Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

- {eby[ |yB, Jory, to wszystko. Oczy miaB peBne Bez. - A co z tob, tat i Cindy? Nie wybieracie si na Hawaje? Od tygodni nie pomy[laBam o Hawajach. PopatrzyBam drtwo przed siebie. Jak mogliby[my wyjecha teraz, gdy Jory zostaB ranny, a Melodie byBa w takiej rozpaczy? Nie mogli[my si ruszy. Foxworth Hall jeszcze raz zBapaB nas w puBapk. NIECHTNA ZONA Razem z Chrisem zaniedbali[my niestety Cindy, wikszo[ czasu bowiem spdzali[my z Jorym w szpitalu. Cindy zaczynaBa robi si niespokojna w tym wrogim sobie domu, z Joe-lem wyra|ajcym dezaprobat, z Bartem, który tylko z niej szydziB, i z Melodie, która na nikogo nie zwracaBa uwagi. - Mamo - jczaBa Cindy - mam fatalne wakacje! To okropne lato, najgorsze. Bardzo mi przykro, |e Jory jest w szpitalu i |e nie bdzie mógB chodzi ani taDczy. Chc zrobi dla niego wszystko, co tylko w mojej mocy, ale co ze mn? Pozwalaj mu mie tylko dwóch go[ci jednocze[nie, a ty z tat jeste[cie tam stale. Nawet jak jestem u niego, to przez poBow wizyty nie wiem, co powiedzie ani co robi. Nie wiem równie|, co mam robi ze sob, gdy tkwi tutaj. Ten dom jest tak odizolowany od [wiata, |e |yje si tutaj jak na ksi|ycu; nudno i nudno. Mówili[cie, bym nie chodziBa do wsi, bym nie chodziBa na randki bez waszej wiedzy, a nigdy nie ma was na miejscu, |ebym mogBa zapyta o zgod, kiedy kto[ mnie zaprosi. Prosili[cie, |ebym nie pBywaBa, gdy Bart z Joe-lem s w pobli|u. Tak wielu rzeczy mi nie wolno... wic co ja mam robi? - Powiedz mi, co by[ chciaBa robi? - spytaBam ze wspóBczuciem. MiaBa szesna[cie lat i oczekiwaBa przyjemnych wakacji. Dom, który na pocztku podziwiaBa, okazaB si, pod pewnymi wzgldami, takim samym wizieniem dla niej, jakim stary Foxworth Hall byB dla nas. 145 Yirginia C. Andrews SiedziaBa na podBodze ze skrzy|owanymi nogami. - Swoim wyjazdem nie chc robi przykro[ci Jory'emu, ale tutaj chyba zwariuj. Melodie zamyka si caBymi dniami w pokoju i nie chce mnie wpu[ci. Joel przewierca mnie tym swoim starczym spojrzeniem. Bart udaje, |e mnie nie widzi. Dzisiaj przyszedB Ust od mojej kole|anki, Bary Boswell. Jedzie ona na wspaniaBy letni obóz, kilkana[cie kilometrów na póBnoc od Bostonu. Niedaleko jest letni festiwal teatralny