Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Pompidou. Francja traci swą pozycję na Wschodzie. We wspólnym polsko-francus- kim interesie leży odwrócenie tego trendu. G. Pompidou był politykiem i intelektualistą, raczej humanistą, dobrze rozumialjednak tę argumenta- cję, którą przedstawilem mu w trzech rozmowach i to bez tłumacza. Pozwolilo to efektywniej wykorzystać czas przeznaczony na rozmowy. Ten prawie mojego wzrostu czlowiek, słuchający mnie z uwagą, zdawal sobie sprawę z realiów europejskiej polityki i z ogromnego zadania,jakim jest, jak to powiedzial, polączenie francuskiego sentymentalizmu z eko- nomiką, gospodarką. Patrząc na niego, nie zdawałem sobie sprawy z faktu, że w krótkim czasie opuści ziemski padól zlożony ciężką chorobą. Leczjuż wówczas wśród francuskich osobistości, z którymi spotykaliśmy się, wyróżnial się Valery Giscard D'Estaing, ówczesny minister finansów Francji. Podpisanie przez niego ukladu o współpracy gospodarczej z Polską bylo ewenementem w polityce francuskiej. Nie uzyskal tego nawet L. Breżniew w czasie pobytu w Paryżu. Ten dobrze wyksztalcony czlowiek, o manierach arystokraty, a równocześnie wybitny znawca imansów i gospodarki wzbudzil moją sympatię. Towarzyszyla mi ona później przez caly czas jego prezydentury. Francuzi uczynili wszystko, by godnie przyjąć naszą delegację. W Palacu Grande Trianon mieścila się moja rezydencja. Jest to wspaniały Pałac w Wersalu. Tam też w Galerii Coteile odbył s:ę uroczysty obiad. Odznaczono nas Legią Honorową. Na marginesie tej sprawy przypom- niałem sobie pewien drobny incydent. Dekoracji Krzyżem Legii Honoro- wej miał dokonać prezydent Pompidou bezpośrednio po zakończeniu pierwszej tury rozmów "w cztery oczy". I zgodnie z tym prezydent złożył mi gratulacje z tego powodu i sięgnął po order, który miał leżeć na jego biurku. Orderu nie było nigdzie. Pompidou zxnieszany przeprosił mnie. Na drugi dzień okazało się, że ponieważ rozmowa przedłużyła się o ponad godzinę urzędnik Kancelarii Prezydenta, który miał pieczę nad tymi sprawami schował order do sejfu i po zakończeniu pracy o określonej godzinie wyszedł do domu. Jeszcze raz padłem ofiarą francuskiej biurokracji. Dla mnie wizyta miała również charakter sentymentalny. Na ogół panuję nad uczuciami i łatwo się im nie poddaję. Kiedy jednak stałem na lotnisku Orly w towarzystwie Pompidou przed sztandarami kompanii honorowych i orkiestra zagrała Mazurka Dąbrowskiego, głębiej niż zwykle pochyliłem głowę. Nie chciałem by dziennikarze ujrzeli moje przejęcie. Nie mniej wzruszające było spotkanie z delegacją górniczego xniasteczka Leforest, która specjalnie przybyła do Paryża. Była w niej Geniewiew Hugot, grająca kiedyś w tym samym zespole teatralnym co i ja, był Albert Trepiński, w którego bistro byłem częstym gościem. Było to miejsce polsko-francuskich górniczych spotkań. Był również ówczesny lokator domku, w którym z matką mieszkałem. Duże znaczenie miał udział w składzie delegacji Jarosława Iwasz- kiewicza i wicemarszałka Sejmu Haliny Skibniewskiej. Osobiście lubiłem pana Jarosława, jak zwykliśmy go nazywać. Jego skromność, mądrość, erudycja i doświadczenie, jego głęboki patriotyzm stanowiły poza literackim talentem o wielkości tej postaci. Podpisany przez nas dziesięcioletni układ, poza nie praktykowanym wówczas zkrajami socjalistycznymi horyzontem czasowym, przewidywał powołanie międzyrządowej komisji polsko-francuskiej dla czuwania nad jego realizacją. Wymieniał szczególnie interesujące obie strony działy przemysłu, ustalał daleko idące liberalne zasady współpracy między gałęziami przemysłu i przedsiębiorstwami oraz zakładał stworzenie warunków dla ich wzajemnej kooperacji. Dla współpracy tej stworzono również dogodne warunki finansowe, w tym i kredytowe. Przy okazji chcę wyjaśnić mit w sprawie zakupu licencji i współpracy z zakładami samochodowymi Berlieta pod Lyonem. Był to zakup z dziedziny strategicznych, jakie dokonywaliśmy. Tak jak współpraca z Fiatem miała stać się podstawą masowej motoryzacji indywidualnej, tak współpraca z Berlietem miała lec u podstaw unowocześnienia komunikacji publicznej. Rozmowy prowadził "Polmot" ijego specjaliści przygotowywali kontrakt. Czy zakup ten był chybiony? Czy Berliet zaoferował Polsce nie sprawdzony autobus? Lub inaczej - czy Gierek 158 zakupił Berlieta zafascynowany Francją? Nie. Ani jedno, ani drugie. Był to jeden z przykładów naszego zderzenia się z techniką i no- woczesnością bez dostatecznego uwzględnienia warunków, w jakich przyjdzie nam je stosować