Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Jacek tłumaczył Maćkowi, jak przygotować pierwszy wyjazd na zdjęcia, do kogo zadzwonić, z kim spisywać umowy i na jakich drukach. Zofia zajrzała z kolejną wersją nowej ramówki. Znów zrobiło się gwarno, jak za dawnych czasów. – Młody, skocz po kawę – powiedział z przyzwyczajenia Jacek. Podnieśli głowy i popatrzyli po sobie. Zrobiło się cicho i trochę głupio. Nikt tego nie skomentował. Starali się dotąd nie wymieniać imienia Jarka, z całych sił trzymali za niego kciuki i było im go bardzo brak. – No tak – niepewnie mruknął Jacek. – Sam pójdę. – Ja mogę – poderwał się Maciek. – Tak myślałem, że sobie o mnie przypomnicie! Unieśli głowy. Na progu stał Jarek i trzymał tacę z filiżankami kawy. Pobladł i przygarbił się. Uśmiechał się trochę niepewnie, obawiając się, jak zostanie przez nich przyjęty. I – czy zostanie przyjęty. Patrzyli na niego w milczeniu, wszystko wyglądało tak, jak zawsze, aż trudno było teraz uwierzyć w wydarzenia poprzednich dni. – Mogę? – zapytał cicho. – No wiesz, co się głupio pytasz? – rzuciła się do niego Ewa. – Puścili cię? – Wyszedłem za kaucją – wyjaśnił. Rzucił lękliwe spojrzenie w stronę Zofii, uśmiechnęła się lekko. – Długo jeszcze będziesz tak stać? – zapytała. – Do roboty! Z ulgą postawił tacę, Jacek klepnął go lekko w plecy, Maciek wyciągnął rękę na powitanie. Jarek odetchnął bardzo głęboko. Jedli bardzo późne śniadanie, Agata nie chciała schodzić do restauracji, zamówił więc do pokoju jakieś zakąski. Popijali kawę, przegryzając chrupiącymi grzankami. Patrzył na nią z upodobaniem, zawinięta w biały hotelowy ręcznik, z włosami w nieładzie i różowymi policzkami wyglądała niewinnie jak mała dziewczynka. Wiedział, że zaraz musi ruszać do Warszawy, ona też o tym wiedziała, odsuwali od siebie ten moment jak najdalej. Omówili już wszystkie wydarzenia, które ostatnio miały miejsce, a także te wcześniejsze, które ich rozdzieliły. Jan przyznał się do romansu z Majką, Agata opisała swój związek z Kacprem, kochali się kolejny raz. Ona musiała jechać do telewizji, on nie odbierał natrętnych połączeń ze stolicy. Przyszła w końcu ta chwila. Agata wyszła z łazienki po długim prysznicu, z poprawionym makijażem, narzuciła żakiet. Jan rozejrzał się po pokoju, zasunął zamek błyskawiczny podróżnej torby i podszedł do drzwi. Ruszyła za nim. W progu odwrócił się znienacka i powiedział: – A ten cykl równie dobrze możesz robić z Warszawy, tak będzie nawet wygodniej. Ewa stąd, a ty stamtąd. Patrzyła na niego oszołomiona, jakby nie rozumiejąc, co słyszy. – Dlaczego? – zrobiło jej się gorąco. – Bo wypadłem z formy i nie pamiętam, jak się prosi o rękę – wyjaśnił, sam mocno zakłopotany. – Kiedyś się mówiło „czy zostaniesz moją żoną”? Patrzyła mu w oczy, rozjaśniając się w środku. Zerknął na nią z obawą. Kiedy już była w stanie się odezwać, powiedziała: – I słyszało się odpowiedź „tak”. Andrzej wiedział, że musi podjąć decyzje, co do swojego życia. Jest inżynierem, bardzo dobrym inżynierem, dostawał wcześniej ciekawe propozycje zawodowe, ale skusiła go perspektywa łatwego i dużego zarobku. Coś tu chyba należy przewartościować, powinien też odciąć pępowinę, łączącą go z życiem Agaty. Owszem, kontakt z Weroniką jest niezniszczalny, ale chyba to współuczestniczenie w życiu byłej żony nie przyniosło dotąd pozytywnych efektów. Stało się tak z pewnego rodzaju lenistwa, nie chciało mu się zająć swoim domem, swoimi znajomymi, dlatego zresztą tak łatwo Magda go usidliła. A przecież może być inaczej, jest przystojnym mężczyzną, o ogromnej ilości ciepła i jeszcze nie zapomniał, jak się to ciepło okazuje. Musi wrócić do swoich starych kontaktów zawodowych i towarzyskich, zadzwonić do przyjaciół i zacząć żyć od nowa. Trochę tylko się bał, jak przyjmie to Weronika, ale pocieszał się, że ona za chwilę będzie dorosła i ta zmasowana opieka rodzicielska i tak zacznie jej ciążyć. Zrozumie, że Andrzej musi się w jakiś sposób od niej odsunąć. Zresztą może lepiej, że jako ojciec nie będzie tak blisko w dniu, kiedy to nagle zjawi się młody człowiek i stanie się w jej życiu najważniejszy. Cholera, jego jedynaczka a tu jakiś... Już i tak dość często słyszy o pewnym Pawełku. No właśnie, to jest sygnał. Chodził po mieszkaniu, nie mogąc znaleźć sobie miejsca, potem zatrzymał się i pomyślał, że dobrze byłoby odmalować kuchnię, może zmienić meble w pokoju... Zapyta Agatę... Zastygł. Nie, nie zapyta Agaty, sam o tym zdecyduje i sam to zrobi. Pokiwał głową nad sobą i wtedy zadzwoniła jego komórka. Weronika, odebrał. – Tata, wiesz co, mama dzwoniła, że być może wkrótce przeniesiemy się do Warszawy, wiem, że ci będzie smutno, ale wiesz... Warszawa..