Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Ja to ze wszystkich ³akoci najbardziej lubiê... - Boczek! - wrzasn¹³ Bobcio triumfalnie. - A figê, hehe, panie tego. Kie³baskê. - Ta kie³basa to nie jest kie³basa - wtr¹ci³ powa¿nie Wojtek, m¹¿ Krystyny. - U nas na wsi to jest kie³basa. A to tutaj to nie jest ¿adna kie³basa. - Pewnie - popar³ go ¯aczek. - Jak moja matka zrobi kie³basê, to s³owo honoru, ¿e to jest... - Kie³basa! - wrzasn¹³ Bobcio radoœnie. - ...Kie³basa. A to tutaj, przepraszam, to nie jest ¿adna kie³basa. - Ja bym siê z tym nie zgodzi³, panie tego - podj¹³ dyskusjê dziadek. - Kie³basa zawsze jest kie³bas¹. - Te¿ racja - zgodzi³ siê Wojtek konformistycznie. - Danka! - wrzasnê³a Cesia, wal¹c piêœci¹ w stó³. - Danka! Siedzi! Na! Wie¿y! I! Nie chce! Wyjœæ! - No, to niech sobie siedzi - zgodzi³ siê ojciec. - Co j¹ bêdziesz œci¹gaæ na kolacjê? Mo¿e siê biedactwo odchudza? - Zanieœ jej kilka kanapek na górê - poradzi³a mama. - Otó¿ w³aœnie nie mogê! - krzyknê³a Cesia, ³ami¹c d³onie. - Ona • zamknê³a od wewn¹trz i powiedzia³a, ¿e ju¿ nigdy stamt¹d nie wyjdzie! - Poproszê teraz ze szprotkami - rzek³ dziadek kapryœnie. - Znowu mi zjedli ca³¹ wêdlinê. - Ja mogê dokroiæ - zerwa³a siê ciocia Wiesia. - To niech tam siedzi, jak jej ¿ycia nie szkoda - machn¹³ rêk¹ ¯aczek. - Zreszt¹, prêdzej czy póŸniej, bêdzie musia³a wyjœæ. Jedzenie, potrzeby fizjologiczne i nawyk higieny. Przydybie siê j¹ ko³o ³azienki i czeœæ pieœni. - A co Dankê ugryz³o? - zainteresowa³a siê mama. - Ta dziewczyna ma bogate ¿ycie wewnêtrzne, s³owo dajê. - Wszystko jedno, co j¹ ugryz³o. Wa¿ne jest to, ¿e ona postanowi³a tam umrzeæ. - Ooo - powiedzia³ ¯aczek przeci¹gle i zapanowa³a ogólna cisza. - Mówiê wam, ¿e sprawa jest powa¿na - dokoñczy³a Cesia. - Musicie coœ wymyœliæ. - Ale co? - spyta³ ¯aczek bezradnie. - Zreszt¹, czy to musi byæ zaraz? Jak ju¿ siê zamknê³a, to niech tam siedzi, a ja tymczasem dopijê moj¹ herbatkê. - Ona nie wyjdzie, mówiê wam. - Co znaczy: nie wyjdzie. W najgorszym wypadku zadzwoniê po jej ojca i zobaczymy, czy nie wyjdzie. - Swoj¹ drog¹, ciekawe by³oby poznaæ jej rodziców - wtr¹ci³a mama. - Jakoœ siê ni¹ ma³o interesuj¹, co? Dziewczyna przesiaduje tu ca³ymi dniami, wraca do domu po nocy, a nikt nigdy do nas nie dzwoni³, ¿eby siê o ni¹ dowiedzieæ. - Bo nie wszystkie matki s¹ takimi kokoszkami, jak... - zacz¹³ ¯aczek. - Jak kto? - zainteresowa³a siê mama. - Martwiê siê Dank¹ - powiedzia³a Cesia. - No, to coœ zjedz, Cielêcino - mama podsunê³a córce talerzyk. - Na zmartwienie nie masz jak jedzenie. - Kiedy ja naprawdê nie mam teraz do tego g³owy. Tato, no chodŸ, pogadaj z ni¹. - On by³by wykona³ tê pracê, gdyby mu zap³acili - wkuwa³a namiêtnie Julia. - W zdaniu warunkowym po "if" wystêpuje Past pprfect. Hê would have come if snê nad invited nim. - proszê, no, chodŸcie na górê. - Ona by³aby wysz³a, gdyby nie by³a karmiona - oœwiadczy³ ¯aczek siêgaj¹c po kanapkê. - Mo¿na by j¹ by³o wzi¹æ g³odem, powiadam wam. - Nie, nie - zdenerwowa³a siê Cesia. - Jednak wci¹¿ jeszcze nie doceniacie Danki. To osoba ró¿ni¹ca siê od was wszystkich, uduchowiona. Ona nie potrzebuje jeœæ. - Coœ podobnego. - Jest idealistk¹. Nie je dla przyjemnoœci, tylko siê od¿ywia po to, by podtrzymaæ ¿ycie. Nie zapominajcie, ¿e pisze wiersze - gor¹czkowa³a siê Celestyna. - Ja te¿ kiedyœ pisa³am wiersze - przypomnia³a zebranym ciocia Wiesia. - Podobno nawet niez³e. - I used to live in the country, do cholery - powiedzia³a Julia. Wreszcie jednak ojciec ruszy³ siê od sto³u. Za nim oczywiœcie posz³a mama, potem do³¹czy³ dziadek z Bobciem. Pochód zamyka³a Wiesia. Troje artystów zosta³o w jadalni. Julia wkuwa³a, a Krystyna i Wojtek zajêli siê przygotowaniem swego niemowlêcia do k¹pieli. - Mo¿na by wywa¿yæ drzwi - zaproponowa³ ojciec, kiedy po wielokrotnym nawo³ywaniu Danka nie da³a znaku ¿ycia. Wszyscy spojrzeli na siebie z pow¹tpiewaniem. Wywa¿yæ drzwi? Na podeœcie schodków by³o ciasno, duszno i mroczno. Ciemnoœæ rozjaœnia³ tylko nik³y blask przebijaj¹cy szpar¹ pod drzwiami. - Œwieci siê - zauwa¿y³a ciocia Wiesia. - To znaczy, ¿e dziewczyna ¿yje. - Nie rozumiem, jaki widzisz zwi¹zek miêdzy jednym a drugim - sprzeciwi³ siê ¯aczek tonem poirytowanym