Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Naiwne dusze pielgrzymów utwierdziły się w wierze w papieskie namiestnictwo Chrystusa. Ani na myśl im przyszły ewangeliczne nauki o ubóstwie czy porównanie tego, co tu było, z samozaparciem legendarnego głosiciela „Dobrej Nowiny". Twarze płonęły jaskrawymi wypiekami albo bladły z wrażenia, oczarowane serca biły przyśpieszonym tętnem. Prefetto di cerimonia 1, majestatyczny prałat w fioletach, dał im — za pośrednictwem o. Carittoniusa i kawalera Baffo di Fa-vara — ostatnie wskazówki, i pouczenia. •— Sua sancita 2 (oby Bóg błogosławił jego dostojnemu pontyfikatowi!) raczy przyjąć was na audiencji specjalnej i dopuścić do ucałowania swej apostolskiej ręki —• zapowiedział. Minęli jeszcze dwie sale, a w trzeciej, która służyła do przyjęć pielgrzymów i deputacyj... Papież siedział na tronie, odziany w białą szatę. Koło niego stało kilku szambelanów i brat, kardynał Antoni Barberini, wielki peni-tencjariusz. Olśnione oczy przybyszów nie śmiały zrazu spojrzeć w owo słońce katolickiego świata. Ze złożonymi na piersiach rękami i wzrokiem wbitym w posadzkę, na znak prefekta ceremonii podchodzili do tronu i całowali wysunięty lekko spod szaty trzewik „namiestnika" ubogiego cieśli z Nazaretu. A potem całowali wystawioną łaskawie dłoń papieża, który każdego błogosławił. Gdy podnieśli nań wzrok, ujrzeli nie prześwietlonego duchem starca, promieniejącego nieziemską jasnością, prawie uskrzydlonego, lecz osobnika barczystego, o czerstwej twarzy i wesołych oczach, z trudem znoszącego przybraną sztywność, nakazy zwyczaju i etykiety. Zdawało się chwilami, że zstąpi z tronu między zuchów, którzy tak go ciekawili, i poprosi ich na ucztę, gdzie przy trunkach zawiążą się drużebne konfidencje, zabrzmią huczne wiwaty. — Witajcie, drodzy synowie moi i córki moje! — przemówił io klęczących pielgrzymów. — Rad was tu widzę znając waszą Wierność dla Kościoła Bożego tudzież męstwo wasze i sławne 1 Prefetto di cerimonia (wł.) — prefekt ceremonii. 2 Sua sancita (wł.) — jego świątobliwość. czyny. Płakaliśmy razem z wami, gdyście w 1620 roku ponieśli klęskę na Cecorze. A w rok później uradował nas triumf waszej Rzeczypospolitej nad poganami, kiedy wśród powszechnej trwogi narodów chrześcijańskich powstał Pan Zastępów i takim męstwem piersi Polaków uzbroił, że pokonawszy okrutnego wroga zmusili go do ciężkiego dlań pokoju. Podziwia Europa cała Polaków i zwie ich oswobodzicielami. Krzyża a pogromcami Półksiężyca. Niechaj będzie wieczna chwała imieniu polskiemu! 1 Po przerwie ciągnął już z właściwą sobie familiarnością: — Rozgłos waszego czynu na galerze tureckiej dotarł do nas wcześniej niż wy sami. Od dawna troszczymy się o wasz los i modlimy o pomyślność. Wstańcie, dzieci moje, i zbliżcie się do mnie. Krąg rozpalonych twarzy zacieśnił się wokół Urbana. Jakimowski na znak jednego z szambelanów wystąpił przed wszystkich i ukląkłszy ponownie, złożył u stóp papieża wielką, haftowaną w księżyce muzułmańskie i arabskie charaktery chorągiew turecką z białego jedwabiu, która była flagą „Ak-Kałkan". Następnie Ostrowski ofiarował dużą latarnię sygnałową, zwaną we Włoszech fanale, misternie zrobioną ze złoconego mosiądzu, — Oto nasz dar dla waszej świątobliwości — rzekł śmiało Jakimowski. •—• Błogosławieństwo, które otrzymaliśmy z dostojnych rąk Najwyższego Pasterza, będzie nam tarczą na całe życie. Kawaler Baffo di Favara pełnił obowiązki tłumacza. Urban nachylił się i uścisnął głowę Jakimowskiego. — Złożysz nam, synu, dar jeszcze jeden, na który wszyscy czekamy: szczegółową relację sławnych i bohaterskich czynów waszych. Ninie opowiesz raz, a potem podyktujesz naszym pisarzom, oni zaś w księdze uwiecznią wasze legendarne boje. Zanim przy, stąpisz do opowieści, mój synu, wobec wszystkich, wobec świata całego, wyrażam, uznanie odwagi a sprawności twojej i towarzyszy twoich, którzyście w tak srogich terminach potrafili odnieść zdumiewające zwycięstwo. Kreuję ciebie, rycerzu Marku Jakimowski, i mianuję kawalerem „Złotej Ostrogi", czyli Orderu Sw. Sylwestra, ustanowionego w roku 1419 ku pomnożeniu chwały bożej i dla zachęty ludzi do zbożnych czynów. 1 Powyższą ocenę wojny chocimskiej Chodkiewicza wydala Stolica Apostolska w r. 1621, używając podobnych sformułowań. ISat .Marek rozejrzał się rozpaczliwie po obecnych, jakby kogoś szukał. Żona zrozumiała jego spojrzenie. Schwyciła je swoim i popatrzyła na męża tak pokrzepiająco, że się opanował. — Bóg zapłać — szepnął łamliwym głosem. — Byli przy mnie dwaj druhowie, bracia moi ślubni, bez których niczego bym nie dokonał, którym order ten należy... Urban zdumiał się, gdy mu te słowa przetłumaczono na włoski. — Skromność twoja, kawalerze, dodaje ci zasługi. •—• Ślubuję Panu Bogu Wszechmogącemu, w Trójcy Świętej Jedynemu — recytował Jakimowski •— że odpowiedzialnie a godnie ten order nosił będę, honoru rycerskiego nigdy nie przestąpię i krew oddam w potrzebie za wiarę świętą i ojczyznę... Na znak papieża prefekt ceremonii polecił Jakimowskiemu wstać, a kardynał Antoni Barberini opasał rycerza amarantową wstęgą w czarne pasy, ozdobioną orderem „Złotej Ostrogi". Był to na tle złotym rozpięty krzyż maltański biały ze złotą obwódka, w którego błękitnym środku widniał złoty wizerunek św. Sylwestra. Po audiencji — niebywałym w systemie posłuchań obyczajem •— papież zaprosił jeszcze oboje Jakimowskich do prywatnego apartamentu i tam przez tłumacza długo z nimi gawędził, wyzwalając się coraz bardziej z okowów narzuconego sobie konwenansu. W pewnej chwili niespodziewanie zwrócił się do Katarzyny: — Jesteś bardzo piękna, córko. Ale uroda przemija niby wiosna, a nie wraca jak ona! Cenniejsza jest piękność cnoty, którą należy w sobie pielęgnować. Wystrzegaj się próżności! Atoli nie uda ci się chyba uchronić liczka od uwagi mistrzów palety, dla których pogoń za pięknem, rozsianym przez Boga po świecie, stanowi cel najwyższy. Mamy aktualnie w Rzymie i sławnego Domenichina : i mistrza Reni2, i Spagnoletta 3, i Campanę 4 z Bolonii. A już 1 Domenichino, właściwie Zampieri Domenico (1581-—1641) — malarz włoski szkoły bolońskiej; obrazy treści mit., rei., portrety. 2 Guido Reni (1575—1642) — malarz włoski szkoły bolońskiej; obrazy relig., portrety. 3 Spagnoletto (dosł.: Hiszpanek) — przezwisko Hiszpana, malarza szkoły neapolitańskiej, Giuseppe Ribera (1588—1656); obrazy relig., portrety; pracował przeważnie dla Hiszpanów. . 4 Hiacynt Campana (1600—1650) — malarz włoski szkoły bolońskiej; był nadwornym malarzem króla polskiego Władysława IV; nie ocalały po nim żadne prace. Bernini * tak lubi rzeźbić piękne ciała, że nie przepuści okazji. „Ci Włosi — pomyślał ze złością Marek — powinni nosić pędzel u boku, a nie szpadę". Jakimowscy wyszli oczarowani urokiem papieża, człowieka bardziej świeckiego niż kapłana. Owa świeckość ujęła wszystkich