Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Było już po północy, gdy wykąpał się i położył do łóżka. Bardzo był zmęczony. Jeszcze przez chwilę siłą inercji mózg roił się od myśli, lecz te zaczynały się gmatwać, jałowieć, wiotczeć. Ogarniał go spokój, cisza, zapadał głęboko w sen. Przed samym uśnięciem usłyszał lekki stuk klamki i ciche kroki na dywanie. Półprzytom- nie zdawał sobie sprawę z tego, że to ona przyszła. . . Więc jednak przyszła. . . Kocha go bardzo. . . jest tutaj, pochyla się nad nim. . . Trzeba otworzyć oczy, trzeba jej chociaż podziękować za jej dobroć. . . Powieki jednak były tak ciężkie, że wprost nie było sposobu dźwignąć tego ciężaru. Wciągnął głębszy oddech i zasnął. Nazajutrz obudzono go o świcie. W należącej do niego kopalni " Nexos " stała się wielka katastrofa. Wskutek tektonicznego osunięcia się warstw węgla stu kilkudziesięciu robotników zostało odciętych od świata. Ratunek jest mało prawdopodobny. . . co robić? Wydał dyspozycje. Nie żałować pieniędzy, przedsięwziąć bodaj najkosztowniejsze próby ratunku. Rodzinom wypłacić podwójne odszkodowanie. . . Czuł się tu bezsilny i to napełniało go niezadowoleniem z samego siebie. Nie mogło to wszakże wpłynąć na odłożenie podróży i przed samym odejściem pociągu Paweł zjawił się na dworcu kolejowym wraz ze swoją podróżną ekipą, składającą się z dwóch sekretarzy i stenotypistki. Czas bowiem spędzany w drodze nigdy nie oznaczał u niego odpoczynku. Przeciwnie. W oderwaniu się od bezpośredniego kontaktu z lud mi cały szereg spraw przedstawiał się przejrzyściej, wskutek czego myśl mogła pracować sprawniej i intensywniej. Zjawiały się nowe kombinacje i rozwiązania. Na każdej większej stacji jeden z sekretarzy wysyłał pliki depesz i listów, podczas gdy drugi przygotowywał następne. Rzadko próżnowała maszyna stenotypistki. Na okręcie wprawdzie nie pisało się listów, za to jednak radiodepesze wydłużały się bardzo, a poza tym pisało się najróżnorodniejsze memoriały, instrukcje, statuty i sprawozdania. Należenie do podróżnej ekipy Pawła Dalcza nie było przyjemnym odpoczynkiem. Tym razem roboty było jeszcze więcej niż zazwyczaj. Organizował się właśnie Bank Pożyczek Międzynarodowych w Brukseli i Paweł lwią część czasu poświęcał tej sprawie. Miał to przecie być arcytwór jego życia. Pomimo wszystko zaraz za Gibraltarem musiał pracę przerwać. Duży, trzydzieści tysięcy ton liczący okręt skakał jak piłka. Fala dochodziła do jedenastu metrów, niepodobna było pisać. Zresztą po godzinie jeden z sekretarzy zaczął chorować, a drugi dostał ataku sercowego. Nadspodziewanie tylko stenotypistka trzymała się dobrze. Nawet rozbawiło ją to kołysa- 107 nie, przy którym człowiek musiał zataczać się jak pijany i chwytać się poręczy, by nie upaść. Śmiała się i było jej z tym tak ładnie, że Paweł zapytał: - A nie boi się pani? ? - Czego, , panie prezesie? - No, że zatoniemy. Nie zostawiła pani w Warszawie nikogo, kto będzie panią opłakiwał? Narzeczonego, kochanka? Zdetonowała się. Paweł nigdy ani jednym słowem nie upoważniał swego personelu do wszczynania rozmów. - Nie, , panie prezesie - zaczerwieniła się. . - Nie? ? . . . To dziwne. Widział, że chciała coś powiedzieć, lecz nie ma odwagi. - Dziwne, , bo pani jest młoda i ładna. . . Hm. . . bardzo ładna - dodał z tonem odkrycia. . Istotnie dotychczas tego nie spostrzegał. Nie miał zwyczaju przyglądać się ludziom pod innym kątem widzenia niż wyrobienia sobie opinii o inteligencji, etyce i psychice osobnika, z którym miał jakikolwiek interes. - Pan prezes zbyt łaskaw - zarumieniła się jeszcze bardziej. . - Po prostu konstatuję fakt. . . . No, niechże pani powie, czy mnie nie wolno tego zauważyć? - Owszem - zdobyła się na odwagę - tylko pana prezesa to zupełnie nie interesuje. . . . - Tak pani myśli? ? - O - dodała pośpiesznie - ja nie o sobie. . . Ale pan prezes w ogóle na kobiety nic zwraca uwagi. Roześmiał się: - Moja droga pani, , a kiedyż ja mam czas na to! - Każdy ma na to czas, , na co chce mieć - odpowiedziała sentencjonalnie. . Spojrzał na zegarek i powiedziawszy jeszcze kilka zdawkowych zdań, wyprawił ją spać. Sam zasnąć nie mógł. Najpierw rozmyślał o tej zabawnej stenotypistce