Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Historia Wielkiego Guslaru leżała rozgrzebana na biurku i niemal nie posuwała się naprzód. Dzieci siostry chorowały i zamiast bez pośpiechu obejść wszystkie leningradzkie muzea i teatry, Helena Siergiejewna musiała zająć się gospodarstwem. Do muzeum przyszedł nowy dyrektor, który uprzednio kierował Technikum Rzecznym. Dyrektor traktował swoją nominację jako niesprawiedliwą, lecz nieuniknioną karę i czekał, aż ucichnie gniew wysokiej powiatowej zwierzchności, żeby ponownie rozpocząć wspinaczkę po drabinie służbowej. Dyrektor był nieprzychylny Helenie Siergiejewnie, gdyż jej zabiegi o wzbogacenie zbiorów i rozwijanie kółek zainteresowań przeszkadzały mu w realizacji bardzo ważnej inicjatywy o znaczeniu ogólnoobwodowym: budowy Pomnika Pionierów, którzy w odległych czasach wyruszali na podbój Syberii i Dalekiego Wschodu. Pionierzy bardzo często wyruszali z Wielkiego Guslanu, miasta kupieckiego, niespokojnego, konkurenta Archangielska i Wołogdy. - Babciu, a w kaszce będzie dużo kluchów? - zapytał Wania. Helena Siergiejewna pokręciła głową i uśmiechnęła się nieznacznie. Cruzelki naturalnie będą. Przez ponad sześćdziesiąt lat swego życia jakoś nie potrafiła nauczyć się gotować kaszki manny. Gdyby udało jej się zacząć życie od początku, z pewnością podejrzałaby, jak to robiła nieboszczka mama. Ktoś zastukał w okno. Wania zapomniał o czołgu i pobiegł odsunąć zasłonkę. Nie zobaczył nikogo - w okno zawsze pukali znajomi, zanim weszli przez furtkę, okrążyli dom i zastukali w drzwi od podwórka. Helena Siergiejewna zmniejszyła płomień i uznała, że zdąży otworzyć drzwi, zanim kaszka się przypali. Szybko przeszła przez ciemną sień. Od każdego stąpnięcia, krótkiego i energicznego, ogłuszająco skrzypiały deski podłogi. Za drzwiami stała Szuroczka Rodionowa, która przez lato wyładniała i wydoroślała, a poza tym obcięła sobie warkocz, aby wydawać się starszą. - Wytrzyj nogi - powiedziała Helena Siergiejewna patrząc z przyjemnością na Szuroczkę. Szuroczka zarumieniła się - miała delikatną brzoskwiniową cerę i dlatego łatwo się czerwieniła, upodobniając się do przedrewolucyjnych panienek. Szuroczka przywitała się, wytarła nogi, choć na dworze było sucho, i poszła za Heleną Siergiejewną do kuchni. Była bardzo podniecona i dlatego trajkotała jak nakręcona, nie stosując znaków przestankowych i dużych liter. - Taka historia Heleno Siergiejewno ciężarówka jechała ulicą Puszkina i zapadła się pod ziemię masa ludzi myśleli że trzęsienie ziemi Udałow z przedsiębiorstwa budowlanego powiedział będziemy zasypywać a tom piwnica a dyrektora muzeum nie ma bo pojechał do obwodu na naradę w sprawie pionierów i trzeba zapobiec temu bo tam mogą być zabytki... - Poczekaj - powiedziała Helena Siergiejewna. - Zamierzałam właśnie nakarmić Wanię. Siadaj i powtórz wszystko wolniej i logiczniej. Szuroczka zaczęła wszystko od początku. Poczuła się onieśmielona i z młodej, przystojnej kobiety przekształciła się w uczennicę-prymuskę, przewodniczącą kółka historycznego. Helena Siergiejewna nałożyła gęstej kaszy na talerz i posypała ją cukrem. Wania miał zamiar dopomnieć się o dżem malinowy, ale zapomniał. Był mocno zaintrygowany nieoczekiwaną wizytą i trajkotaniem Szuroczki. Posłusznie usiadł przy stole, wziął łyżkę i zagapił się na dziewczynę. Jak we śnie zaczerpnął łyżką kaszę, nie trafił nią do ust i wysmarował sobie ucho. Bezdźwięcznie poruszał wargami, powtarzając relację Szuroczki słowo po słowie, aby lepiej ją zrozumieć. - No więc jechała ciężarówka ulicą Puszkina - mówiła Szuroczka nieco wolniej, choć nadal bez znaków przestankowych. - I od razu zapadła się tylnymi kołami ludzie myśleli że to trzęsienie ziemi wybiegli ze sklepu a tam piwnica... - W którym miejscu dokładnie? - zapytała Helena Siergiejewna. - Na rogu ulicy Tołstoja. - Tamtędy biegł kiedyś Piekielny Zaułek - powiedziała Helena Siergiejewna mrużąc oczy i wyobrażając sobie plan miasta w okresie między wiekiem piętnastym a osiemnastym. - Słusznie - ucieszyła się Szuroczka. - Opowiadała nam pani jeszcze na zajęciach kółka tam był Piekielny Zaułek w którym pracowali kowale szerokość dwa metry kończył się ślepo przy miejskich murach tak właśnie powiedziałam Udafowowi z przedsiębiorstwa budowlanego a on powiada że kwartał się kończy i musi zdać komisyjnie ulicę Puszkina którą asfaltowali przez trzy miesiące bo inaczej nie dostanie premii. - Skandal - powiedziała Helena Siergiejewna. - Wania, nie dmuchaj na łyżkę. Nie mam go z kim zostawić. - Ja z nim posiedzę, Heleno Siergiejewno - powiedziała Szuroczka. - Bez pani oni tam zasypią piwnicę, a pani nawet Biełow się słucha. - Nie mam żadnej władzy - powiedziała Helena Siergiejewna. - Jestem na emeryturze. - Panią zna całe miasto. - Poczekaj chwilkę. Helena Siergiejewna poszła do malutkiego pokoiku obok kuchni i wkrótce wróciła. Uczesała się, ułożyła swe siwe włosy w kok. Założyła ciemną nauczycielską sukienkę z oślepiająco białym wykładanym kołnierzykiem