Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
A że wspomagał go Pan, z jego też łaski spłacił katolikos cały dług parafian. I każdemu z nich nakazał pomóc w spłacie owego długu w miarę możności jego. I każdy człek, któremu nakazał to patriarcha, ani się ważył sprzeciwić jego woli, lecz wykonywał ją z chęcią i gotowością, aby tylko uzyskać błogosławieństwo jego. A mężami zaufanymi wyznaczył patriarcha oddanych tej sprawie ludzi, którzy z wielką pilnością i mozołem przez osiem miesięcy zbierali datki wśród ludności i spłacili wszystko; i z łaski błogosławionego po wieki wieków Jezusa Chrystusa Pana naszego uwolnili Kościół od długu. Amen! A wieść pomyślna o owocnym działaniu, głoszeniu słowa Bożego i czynach apostolskich przewielebnego katolikosa Filipposa rozeszła się po całym świecie i dotarła też do miasta Lwowa. I biskup miasta Lwowa, imieniem Nikolajos9, powziął w głębi serca nadzieję, że wbrew zdaniu wszystkich i wątpliwościom ogółu lekarstwem cudownym i balsamem na jego rany stanie się ów patriarcha i uzdrowiciel duchowny, który też uporządkuje nierządne sprawy jego. I dlatego nie zwlekając wyruszył on z miasta Lwowa i przybył do Konstantynopola, i padłszy do nóg patriarsze, uznał w pokorze statusy i prawa jego, a zarazem uzyskał potwierdzenie władzy biskupiej i ręce odtąd miał wolne. I z wielką radością powrócił do siebie, do miasta Lwowa. A ty, jeśli tylko zechcesz, dowiesz się o szczegółach tej sprawy z rozdziału o lwowianach, który jeszcze nastąpi, gdyż tam właśnie w całości i należycie wszystko to opisałem. A przewielebny Filippos mieszkając w mieście Konstantynopolu wielu jeszcze dokonał czynów dobrych i ustalił ład spra wiedliwy zarówno wśród duchowieństwa, jak ludzi świeckich. A następnie wyjechał z Konstantynopola, otrzymawszy wiele drogocennych naczyń kościelnych oraz innych przedmiotów, i udał się w drogę do stolicy swej, świętego Eczmiadzynu, i przybył tam w dniu Wniebowzięcia Panny Najświętszej Bogurodzicy. A od wyjazdu do powrotu katolikosa Filipposa minęły trzy lata, albowiem wyruszył on do Jeruzalem w 1100 (1651) roku, w roku 1101 (1652) był w Konstantynopolu, a w 1102 (1653) roku powrócił do Eczmiadzynu. A gdy nadszedł 1103 (1654) rok, w dni Wielkiego Postu począł zakładać fundamenty pod dzwonnicę świętego Eczmiadzynu. Albowiem nie było dotąd dzwonnicy w Eczmiadzynie i od dłuższego czasu w głębi serca marzył katolikos Filippos o jej zbudowaniu. I Ten, który czyni zadość pragnieniom sprawiedliwych, w ten właśnie sposób spełnił pragnienie serca jego. Gdyż w owym czasie, kiedy przebywał w Konstantynopolu przewielebny katolikos Filippos, był tam też mąż pewien, chrześcijanin wywodzący się z Ormian, imieniem Anton Czelebi10, a pochodził z miasta Bursy, tam też miał dom i tam mieszkał. Lecz również w mieście Izmirze domy miał i pałace, a tak samo zdobione cudownymi złoceniami i wielkiej urody domy i pałace w Konstantynopolu. I był Anton Czelebi człekiem nader znacznym i taką miał sławę, iż słyszano o nim i przy dworze monarchy osmańskiego, i w dalekim kraju Franków, i w Persji; wielkie bowiem posiadał bogactwa i majątek. A zajmował się handlem i dlatego mieszkał tymczasowo raz w Konstantynopolu, raz w Smyrnie, to znaczy w Izmirze. I gdy przybywały karawany kupców z krainy Persów do miasta Izmiru, zakupywał od razu cały ładunek, nie dbając, z czego się składa, z abreszumu czy tafarizu, i płacił natychmiast całą sumę. I tak samo, gdy z kraju Franków przybijały do portu statki z ładunkiem drogich i rzadkich towarów, sam jeden zakupywał cały ładunek statku i zaraz płacił pieniądze. I zdarzyło się tak, że w owych dniach, gdy przebywał w Konstantynopolu katolikos Filippos, był tam też Anton Czelebi, który na widok uczoności apostolskiej i cnotliwych zwyczajów przewielebnego Filipposa pokochał go i przystał do niego. I po wiedział doń przewielebny Filippos: „Ponieważ Pan Bóg wszechpotężny wyposażył cię tak szczodrze we wszystko: w majątek wielki i mnóstwo sług, i w sławę imienia twego, powinieneś tedy, dla sławy właśnie szacownego imienia twego, pozostawić po sobie coś znaczniejszego w kraju ojczystym jako pamiątkę duchową. Masz oto jedną z nich: dzwonnicę eczmiadzyńską, gdyż wielka w niej jest potrzeba, a przecież jej nie mamy. Zatem pragnieniem jest moim, abyś ty ów uszczerbek świętego stolca wypełnił." I Czelebi z wielką gotowością i chęcią jął spełniać wolę patriarszą, i przyrzekł wykonać ów nakaz, i rzekł: „Skoro taka wola twoja i takie są potrzeby stolca świętego w Eczmiadzynie, bądź mi ojcem i pełnomocnikiem