Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Odsunął się nieznacznie i położył dłoń na jej brzuchu. Czekał, wstrzymując oddech. Po kilku sekundach poczuł, jak nie narodzone dziecko poruszyło się lekko. Nikły uśmiech rozjaśnił mu twarz. Cieszył się, że Cassie śpi, bo w przeciwnym wypadku z pewnością odepchnęłaby jego rękę. Długo leżał tak z dłonią na jej brzuchu, oswajając się z jego kształtem, ciepłem, lekkimi, wyraźnie wyczuwalnymi ruchami, rozmyślając i modląc się. W końcu dziecko się uspokoiło. Cassie spała, niczego nieświadoma. Gabriel uniósł się nieznacznie, delikatnie dotknął wargami brzucha, powiek i ciepłych ust, po czym położył się i zamknął oczy. Minęło wiele czasu, zanim i jego zmorzył sen. Rozdział dwudziesty drugi ze względu na nią chciałaby móc to samo powiedzieć o sobie. Nie czuła jednak ani radości, ani żalu. Nie mogła uwierzyć, że znowu jest w Farleigh. Po chwili na jej kolanach stała taca z jedzeniem i ulubioną filiżanką czekolady. Nie miała apetytu, lecz zmusiła się, by coś zjeść. Tymczasem Gloria szykowała jej kąpiel, przysuwając balię blisko kominka, by zapewnić więcej ciepła. Cassie z przyjemnością zanurzyła się w wodzie, a w tym czasie pokojówka, gawędząc wesoło, ścieliła łóżko i porządkowała pokój, tak jakby jej pani nigdy nie wyjeżdżała. Po długiej kąpieli Cassie wyszła wreszcie z balii, oddając się w sprawne ręce Glorii. Westchnęła jednak, kiedy dziewczyna podeszła do szafy. - Obawiam się, że mam niewielki wybór - mruknęła, kładąc rękę na wydatnym brzuchu. - Żadna z sukni nic będzie na mnie pasować. Gloria wzięła z półki obszerną flanelową koszulę nocną. Nic nie szkodzi - odpowiedziała żywo. - Jego lordowska mość wydał ścisłe instrukcje, by jaśnie pani została w łóżku i nie ruszyła nawet palcem. Włożyła jej koszulę przez głowę i rozczesała włosy, układając je luźno na ramionach. Po zakończonej pracy zaprowadziła swoją panią do łóżka. Cassie już chciała zaprotestować, kiedy jednak oparła się o poduszki, doszła do wniosku, że dobrze będzie odpocząć jeszcze kilka minut. Organizm lepiej wiedział, co jest dla jej najlepsze, i choć uważała to za niemożliwe, powieki zaczęły jej opadać i wkrótce zmorzył ją sen. Kiedy ponownie się obudziła, do pokoju zaglądał niebieskoszary zmierzch. Otworzyła oczy, czując, że ktoś ją obserwuje. W drzwiach stał Gabriel. Sądząc po ubiorze, właśnie wrócił z konnej przejażdżki. Serce podskoczyło jej do gardła. Już zapomniała, jaki był przystojny. Nienagannie zawiązany halsztuk otaczał jego szyję. Na nogach miał wysokie buty i opięte bryczesy, bezwstydnie podkreślające muskularne uda. Widząc, że nie śpi, zamknął drzwi i ruszył w jej stronę. Oparłszy się Cassie była tak wyczerpana, że przespała cały ranek i część popołudnia. Kiedy się obudziła, przez okno zaglądały blade promienie słoneczne. Na kominku buzował ogień, rzucając na ściany złocisty blask. W pokoju było ciepło i przytulnie, lecz Cassie czuła się dziwnie zmęczona i obolała. Cicho zaskrzypiały otwierane drzwi. - Jaśnie pani? - posłyszała nieśmiały głos i do pokoju zajrzała Gloria. Kiedy zobaczyła, że jej pani już nie śpi. podbiegła do łóżka. - Och, milady! wykrzyknęła.- Nie umiem wyrazić, jak się cieszę, że jaśnie pani wróciła. Uklękła przy łóżku i rozpłakała się rzewnie. Cassie uśmiechnęła się smutno i położyła jej dłoń na głowie. Choćby o materac, Cassie podciągnęła się do pozycji siedzącej. Czuła się brzydka i niezgrabna. Nie tak powinna wyglądać żona stająca przed mężem. Przesunęła ręką po zmierzwionych włosach, żałując, że nie ma możliwości przygładzenia ich grzebieniem. Sądziła, że Gabriel przysunie sobie krzesło bliżej łóżka lub stanie obok, tymczasem on po prostu usiadł na kołdrze tak blisko niej, że czuła dotyk jego twardego uda. Ogarnął ją niepokój. Przypomniała sobie, jak płakała w jego ramionach tej nocy. Czy znienawidzi ją za okazaną słabość? Czy uzna za odrażający taki brak opanowania? Zacisnęła dłonie na kołdrze. Nie wiedziała, co powiedzieć. Nie wiedziała, co robić. W milczeniu ujął ją za rękę. Silne gorące palce otuliły jej dłoń. Zadrżała mimowolnie. Tego również się nic spodziewała. - Lepiej się czujesz, Jankesko? Przełknęła ślinę i kiwnęła głową Patrzył na nią z powagą. lecz bez gniewu. O wiele łatwiej byłoby znieść jego wściekłość niż tę zaskakującą życzliwość. Wzrok Gabriela przesunął się po jej twarzy. Wyglądała tak młodo i bezbronnie. Włosy opadały w nieładzie na ramiona i plecy. Była taka szczupła. Pod palcami wyczuwał delikatne kosteczki. Jej skóra przypominała pergamin: była blada i niemal przezroczysta. Pomimo grubego brzucha wydawała się taka krucha, że mógłby ją bez trudu zgnieść. - Dzięki Bogu, że cię odnalazłem - powiedział niskim, przejętym głosem. Drżę na myśl, co by było, gdybym cię nie odnalazł. Zesztywniała. W odpowiedzi mocniej objął jej dłoń. - Nie - zaprotestował, kiedy usiłowała się uwolnić. - Nie odsuwaj się. W jej wzroku błysnął niepokój. - Tej nocy mówiłem poważnie - powiedział cicho. - Bardzo żałuję, że sprawiłem ci ból. - Umilkł, po czym dodał równic cicho: - Mam nadzieję, że będziemy mogli zostawić przeszłość za sobą i zacząć wszystko od nowa. Takiego Gabriela jeszcze nie znała. Pełnego pokory i skruchy. Mogłaby przysiąc, że w jego oczach dostrzega łagodność. Łagodność i troskę. Nie, nie