Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Przeważnie wychodzi na jaw ironia, ale i ona nie wyczerpuje sprawy. Sam Twerdochlib rzeczywiście przedstawia jakiś „kawałek życia”, ma wielki zmysł codzienności, precyzję opisu, bogactwo drobnych realiów. Umie to też interesująco przedstawić. Stąd też jego powodzenie jako scenarzysty filmowego, a szczególnie autora wielkich telewizyjnych seriali Pan na Żu- 109 ławach i Najdłuższa wojna nowożytnej Europy. Z drugiej strony, ma Twerdochlib duże i przewrotne poczucie humoru. Więc nie zawsze wiemy, czy kpi, czy nie i co nam naprawdę do wierzenia podaje. Jego bohater jest człowiekiem przeciętnym, przeciętnie też uczciwym, w miarę kombinatorem, ale i odrobinkę moralistą. Patrzy na świat „trzeźwo”, to znaczy na niedaleki dystans. Przeważnie jest szoferem czy też jakimś innym pracownikiem transportu, inżynierem lub dyrektorem, pisarzem, filmowcem lub dziennikarzem, z czasem też działaczem politycznym. Szoferów traktuje Twerdochlib serio, pisarzy - szyderczo. Punktem wyjścia był „kawałek życia - stąd dotąd”, wedle określenia Andrzeja Drawicza, potem obraz się skomplikował. Andrzej Twerdochlib (Ostrów Mazowiecka 1936) studiował na Politechnice Wrocławskiej, potem był szoferem, kontrolerem samochodowym, kierował teatrem lalek, pisywał w prasie. Początkowo był związany z Krakowem, w latach siedemdziesiątych przeniósł się do Gdańska. (Zawszeć jednak Kraków rozsiewał te miazmaty „małorealistyczne”). Wiele jego książek przerobiono na scenariusze, ma też na swoim koncie słuchowiska radiowe. Nie wiem, czy nie jest czasem jedynym autorem, który do owego „małego realizmu” jakoś się przyznaje, choć i kpi zarazem z niego. Debiutował w prasie w 1957, pierwsza książka wyszła w 1965 roku i od razu została zauważona, zyskała nawet tytuł najlepszej książki roku. Były to Małe punkty, powieść na motywach autobiograficznych. Bohater rzuciwszy studia zostaje szoferem, później inspektorem technicznym. Miewa kompleksy, ale niewielkie. Przegrywa także w życiu uczuciowym, ale nie upada na duchu i godzi się z tym. Jest to jego monolog, wyraźnie reportażowy. Ironiczny czy nie? - różnie to oceniano. Jeszcze żywiej została przyjęta książka następna, Gwiazda sezonu (1967), oparta na podobnych motywach, ale o schemacie westernu. Kierownik techniczny Michał Biel przybywa zdezelowanym samochodem na budowę w Bukówce. Jest człowiekiem przeciętnie uczciwym, o mentalności cwaniaka. Przechodzi tu przeobrażenie i zaczyna skutecznie zwalczać pleniące się powszechnie nadużycia. Zwycięża, i w dodatku zdobywa najpiękniejszą dziewczynę. Krytyka pisała o szeryfie (tytuł miał być aluzją do znanego filmu Gwiazda szeryfa), kowboju znikąd, a także o powieści produkcyjnej i dydaktycznej. Wspominała natomiast tylko mimochodem o powinowactwie z Hłaską, ponieważ Hłasko był w owym czasie bardzo trefny. Tymczasem owe powinowactwa istnieją, co wynika już z samego szoferskiego tematu. Ale jest też coś podobnego i w samym głównym bohaterze; cwaniactwo, ale na mniejszą skalę, bez dodatku szaleństwa. Następna powieść jest zdecydowanie odmienna i raczej koncentruje się na psychologii. Z braku dowodów (1969) przedstawia wracającego z Sumatry inżyniera Henryka Osadę, który pod wpływem przypadkiem zobaczonej fotografii swej dawnej dziewczyny wraca też pamięcią do próby ucieczki z kraju przed dziesięcioma laty, podczas której zginął jego przyjaciel. Książkę przyjęto z dość mieszanymi uczuciami. Powieść Temat (1969) inauguruje ważny wątek w twórczości Andrzeja Twerdochliba. Bohaterem staje się pisarz i sam proces tworzenia. W Temacie autor-narrator skończywszy jedną książkę projektuje następną. Wyobraża sobie i drwiąco prezentuje różne możliwości, kształtuje bohatera i jego świat, w istocie kpi sobie ze wszystkiego z dużą dezynwolturą. Książka jest w pewnym stopniu rozliczeniem z samym sobą, trochę z kręgiem „małego realizmu”, ale też i satyrą środowiskową. Następna książka, Czterej w lesie (1971), podejmuje tę samą problematykę, ale już w formie całkowicie groteskowej. Czterech twórców minorum gentium - literat, reżyser, dziennikarz i malarz - stwierdziwszy niezależnie od siebie brak inwencji, rusza w Polskę, by szukać weny. Wszyscy spotykają się w Bieszczadach jako drwale u pewnego leśnika. Autor ukazuje ich „wnętrza” i szydzi z nich potężnie, dając absurdalny portret środowiska. Został tu także wyszydzony istotny w tamtych latach problem „zaangażowania”. 110 Powieść Godzina za godziną (1971) wraca do formuły „życie od-do”. Rzecz dzieje się w nowohuckiej bazie transportowej, a właściwie tam się zaczyna. Stąd bowiem bohater książki, szofer Tadeusz Kowalik, rodzony brat postaci z pierwszych książek Twerdochliba, ma przeprowadzić umyślnie zdezelowaną (by uzyskać części zamienne) ciężarówkę do Łodzi. Stąd do Wrocławia, stąd holowanie innej ciężarówki do Poznania i wyprawa do Inowrocławia. Trzy doby bezsennej wędrówki przez Polskę i rozmyślania o życiu. Widoczne kontrasty - przedstawiciel starszego pokolenia, były prominent i wstrętny prywaciarz-taksówkarz. Jest średnia miara życia i powszechny absurd gospodarczy. Trzecia runda (1976) przenosi nas w sfery inżynieryjno-prominenckie. Zygmunt Bylica, czekając na ostateczną decyzję w sprawie swojej nominacji na stanowisko dyrektora „Samochodówki”, fabryki w małym miasteczku, wyjeżdża do pobliskiej wioski, do brata (zawieszenie - to u Twerdochliba zawsze wyjazd), gdzie spotyka dawnych kolegów, a swoich przyszłych ewentualnych podwładnych. Retrospekcja, ocena siebie i ludzi, analiza układów władzy. Bylica jest bohaterem pozytywnym, to znaczy rozsądnym i kompromisowym, co dla Twerdochliba typowe. Następnie ukazały się: opowiadania Numer zastrzeżony (1982) - o latach siedemdziesiątych, eksponujące nudę i zmęczenie, O naiwności i zaufaniu. Wybór felietonów i listów (1984) i powieść Jazda okrężna (1985), wprowadzająca nas w sfery menedżersko-partyjne, w problematykę odpowiedzialności - przy okazji samobójstwa inżyniera - i w atmosferę sprzed 1980 roku na Wybrzeżu, tuż przed sierpniowym wybuchem. Książka okrężnie wskazuje na pozorność i apatię tamtego czasu. Druga połowa lat osiemdziesiątych przyniosła dwie dłuższe nowele: Wywiad z nikim (1986), tytułowa, przedstawia wywiad z byłym prominentem, ale „nikim” jest tu dla niego dziennikarka, Uciekinier zaś opowiada o pisarzu, w przerwie między pisaniem. Powieść Sploty (1987) wiąże się z serialem Pan na Żuławach i przedstawia powojenne zagospodarowywanie tego rejonu, a Najdłuższa wojna (1988) opowiada o stuleciu walki z germanizacją