Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

- To by nawet było niezłe, panowie. Monstrum z Uskoku Garlocka. Trzecią sprawą, która zaczyna zajmować myśli ludzi, jest fakt, że uznane sławy naukowe zaczęły o tym mówić głośno - w prasie, w radiu i w telewizji. To, czy powinni o tym mówić, czy też nie, jest sprawą ich etyki i sumienia. Osobiście wolę o tym nie mówić, ale to nie znaczy, że muszę mieć zawsze rację. Bardzo poważny fizyk, Peter Franken, sądzi, że następne trzęsienie ziemi będzie miało gigantyczną siłę, i otwarcie przewiduje od dwudziestu tysięcy do miliona ofiar śmiertelnych. Sądzi również, że jeżeli wstrząs nastąpi wzdłuż centralnej części San Andreas, to fale sejsmiczne zmiotą z powierzchni ziemi zarówno Los Angeles, jak i San Francisco. To są jego słowa. Dlatego nikogo nie powinno dziwić, że Kalifornia jest największym na ziemi konsumentem leków uspokajających i tabletek nasennych. Weźmy taki plan awaryjny, opracowany przez władze San Francisco. Wiadomo, że na wypadek takiej tragedii rozmieszczono w różnych miejscach wokół miasta co najmniej szesnaście składanych z prefabrykatów szpitali polowych. Co wybitniejsi uczeni wyjaśniają dość mętnie, że w przypadku poważniejszego trzęsienia ziemi większość z nich i tak ulegnie zniszczeniu, a jeżeli na dodatek miasto zostanie zatopione lub cały półwysep zostanie odcięty od stałego lądu, to wszystkie one będą bezużyteczne. Z kolei inni uczeni dają zarówno Los Angeles, jak i San Francisco co najwyżej pięć lat istnienia. Niektórzy mówią nawet o dwóch latach. Jeden z sejsmologów twierdzi wręcz, że Los Angeles ma niecały rok życia. Oszust czy Kasandra? Nikt taki. Jest to jedyna osoba, której powinno się słuchać uważnie. Nazywa się James H. Whitcomb i pracuje w Kalifornijskim Instytucie Technologii. To najlepszy obecnie specjalista od przewidywań trzęsień ziemi. Poprzednie jego prognozy sprawdziły się z nadzwyczajną precyzją. To kolejne trzęsienie nie musi wcale nastąpić w Uskoku San Andreas, ale może nadejść bardzo szybko. - Pan mu wierzy? - spytał Barrow. - Powiedzmy, że nie mrugnąłbym nawet okiem, gdyby teraz nagle zwalił się nam na głowę sufit. Zakładając oczywiście, że miałbym czas na mrugnięcie okiem. No cóż, jestem przekonany, że wcześniej lub później Los Angeles zostanie zrównane z ziemią. - A jak zareagowano na tę przepowiednię? - Przeraziła większość ludzi. Niektórzy uczeni po prostu wzruszyli ramionami i przestali się interesować Whitcombem. Przewidywanie trzęsień ziemi jest wciąż jeszcze raczkującą dyscypliną naukową. Niektórzy mówią, że z trudem można ją nazwać nauką. Co interesujące, Whitcomb został natychmiast postraszony procesami sądowymi przez przedstawicieli władz miejskich Los Angeles, którzy twierdzili, że podważa on wiarygodność prawa własności. Zostało to umieszczone w oficjalnych sprawozdaniach - Benson westchnął. - Wszystko to jest częścią tego, co nazywamy "syndromem "Szczęk"". Pamiętacie ten film. Nikt, kto miał jakiś interes w okolicy, nie chciał uwierzyć w istnienie rekina_ludojada