Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Przeniosła się do brata. W jakiś czas potem postanowiła, zgodnie z prawem, osobiście doręczyć archontowi prośbę o rozwód. Wtedy dopiero zjawił się Alkibiades! Zwołał swoich druhów i siłą porwał kobietę z rynku, w chwili gdy szła do urzędu. Czyż mógł jawniej okazać, jak gardzi godnością dostojnego urzędnika, prawem, obywatelami? Nie poprzestając na tym, zaczął przemyśliwać, jak by tu skrycie uśmiercić Kalliasa, bo w ten sposób stałby się przez żonę dziedzicem całego majątku swego teścia. Sam Kallias oskarżył go o to przed zgromadzeniem ludowym. Nie wymienił wprawdzie Alkibiadesa po imieniu, stwierdził jednak: – W razie gdybym zmarł bezdzietnie, spadkobiercą moim ustanawiam cały lud ateński. Żyję bowiem w obawie, aby właśnie majątek nie stał się przyczyną mojej śmierci. Kto tak traktuje własną żonę, a swojemu szwagrowi śmierć gotuje, jakże będzie się odnosił do zwykłych obywateli? Tymczasem on – rzecz najbardziej oburzająca – postępując w ten sposób jednocześnie przemawia jako przyjaciel ludu, a wszystkich innych polityków atakuje jako zwolenników oligarchii i wrogów władzy ludowej! Człowiek, który właściwie sam zasługiwałby na karę śmierci, bywa oskarżycielem innych, o sobie zaś mówi, że jest stróżem ustroju!” * Postać Kalliasa, szwagra Alkibiadesa, jest ze wszech miar godna uwagi. Wyzyskiwał go nie tylko Alkibiades. Nawet najzłośliwsi komediopisarze użalali się nad Kalliasem: – Szlachetny jest, więc skubią go donosiciele! A jeszcze i samiczki pióra mu wydzierają. Skubano tak dobrze, że pod koniec swego długiego życia (przeżył Alkibiadesa o lat kilkadziesiąt) Kallias miał całego majątku tylko dwa talenty, podczas gdy jego ojciec i dziad należeli do najbogatszych ludzi nie tylko w Atenach, lecz i w całej Helladzie. W jaki sposób strwonił Kallias tę fortunę? Owszem, był czuły na wdzięki niewieście, ale najcięższe perypetie z kobietami miał we własnym domu. Jego pierwsza żona była córką niejakiego Glaukona. Dała mu syna, lecz rozwiódł się z nią bardzo szybko. Poślubił następnie córkę Ischomacha. Pożycie z nią nie trwało nawet roku, bo tymczasem Kallias zakochał się w matce swojej żony! Tak się właśnie złożyło, że teściowa owdowiała. Kallias wziął ją do domu – i żył jednocześnie z matką i córką. Wywołało to, rzecz prosta, powszechne oburzenie, tym większe, że Kallias piastował dziedziczną w jego rodzinie godność kapłana Demetery i Persefony. Żona nie mogła znieść upokorzenia. Chciała popełnić samobójstwo, odratowano ją w ostatniej chwili. Opuściła jednak dom męża; w ten sposób matka wyrzuciła córkę. Ale potem i ona (miała na imię Chryzylla) znudziła się Kalliasowi, więc kazał się jej wyprowadzić. Jednakże kobieta była w ciąży; rozpowiadała wszędzie, że to Kallias będzie ojcem. Urodziła syna. Ponieważ Kallias stanowczo przeczył, że to ma być jego dziecko, krewni Chryzylli wymyślili podstęp. W czasie świąt Apaturiów, kiedy to właśnie Kallias pełnił obowiązki kapłańskie, stanęli z dzieckiem przy ołtarzu. Kallias zapytał: – Czyjeż to maleństwo? Odpowiedziano: – Kalliasa, syna Hipponika! Ten udał zdumienie: 39 – Kallias, syn Hipponika? W Atenach tylko ja się tak nazywam! Tamci zakrzyknęli: – Więc właśnie twój jest ten chłopiec! Jednakże Kalliasa nic nie zdołało wzruszyć. Położył rękę na ołtarzu i uroczyście przysiągł: – Nie mam i nigdy nie miałem innego syna prócz tego, którego urodziła mi córka Glaukona! Jeśli kłamię, niech zguba spadnie na mnie i na całą moją rodzinę! Później jakoś mu się odmieniło i znowu wziął Chryzyllę do swego domu. Chłopiec już dorastał. Kallias przedstawił go rodowi Keryków i oświadczył, że to jego dziecko. Któryś z nich sprzeciwił się wpisaniu chłopca na listę członków rodu, jednakże większość uznała, że ojciec ma prawo go zgłosić, musi jednak złożyć przysięgę, że to naprawdę jego dziecko. Kallias bez wahania położył rękę na ołtarzu i uroczyście przysiągł: – To rodzony syn mój i Chryzylli! Poza tym miał jeszcze Kallias dziecko nieślubne. Ale bogacz wykosztowywał się nie tylko na rodzinę. Kto wie, czy jeszcze mocniej nie skubali go sofiści, czyli zawodowi nauczyciele krasomówstwa i adwokackich kruczków, podający się za mistrzów prawdziwej mądrości. Sam Sokrates, broniąc się przed sądem, tak mówił o Kalliasowym kulcie sofistów: „Spotkałem raz człowieka, który wydał na sofistów więcej pieniędzy, niż wszyscy inni razem wzięci. Tym człowiekiem był Kallias, syn Hipponika. Miał on dwóch synów. Zapytałem go: – Gdybyś miał źrebięta lub cielaki jako synów, tobyśmy mogli wziąć dla nich za opłatą jakiegoś nauczyciela, który by zrobił z nich istoty piękne i zacne – według cnót właściwych danemu gatunkowi. Byłby to oczywiście jakiś jeździec lub chłop