po prawej stronie Daniki - był leworęczny, a kiedy ostatni raz spróbował TO zrobić lewą ręką, przez dobrych kilka dni nie mógł utrzymać w dłoni pióra. Już od kilku miesięcy był pod wrażeniem czegoś, co Danica określała mianem „Paraliżującego Dotknięcia", uznając je za najbardziej efektywną, nie powodującą skutków śmiertelnych formę ataku, jaką miał okazję oglądać. Błagał Danikę, aby go tego nauczyła, ale doskonale wytrenowana mniszka starannie strzegła swoich sekretów. Wyjaśniła Cadderly'emu, że metody walki stanowią nieodłączną część jej religii, podobnie jak surowa dyscyplina ciała i umysłu. Nie mogła nauczyć go technik walki, nie zapoznając najpierw ze wstępnymi metodami kształtowania umysłu i podłożem filozoficznym, nierozerwalnie związanym z całą resztą. W połowie pocałunku Cadderly wsunął dłoń pod krótką kamizelkę Daniki i zaczął wodzić palcami po jej brzuchu. Młody kapłan jak zwykle zdumiał się czując pod opuszkami twarde sploty jej silnych mięśni brzucha. W chwilę później powoli zaczął przesuwać dłoń ku górze. Danica zareagowała w mgnieniu oka. Jej dłoń z wyprostowanym jednym palcem przecięła na ukos pierś Cadderly'ego i uderzyła go w ramię. Dłoń Cadderly'ego pod kamizelką dziewczyny momentalnie znieruchomiała, po czym bezwładnie osunęła się i zwisła u jego boku. Skrzywił się, gdy palący ból w ramieniu zastąpiło nieprzyjemne uczucie odrętwienia. - Jesteś taki... dziecinny! - wykrztusiła Danica. W pierwszej chwili Cadderly uznał jej gniew za całkiem normalną, ogólnie spodziewaną reakcję na jego śmiałe karesy, ale w chwilę potem Danica kompletnie go zaskoczyła. - Nigdy nie zapominasz o swoich studiach? - Och nie! - mruknął pod nosem Cadderly, kiedy dziewczyna oddaliła się wzburzona. Spodziewając się ataku, uważnie obserwował kątem oka i wydawało mu się, że wie, w które dokładnie miejsce trafił jej wyprężony palec. Aż do tej chwili pomimo nieustannego bólu uważał swój eksperyment za sukces. Tyle tylko że Danica zdołała go przejrzeć! Wiedziała! Młody uczeń zastanawiał się przez chwilę, co konkretnie mogło się z tym wiązać, gdy wtem usłyszał dźwięczny śmiech Daniki dochodzący zza sąsiedniego regału. Ulżyło mu. Postąpił krok w jej stronę, zamierzając jakoś załagodzić sytuację, ale gdy tylko wyłonił się zza rogu regału, Danica odwróciła się gwałtownie, wznosząc dłoń gotową do ciosu. - Dotknięcie podziała również na twoją głowę - obiecała, a w jej jasnobrązowych oczach rozbłysły wesołe, żywe iskierki. Cadderly nie wątpił w to ani przez chwilę i absolutnie nie miał ochoty przekonywać się o prawdziwości jej słów. Zawsze zdumiewało go, że Danica, ważąc o połowę mniej od niego, pokonywała go z taką łatwością