Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

- Obiecałeś, Bjelke, posłać do Sneffels profesora Sörenssena - przypomniał Jerzy. Bjelke wbrew swoim zwyczajom zapalił papierosa z pudełka, które już nie wiadomo jak długo leżało na stoliku z przyborami do palenia. - Obiecałem, Jyrry! Ale nie poślę. Przemyśleliśmy to z Leifem dzisiejszej nocy w czasie drogi powrotnej. Rozważ, Jyrry - ty jesteś komunistą, prawda? Wiem, mówiliśmy przecież o tym u ciebie w Pradze. Powiedziałem ci wtedy, że nie jestem komunistą, i byłem ci bardzo wdzięczny za to, że mnie nie usiłowałeś przekonywać, nie sprzeczałeś się ze mną i pozostaliśmy przyjaciółmi. Pamiętam jak dziś, co mi wtedy powiedziałeś: „Komunizm to nie towar na eksport, Bjelke. Trzeba go sobie stworzyć własnymi rękoma tam, u was, w kraju!”. Powiedziałeś mi tak, nieprawda? Jurek w milczeniu kiwnął głową. - Wiele o tym myślałem, nawet wtedy kiedy rozmawialiśmy o Verne’em i chrząszczach. Praga, twój kraj i ty, Jyrry, poważnie zachwialiście moją wiarę w zbawcze tradycje naszego narodu, których podobno musimy się trzymać i w miarę możności zawsze i wszędzie opierać się na nich. Widzisz, Jyrry, Althing zasiada pod gołym niebem tak jak przed tysiącem lat, nasz prezydent, tak samo związany tradycją, nie urzęduje w Reykjavik, gdzie mieszka niemal połowa ludności naszego państwa, ale W wiosce Bessastadir, tak małej, że nie znajdziesz jej na mapie. I można by tak wyliczać w nieskończoność. Nasze tradycje, nasze zwyczaje, świadomość narodowa i duma chroniły nas przez tysiąc lat - niestety, nie dłużej. Spójrz, Jyrry, widzisz? Bjelke podszedł do okna wychodzącego na zachód: widać stąd było przystań, a dalej wzburzony Faxafjord, pokryty spienionymi falami. Wskazał mi skały biegnące tarasami coraz wyżej i wyżej, po czym łukiem wyciągniętym jak chciwa ręka i tworzącym wąski półwysep obejmujące południową część Faxa-fjordu. Tam w oddali widać było właśnie punkcik lądującego samolotu odrzutowego z grzybkiem hamującego spadochronu za nim, a kiedy się dobrze przyjrzałam, dostrzegłam pasiaste biało-czerwone rękawy wskazujące kierunek wiatru, jakie widuje się na lotniskach. - To Keflavik - baza bombowców o dalekim zasięgu, Jyrry. Islandia, jak wiesz, należy do NATO i od roku istnieje na naszym terenie jedna z największych baz USA na świecie. Dotychczas są tylko w Keflavik, na obszarze trzydziestu kilometrów kwadratowych ziemi, którą nasi pradziadkowie i ojcowie wydarli skałom, obsieli, skąd własnymi rękoma odciągali głazy... Teraz wyrosły tam koszary, bary i hangary. Ale Jyrry - Bjelke chwycił Jurka za ramię i tak je ścisnął, że aż grymas bólu skrzywił mu twarz - czy potrafisz sobie wyobrazić, co się stanie, kiedy gazety podadzą sensacyjną wiadomość o przedziwnym radioaktywnyrq metalu, który promieniuje całe stulecia, dzisiaj już może z mniejszą siłą, ale nieustannie? I o pozostałych tajemnicach, które - być może - kryje Dziura Świętego Patryka? Jeśli nie potrafisz, to ja ci powiem: za kilka dni Sneffels otoczą kłęby drutów kolczastych, a wewnątrz będą pracowały grupy nie czeskich czy islandzkich, ale zupełnie obcych naukowców, i nie w celu wyjaśnienia nie znanych jeszcze tajemnic przyrody i znalezienia odpowiedzi na stojące przed nami dalsze znaki zapytania, ale w celu zbudowania jeszcze doskonalszych bomb i innych środków masowej zagłady. Czy potrafisz wyobrazić sobie jaki skutek miałyby pociski i odłamki granatu z metalu, zabijającego nie tylko przez zranienie, lecz także zdradliwą śmiercią, rozpadem czerwonych ciałek krwi, czy potrafisz wyobrazić sobie lekko rannego chłopca czy mężczyznę duszącego się i sinymi wargami łapiącego powietrze... - Dosyć, na litość boską, dosyć, doktorze!... - przerwałam doktorowi Bjelke, zatykając sobie rękoma uszy. - Jurku, on ma rację. Nie możemy do tego dopuścić. Ale co mamy robić? - Dziękuję pani, panno Aleno, za pomoc. Wiem, że mi jej użyczy każdy przyzwoity człowiek na świecie. Co zrobimy? No, myśmy z Leifem już się zdecydowali. Jutro Leif postara się o kilka kilogramów materiału wybuchowego. Nie wiem jeszcze, gdzie i w jaki sposób, i nie martwię się o to - ale wierzę, że go zdobędzie. Pojutrze w nocy tam, gdzie dzisiaj jeszcze znajduje się przedsionek Dziury Świętego Patryka, będzie już sto tysięcy ton granitowych głazów. Sneffels pogrzebie niebezpieczeństwo zagrażające światu, a tym samym i, miły Jyrry - Bjelke uśmiechnął się nieco smętnie - i naszą zagadkę VAI. No i ty przez kilka następnych tygodni będziesz mógł całkowicie poświęcić się swoim chrząszczom! - A ty? Czy to dopuszczalne: ni stąd, ni zowąd w cywilizowanym kraju wysadzać jaskinię w powietrze? Bjelke machnął ręką. - Wybuchu nie będzie prawie słychać, ale gdyby nawet, będziemy już z Leifem dawno w samochodzie. Tym razem zostawię go na wrzosowisku pomiędzy Budir a Stąpi. Nikt się o naszym przyjeździe i odjeździe nie dowie i nie wiadomo, ile lat upłynie, zanim przypadkowy podróżnik odkryje, że wejście do jaskini jest zawalone..