Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

— Uczciwie i sumiennie pracowaliście tego roku — rzekła panna Stacy żegnając na ostatniej lekcji swój komplet — i zasłużyliście na przyjemne, wesołe wakacje. Używajcie do syta swobody na świeżym powietrzu i przygotujcie nowy zapas zdrowia, sił i ochoty do pracy w roku przyszłym. Będzie to przełomowa chwila w waszym życiu, ostatni rok przed składaniem egzaminów! — Czy pani powróci do nas w roku przyszłym? — spytała Józia Pye. Bo Józia nigdy nie ociągała się z zadawaniem pytań. Tym razem jednak klasa była jej wdzięczna za śmiałość, bo nikt nie odważył się spytać o to panny Stacy, pomimo że niecierpliwie oczekiwano jakiegoś wyjaśnienia w tej kwestii. Od niejakiego bowiem czasu krążyły w szkole alarmujące wieści, że panna Stacy nie powróci po wakacjach, gdyż w rodzinnym mieście ofiarowano jej posadę nauczycielki w liceum, i sądzono ogólnie, że propozycję tę bez wątpienia przyjmie. Więc przyszli seminarzyści w milczeniu, bez tchu, oczekiwali jej odpowiedzi. — Owszem, sądzę, że tak — odrzekła panna Stacy.^— Miałam zamiar objąć inną szkołę, lecz ostatecznie postanowiłam zostać w Avonlea. Przyznaję, że tak się do was przywiązałam, iż trudno by mi było rozstać się z wami. Pozostanę więc, by doprowadzić was do celu, — Wiwat! — wykrzyknął Moody Spurgeon. Kandydat na pastora jeszcze nigdy dotąd nie pozwolił sobie na to, by uczucia poniosły go tak dalece, toteż przez cały tydzień, ilekroć przypomniał sobie tę chwilę, czerwienił się z zakłopotania. — Ach, jakże się cieszę! — rzekła Ania z rozpromienionym wzrokiem. — Kochana panno Stacy, to byłoby okropne, 274 jeśliby pani nas opuściła! Zdaje mi się, iż straciłabym wszelką ochotę do nauki, gdyby inny nauczyciel zajął pani miejsce. Powróciwszy tego popołudnia do domu, Ania włożyła wszystkie swe szkolne książki do starego kufra ria strychu i klucz od niego ukryła na dnie pudełka z różnymi drobiazgami. — Nie zajrzę do szkolnych książek podczas wakacji! — oznajmiła Maryli. — Pracowałam całą zimę tak gorliwie, jak tylko potrafiłam. Ślęczałam nad tą nieznośną geometrią tak długo, aż wyuczyłam się na pamięć wszystkich twierdzeń i dowodzeń z pierwszej części. Umiem je " znakomicie, nawet gdy litery są pozmie-niane. Czuję się doprawdy zmęczona wszystkim, co jest poważną pracą, i po- ., stanowiłam w lecie pozwolić swojej wyobraźni znów bujać swobodnie, O, niech się Maryla nie lęka! Pozwolę jej się roz-,bujać jedynie w granicach rozsądku. : ;Lecz pragnę spędzić to lato prawdziwie wesoło, gdyż będzie ono ostatnim latem mojego dzieciństwa. Pani Linde mówi, że jeśli w przyszłym roku urosnę tak jak tej zimy, będę musiała włożyć dłuższą suknię. Powiada, że u mnie wszystko idzie w nogi i oczy. A kiedy włożę dłuższą suknię, powinnam umieć zachowywać się w odpowiedni sposób i być pełna godności. Boję się, że wówczas nie wolno mi już będzie wierzyć w elfy, więc też chcę całą duszą nacieszyć się nimi podczas lata. Zdaje mi się, że wakacje tegoroczne przejdą nam bardzo wesoło. Wkrótce z okazji urodzin Ruby Gillis będziemy zaproszone do niej na podwieczorek, " a w przyszłym miesiącu ma się odbyć pi- 275 knik szkoły niedzielnej i koncert na cele misji. Pan Barry znowu przyrzekł, że .któregoś wieczora zabierze Dianę i mnie do hotelu na Białych Piaskach, na obiad. Maryla wie, iż tam się je obiady wieczorem. Janka Andrews była tam pewnego razu latem i mówi, że wspaniałe wrażenie sprawiał widok świateł elektrycznych, mnóstwa kwiatów i strojnie ubranych dam. Janka twierdzi, że wtedy po raz pierwszy poznała, co to jest życie high life'u*, i nigdy tego nie zapomni. Nazajutrz po południu pani Linde przyszła się dowiedzieć, dlaczego Maryla nie była na czwartkowym posiedzeniu związ-zku. Skoro nie stawiła się na zebranie, domyślano się, że w domu Cuthbertów zaszło coś niezwykłego. — Mateusz miał we czwartek lekki atak sercowy — opowiadała Maryla — i nie chciałam zostawić go samego. Co prawda czuje się już znowu zupełnie dobrze, ale podobne ataki zdarzają mu się obecnie coraz częściej i lękam się o niego. Lekarz twierdzi, iż Mateusz powinien wystrzegać się wszelkich wzruszeń. Spełnienie tej rady nie jest trudne, bo Mateusz nigdy nie szukał i nie szuka wzruszeń, ale nie wolno mu też wykonywać żadnej ciężkiej roboty; a Mateuszowi praca jest równie konieczna do życia, jak powietrze do oddychania. Zdejmij że okrycie, Małgorzato. Wszak pozostaniesz u nas na herbacie? — Jeśli sobie tego życzysz, zostanę chętnie —* odpowiedziała pani Małgorzata, która wcale nie miała zamiaru odejść. Obie panie zasiadły wygodnie w bawialni, a Ania zajęła się przygotowywaniem herbaty i grzanek, tak cienkich i rumianych, że mogły wytrzymać krytykę nawet pani Małgorzaty. — Muszę przyznać, że Ania wyrosła na dzielne dziewczę — rzekła pani Małgorzata, kiedy po zachodzie słońca Maryla odprowadzała ją na drogę. — Musi ci być ona wyręką nie lada. — Jest nią w istocie — odpowiedziała Maryla — a w ostatnich czasach stała się też o wie]e poważniejsza i bardziej —High life — wyższe sfery towarzyskie. 276 systematyczna. Z początku lękałam się, że pozostanie na zawsze taką postrzeloną kozą, ale obecnie mogę jej we wszystkim zaufać