Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
To była zbyt obszerna wiadomość o zbyt zwięzłej treści. - Jesteś tam? - Tak. Tak, jestem. 297 - Gratulacje. - Dzięki. - Kiedy tlen znów zaczął docierać do mojego mózgu, szok zastąpiło zaciekawienie. - Widziałeś się z Kelloggiem? - Nie, przeszliśmy na drugą stronę ulicy. Sims postanowił obarczyć tym wszystkim prokuratora generalnego. - O kurde. To mu chyba nie pomoże w karierze. - Jakbym nie wiedział. „A jeśli ta historia jest prawdziwa?", powiedzia- łem. W tym mieście dementi jest wszystkim, a jemu zachciało się zabawy w Tyfusową Mary*. - Co się stało? Rogavin westchnął. - To zostanie między nami, zgadza się? - Masz moje słowo. - Kiedy prokurator generalny usłyszał, o co chodzi, zaraz odesłał swo- ich asystentów. Zostaliśmy we trzech przy wielkim stole. Gordon opisał prze- bieg spotkania, nie pominął żadnego szczegółu. Gadał przez pół godziny, a prokurator generalny nie odezwał się ani słowem. Żadnych pytań, komen- tarzy, nic. Nawet nie mruknął. - Jezu, myślałem, że chociaż pęknie mu żyłka czy coś. - Przez cały czas ssał fajkę. Nie chciałbym grać z tym gościem w pokera. - Dziwna sprawa. - Nie, dziwnie zaczęło się robić dopiero potem. Kiedy Gordon skończył, prokurator kazał nam zaczekać i wszedł do swojego gabinetu. Nie było go przez godzinę, a ja w tym czasie zastanawiałem się nad rezygnacją z pracy. - Może zadzwonił do dyrektora FBI? Biuro wchodzi w skład Departa- mentu Sprawiedliwości, zgadza się? - Tak, na papierze. W każdym razie w końcu wrócił, usiadł i spytał, jak dużo wiemy o przepisach dotyczących rewizji prowadzonych bez nakazu. Gordon powiedział, że często mamy do czynienia z tą kwestią przy okazji rozpatrywania wniosków o wycofanie dowodów, ale prokurator generalny powiedział, że chodzi mu o coś innego: o uprawnienia władzy wykonawczej do podejmowania wszelkich działań mających na celu ochronę kraju przed zagrożeniami zewnętrznymi. - Zagrożeniami zewnętrznymi? To znaczy, ze strony innych państw? - Właśnie. Potem zapalił fajkę, odchylił się w fotelu i wygłosił wykład o prawie konstytucyjnym, jakbyśmy byli na Harvardzie. Sprowadzało się to * Mary Mallon, kucharka podejrzewana o to, że była nieświadomym nosicielem duru brzusznego; członkowie rodzin wszystkich jej pracodawców zapadali na tę chorobę (przyp. tłum.). 298 do tego, że istnieją różnice poglądów co do tego, czy władza wykonawcza musi uzyskać w sądzie nakaz rewizji, kiedy w grę wchodzi zewnętrzne za- grożenie bezpieczeństwa narodowego. - Na przykład Octagon - powiedziałem. - Cóż, wiesz o tym więcej ode mnie. A propos, pewnie nie zechcesz mi powiedzieć, co właściwie było ich celem. - Nie mogę, ale jeśli sprawdzisz w encyklopedii prawa hasło „zagroże- nie zewnętrzne", to zobaczysz tam zdjęcie tych ludzi. - No to wszystko pasuje. - Bez nakazu rewizji, tak? To chyba nie znaczy, że FBI może robić, co chce? - Po powrocie do biura szybko sprawdziłem kilka rzeczy. Jeśli, mówię ..jeśli", władza wykonawcza ma takie prawo, prawdopodobnie może z niego korzystać tylko prezydent lub prokurator generalny i każdy przypadek musi być rozpatrywany indywidualnie. - Sądzisz, że to jeden z nich przysłał tu tych ludzi? - Nie, Biuro stało za rym od początku do końca. Myślę, że prokurator generalny chciał nam powiedzieć, że przepisy w tej kwestii sąniejasne. Skoro nie mogą się co do tego dogadać sędziowie i profesorowie prawa, to kto wytłu- maczy to brukowcom? To byłoby jak Watergate, tylko pozbawione uroku. - We wrabianiu kogoś w zabójstwo nie ma niczego niejasnego. Jak mógł uzasadnić fakt, że ujdzie im to na sucho? - Nie zrobił tego. Prawdę mówiąc, rozegrał to sprytnie. Powiedział, że ujawni całą sprawę, jeśli mamy absolutnąpewność co do tego, że twoja klientka padła ofiarą spisku. Jednak jeśli istnieje choćby cień możliwości, że jest winna, powtórzył „cień możliwości" trzy razy, a to jego zdaniem ważniejsze jest, by FBI odzyskało zaufanie opinii publicznej po ostatnich klęskach. - Nie owijał w bawełnę, co? - Skoro byliśmy na tyle głupi, by przyjść z tym do niego, pewnie myślał, że musi nam to wytatuować na czołach. Spytał, jak naszym zdaniem członkowie milicji obywatelskich wykorzystaliby historie o federalnych wła- mujących się do domów i wrabiających niewinne kobiety. Powiedział, że musielibyśmy potroić ochronę wszystkich budynków federalnych w kraju. - A wspomniał przy okazji, że zagrożonych jest kilka karier? - Oprócz naszych? Nie musiał, jest ważnym politykiem. W kręgach, w których się obraca, kariery ważniejsze są od jakichś tam budynków. Do- myślam się, że uznali, że cała ta sprawa jest radioaktywna: wystarczy uchylić jej rąbka, a wszyscy umrą. Ci, którzy znajdą się w nieco większej odległości, będą trochę dłużej wierzgać i krzyczeć. - Czyli został tylko złoty środek. - Kiedy skończył swój wykład, spytał, czy możemy zrobić coś, by pan- nie Bronson nie stała się krzywda, nie wyrządzając przy tym dalszych szkód 299 Biuru i nie kompromitując Departamentu Sprawiedliwości. Nie musiał do- dawać nic więcej. - 1 jak to załatwisz? - Bez trudu. Wydam komunikat: „Po wyczerpującym przesłuchaniu na- szego świadka przez błyskotliwego obrońcę, prokuratorzy, działając w inte- resie sprawiedliwości, doszli do wniosku, że istnieją uzasadnione wątpliwo- ści co do winy oskarżonej". - To szlachetne z twojej strony. - Dzięki. - Zapominasz o Yee. Będzie przeciek