Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Po południu na piechotę przez most Waszyngtona: ta ogromna wisząca konstrukcja - drugi najdłuższy most na świecie - z bliska przypomina żywą istotę: ma swoisty rytm, szmery, krwiobieg, drżenie, kołysanie. Po stalowym żywym stworze dniem i nocą wędrują tysiące pasożytów: samochody. Dziwne nagłe poruszenie, które nie mija przez cały dzień, gdy przychodzi mi do głowy, że - według wszelkich ludzkich obliczeń - już nigdy nie zobaczę mojej matki. Nie odczuwam nostalgii. Ale jednak najlepiej byłoby wrócić do domu, wypić kilka szprycerów, poczytać trochę węgierskich wierszy, popływać w basenie kąpieliska Lukacsa, a potem położyć się na Far-kasret1 pomiędzy ojcem i matką i zapaść w głęboki sen. Toynbee. W jednym z pism rozważa temat, o którym wiele się dziś mówi: podczas gdy Wschód ma swoją broń ideologiczną- komunizm, Zachód nie ma niczego. To narzekanie zrobiło się ostatnio modne. Zarzut „wakuum ideologicznego" słyszy się coraz powszechniej: to diagnoza, że Zachód znajduje się w stanie umysłowej i ideowej próżni. Kiedy masy na Wschodzie poznają ową „ideologię" - bolszewizm - w praktyce, zrozumieją, 1 Cmentarz, odpowiednik warszawskich Powązek. że i ona nie stanowi rozwiązania. Spisana na utopistycznych pergaminach ideologia, która obiecuje Społeczną Równość, Społeczeństwo Bezklasowe i Sprawiedliwy Podział Wyprodukowanych Dóbr, może się bardzo podobać. Ale Zachód także potrafi sformułować taką ideologię, jeśli się trochę postara, i nie musi szukać pomysłów w sąsiedztwie, na przykład na Wschodzie; po prostu wyciąga coś takiego z kieszonki kamizelki, podobnie jak zachodni przecież Marks wyciągnął z cylindra ową wschodnią ideologię. Tymczasem na Zachodzie, wskutek długotrwałego, organicznego rozwoju społecznego, który przyniósł realne opodatkowanie i realne płace, w ciągu minionych stu lat ukształtował się system, który nie ma może powabów komunizmu, ale w rzeczywistości jest znacznie bardziej ludzki i godny. Nic łatwiejszego niż wymyślić Ideologię - lecz zawsze najtrudniej stworzyć społeczeństwu bardziej godne i ludzkie warunki życia. Na Zachodzie w ciągu ostatnich stu lat, na ogromnych zasiedlonych terenach te warunki zostały stworzone dla wielkich grup ludności. Stworzone bez przymusu pracy, terroru i kartek żywnościowych. Lecz zachodni filozofowie, zarzucający Zachodowi brak ideologii, zdają się na ogół zapominać o tym fakcie. Listonosz doręczył mi dziś kartkę z pozdrowieniami z okazji dnia urodzin. Te życzenia zaskoczyły mnie, ponieważ nikt w Nowym Jorku nie wie, że mam urodziny. Kartkę wysłała agencja ubezpieczeniowa. Firma ta zna oczywiście moje dane osobiste. Najlepsze życzenia złożono mi zapewne całkiem szczerze: agencja ubezpieczeniowa w Ameryce szczerze iyciy mi długiego życia, ponieważ jeśli umarłbym przed czasem, agencja musiałaby płacić. W Filadelfii. Miasto kwakrów przypomina zadymione osiedle fabryczne. Ponurego wrażenia nie łagodzi ani wielka rzeka Delaware, ani bliskość oceanu. Ulice na wzór angielski, z domkami z czerwonej cegły. Dziwnie melancholijny w nastroju, staroświecki budynek zakładu dla nerwowo chorych - odwiedzamy tu chorego. Spędzam długi czas w ogrodzie szpitalnym, siedząc pod ogromnym drzewem. Wielka 194 195 tu cisza, mury porośnięte bluszczem, we wszystkim czuje się obojętność szaleństwa. W Camden pewien hotel przy drodze został nazwany nazwiskiem Whitmana. Tu właśnie umarł na wylew w wieku siedemdziesięciu trzech lat. Opiekowali się nim przyjaciele. Kwakrowie czynią wiele dobrego, i czynią to dyskretnie. Ale mówi się także, że ta dyskrecja w czynieniu dobra jest trochę nazbyt głośna. Starzenie obserwuję w sobie, na sobie tak, jak coś w rodzaju przygody. W jednej z galerii wystawiono dzieła twórców dadaizmu. Od Pica-bii do George'a Grosza można tu zobaczyć wszystko, co już i przed trzydziestu laty nie było „rewolucją"; nigdy zresztą nie było niczym innym jak tylko neurozą lub oszustwem. Te dadaistyczne twory, węglem i farbą pozlepiane z zapałek, z połamanych grzebieni, metrono-mów, gazetowych wycinków, negatywów fotografii, miały być protestem: artysta zbuntował się i protestował przeciw Rozumowi, Porządkowi Świata, Mieszczaństwu, Handlarzom Obrazów, geniuszowi Leonarda da Vinci, prawom matematycznym, przeciw lodówkom, a potem jeszcze przeciw uczuciom, myślom, logice i sensowi