Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Kapitan Olin zawsze ubiera³ siê na czarno, ale Berenice uzna³a, ¿e to nudne i staromodne. - Tym niemniej - odezwa³a siê ostro¿nie Heris - miêdzy czerni¹ a krzykliwym fioletem jest ca³a gama innych mo¿liwoœci. Lady Cecelia znów parsknê³a, tym razem wyraŸnie z rozbawieniem. - Nie wie pani najlepszego: Berenice chcia³a, ¿ebym zgodzi³a siê na kremowy mundur z fioletowymi i ró¿owymi lamówkami. Powiedzia³a, ¿e im bardziej bêdzie krzykliwy, tym wiêksze zrobi wra¿enie na nowym kapitanie. Fiolet by³ najciemniejszym z kolorów, które mi zaproponowa³a. - Aha. Czyli nie mia³aby pani nic przeciwko temu, gdybym to... troszkê zmodyfikowa³a? - Proszê bardzo. - Lady Cecelia znów siê skrzywi³a. - Choæ nie przypuszczam, ¿eby mog³a pani zorganizowaæ tu pe³n¹ zmianê dekoracji. Heris uœmiechnê³a siê szeroko, zaskakuj¹c w równym stopniu sam¹ siebie, jak i swoj¹pracodawczyniê. - Szczerze mówi¹c, milady, od kiedy tylko wesz³am na pok³ad, chcia³am zerwaæ ten lawendowy plusz ze œcian ko³nierza wejœciowego - zapewniam, ¿e ze wzglêdów bezpieczeñstwa. - Wzglêdy bezpieczeñstwa? - Teraz to lady Cecelia uœmiechnê³a siê; nigdy dot¹d Heris nie widzia³a na jej twarzy tak promiennego uœmiechu. - Có¿ za wspania³y pomys³! - Na pani statku ukryto mnóstwo rzeczy, które powinny byæ widoczne - tak jest ³adniej, ale trudno zauwa¿yæ w porê problemy. Niew¹tpliwie nie mamy czasu na pe³n¹ zmianê wystroju, ale usuniêcie czêœci dekoracji raczej nie przed³u¿y postoju. - Có¿, dobrze. A co do kolacji... - Pozwoli pani, ¿e siê przebiorê. Dziesiêæ minut? * * * Heris wróci³a do apartamentu pracodawczyni w stroju, który za³o¿y³a po raz pierwszy od czasu opuszczenia S³u¿by. Poniewa¿ lady Cecelia ubra³a siê w sukniê wieczorow¹, ona równie¿ za³o¿y³a sukniê; na widok pe³nego zaskoczenia drugiej kobiety odczu³a wyraŸn¹ satysfakcjê. - O rety! Nie mia³am pojêcia, ¿e tak wygl¹dasz! - Lady Cecelia zaczerwieni³a siê. - Przepraszam. To by³o niewybaczalne. - Wcale nie, choæ to pani mundur sprawia³, ¿e wygl¹da³am ca³kowicie inaczej. - Heris doskonale wiedzia³a, jakie wra¿enie robi w dopasowanym lœni¹cym gorsecie i faluj¹cej wokó³ jej nóg czarnej spódnicy. Nie dysponowa³a wzrostem Cecelii, ale nauczy³a siê wykorzystywaæ kolor i krój strojów do zrekompensowania tego niewielkiego braku. - Mam jeszcze jedno pytanie s³u¿bowe, zanim przejdziemy do kolacji: co z dochodzeniem w sprawie Iklinda? - To nie problem. - Lady Cecelia usiad³a na swoim miejscu i wziê³a do rêki serwetkê. - Dziêki zebranej przez’ pani¹ dokumentacji i dowodom medycznym Timmonsa jego œmieræ zostanie potraktowana jako oczywisty wypadek. Heris usiad³a. Wiedzia³a, ¿e nie powinna kontynuowaæ tego tematu przy stole, ale drêczy³o j¹ wiele pytañ. - Chcia³abym... - Nie teraz - uciê³a lady Cecelia. - Mo¿emy porozmawiaæ o tym póŸniej, jeœli bêdzie pani chcia³a, choæ wola³abym poczekaæ do jutra tutejszego czasu. Do tej pory ekipa œledcza powinna potwierdziæ przyczynê œmierci i bêdê wiêcej wiedzieæ. Heris zamruga³a. Nie zdawa³a sobie sprawy, ¿e lady Cecelia zajê³a siê prawnymi problemami œmierci Iklinda, podczas gdy ona pracowa³a na statku; spodziewa³a siê, ¿e sama bêdzie musia³a siê tym zainteresowaæ. Grupka kelnerów wnios³a kolacjê. Heris wbi³a wzrok w maleñki trójk¹cik udekorowany zielon¹ ga³¹zk¹. - To p³etwa lassaferañskiej œlimakoryby - wyjaœni³a lady Cecelia. - Przystrojona marynowanym zillikiem. Hodowaliœmy to na pok³adzie, zanim... Heris spróbowa³a p³etwy, któr¹ przyprawiono musztardowym sosem - mia³a dziwny, nieco winny smak, doskonale zrównowa¿ony zillikiem. Jada³a ju¿ w miejscach serwuj¹cych tego rodzaju jedzenie, zazwyczaj na przydzia³ach politycznych, ale S³u¿ba preferowa³a mniej egzotyczn¹ kuchniê. Nigdy nie by³o czasu na spêdzanie ca³ych godzin przy stole. Mia³a nadziejê, ¿e i teraz kolacja nie zajmie jej wielu godzin - dziêki odprê¿eniu po przebraniu siê w wygodniejszy strój uœwiadomi³a sobie, jak bardzo jest zmêczona. Nastêpnie podano ostr¹ zupê; jej czerwono-z³oty kolor kontrastowa³ z bladoœci¹ œlimakoryby