Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Stąd zjawiają się potem takie wariackie obliczenia, jak te na przykład, które spotykamy u wielkiego chemika Liebiga, dowodzącego, że człowiek potrzebuje dziennie tyle a tyle substancji białkowych. Znakomity ten uczony przeprowadzał swe doświadczenia wyłącznie na obrzmiałych i napęczniałych korporantach o brzuchach piwoszy, a więc na niesłychanie nędznych motorach ludzkich, potrzebujących potrójnej ilości paliwa. I wskutek tych badań nad tak nieodpowiednimi obiektami przez lat trzydzieści potem w całej Europie po prostu hodowano zapalenia wyrostka robaczkowego, artretyzm i inne choroby przemiany materii, przekarmiając ludzi, a zwłaszcza dzieci, i krew im zatruwając. Każdy lepszy człowiek ma w każdej gałęzi swojej działalności, czy to będzie sztuka, nauka czy handel, swoje własne metody, tak odmienne, swoiste i zróżnicowane, że chcąc je wytłumaczyć, nie byłby w stanie dobrać słów dosyć subtelnych; a co się tyczy jego ciała, tego siedliska wszystkich jego zmysłów, czyż miałby dopiero być zmuszonym kogo innego o nie pytać? Należy zawczasu ćwiczyć powonienie, smak i czucie na pokarmach delikatnych; a przy lada drobnostce, która nam doskwiera, nie można pozwalać, aby do organizmu wlewano nam kwartami lekarstwa - czyli właściwie te substancje regulujące, które w niewielkich dawkach ustrój sam na własny użytek wytwarzać może i powinien. Niewątpliwie, ludzie z większym doświadczeniem w zakresie praw ogólnych mogą być innym bardzo przydatni i pomocni, dodając im bodźca, podtrzymując odwagę, krzepiąc siły i, że tak powiemy, zarażając ich nadzieją. Spotykać się z takimi ludźmi o określonej porze, możliwie w tym samym miejscu, i toczyć poważne, przyjemne rozmowy - rzecz to wysoce pożyteczna, która może mieć dla nas skutki wręcz nieobliczalne. Kto jednak bierze sobie jakiegoś człowieka, mężczyznę czy kobietę, choćby nawet proroka czy świętego, za autorytet i nieomylnego w świecie duchowym przewodnika, ten oczywiście zbacza z właściwej drogi, żyje bowiem doświadczeniem cudzym - doświadczeniem człowieka inaczej z pierwiastków jemu swoistych złożonego, inaczej reagującego na świat i na którego świat też inaczej oddziaływa. Czepianie się poły innego człowieka jest grzechem tchórzostwa. Lgnąć do czegoś małego, pozornie pewnego, ponieważ widocznego, zamiast się powierzyć samej niewyczerpanej, nieskończonej Mocy - cóż to za małoduszność! Zamiast w nieskończoności jak ptak zawisłszy na jej skrzydłach w promienne dać się ponosić kraje... Tej nieskończonej siły samej w sobie nikt z nas nie ujrzy nigdy, widzimy zawsze tylko jej wiecznie zmienne kształty, jako to słońce, gwiazdy lub zwierzęta; lecz naszym jest zadaniem ucieleśniać ją w nowej postaci w samych sobie - w postaci przyszłego ziemskiego archanioła. Siła ta działa w każdym - w mężczyźnie czy kobiecie, dorosłym czy dziecku. I na jakimkolwiek stopniu drabiny życia stoją, na jakimkolwiek poziomie moralnym albo umysłowym, dziś są oni wszyscy mądrzejsi, silniejsi, a więc i lepsi, niż byli wczoraj i kiedykolwiek przedtem, choćby wszelkie pozory mówiły co innego. We wszystkich postaciach natury i ducha, wyzwalających się z więzów materii, pęd do subtelnej doskonałości, zanim pewien stopień rozwoju osiągnie, pozostaje sam sobie nie znany, nieświadomy. Tęskniący Bóg przebywa wszędzie, wiecznie czynny, nawet w pijaczynie, który się w rynsztok stoczył. Duch pragnie się zewsząd wydobyć i wzbić w górę: z najpodlejszego kłamcy, z najbardziej pogardy godnego łajdaka. I wielkim to jest błędem powiedzieć o kimkolwiek, jakoby "na psy zszedł"; takich słów raz na zawsze poniechać wypada. Podobna myśl o kimś działa jak cios psychiczny, który, skroś Niewidzialne idąc, uderza w piersi tego, do kogo się odnosi, wstecz go odrzuca i cofa w rozwoju; stanowi ona dla każdego czynnik hamujący w tym ciężkim, ślepym trudzie wydobycia się jeszcze w ciągu tego wcielenia z okrutnej wilczej jamy, w którą wpadamy tak często. I zupełnie tak samo, jak nasze myśli nieraz cios zadają innym, tak też czyjaś myśl niema, nie wypowiedziana, nie ujęta w słowa, z pewnością i nam często bezwiednie przeszkodziła wybrnąć z jakiegoś bagna, w którym brodziliśmy właśnie: z jakiegoś stanu niezdecydowania albo zależności, złego usposobienia, myśli drwiących i szyderczych lub nienawiścią tchnących. Wszelki sąd wzgardliwy albo potępiający szkodzi nie tylko tym, o których jest wypowiaobnych wypadków wymiany tej dokonuje się w sposób oficjalny