Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

- Dostawałeś też od Maguire'a? - Nie osobiście. Zanim zacząłem pracować na ulicy, on siedział już za biurkiem. Mundurowi byli jego gońcami i jego pięściami, on 108 109 J.D. ROBB tylko zbierał pieniądze. - Roarke usiadł w fotelu, trzymając w dłoni filiżankę kawy. -Zwykle udawało mi się go wymanewrować. Płaciłem swoją działkę, jeśli nie miałem innego wyjścia, ale prawie zawsze kradłem ją z powrotem. Gliniarze to łatwa zdobycz. Nie spodziewają się, że ktoś może im opróżnić kieszenie. Eve mogła skomentować to tylko ostrzegawczym chrząknięciem. - No dobrze, ale dlaczego właśnie Maguire zajął się sprawą Marleny? - Kiedy ją znaleźliśmy, Summerset chciał koniecznie zawia domić policję. Chciał zobaczyć ludzi, którzy... chciał, żeby zostali ukarani. Chciał publicznego procesu. Chciał sprawiedliwości. A za miast tego dostał Maguire'a. Ten gnojek kręcił tylko głową i cmo kał. ,,No, no" - mówił - ,,coś mi się zdaje, że tatuś powinien lepiej pilnować swojej ślicznej córeczki. Nie puszczać jej samopas". Bolesne wspomnienia przywołały dawną wściekłość i poczucie bezradności. Roarke odsunął gwałtownie stolik, wstał z fotela i zaczął przechadzać się po pokoju. - Mógłbym zabić go tam, na miejscu. Maguire wiedział o tym. Chciał, żebym spróbował, żeby mnie poniosło wtedy, kiedy ochraniało go sześciu gliniarzy, którzy rozerwaliby ranie na strzępy, gdybym tylko się ruszył. Uznał, że Marlena była narkomanką, że wpadła w złe towarzystwo i że jej koledzy zgwałcili ją najpierw, a potem przestraszyli się konsekwencji i zabili ją. Dwa tygodnie później jeździł po Dubiinie nowym samochodem, a jego żona skróciła włosy, żeby lepiej było widać diamentowe kolczyki. - Odwrócił się. - A sześć tygodni później wyłowili z rzeki jego ciało, podziurawione jak rzeszoto. Poczuła, jak robi jej się sucho w gardle, ale śmiało patrzyła mu w oczy. - Ty go zabiłeś? - Nie, ale tylko dlatego, że ktoś mnie ubiegł. Zajmował dalsze miejsce na liście moich priorytetów. - Roarke ponownie usiadł w fotelu. - Eve, Summerset nie miał żadnego udziału w tym, co robiłem. Nawet nie wiedział, co planuję. To nie było... to nie jest w jego stylu. On zajmował się drobnymi szwindlami, pożyczkami, kradł portfele. - Nie musisz bronić go przede mną. Zrobię, co w mojej mocy, żeby go z tego wyciągnąć. - Westchnęła ciężko. - A zacznę teraz, po ANIOŁ ZEMSTY raz kolejny łamiąc zasady, wykorzystując twój niezarejestrowany sprzęt do sprawdzenia listy nazwisk. Roarke podniósł się z miejsca, wziął jej dłoń i pocałował czule. - Praca z panią porucznik to czysta przyjemność. - Tylko pamiętaj, kto tutaj dowodzi. - Jestem pewien, że będziesz mi to przypominać. Regularnie. Kiedy wstała, objął ją w talii. - Kiedy zaczniemy się kochać następnym razem, załóż odznakę. Żebym pamiętał, kto tu dowodzi. Spojrzała nań spod przymrużonych powiek. - Nikt nie lubi kochać się z kobietą mądrzejszą od siebie. - Prócz mnie. - Złożył pocałunek między jej zmarszczonymi brwiami. - Po prostu to uwielbiam. 110 ANIOŁ ZEMSTY morderca i dewiant seksualny. Podejrzany o gwałt na swojej matce i siostrze. Zarzuty oddalono z braku dowodów. Podejrzany o tor turowanie i morderstwo osiemnastoletniego informatora policyjnego, którego nazwiska nikt nawet nie pamiętał. Zarzuty oddalone z braku... zainteresowania. Często wynajmowany do ściągania długów i tor turowania, co czynił zresztą z wielką przyjemnością. Jego znak firmowy to rozbite kolana. Kolana Marleny były połamane. - W porządku, Roarke - podniosła rękę. - Wystarczy. Chcę, żebyś sprawdził ich rodziny, przyjaciół, ewentualnych kochanków. Może szczęście uśmiechnie się do nas i znajdziemy wśród nich jakiegoś miłośnika komputerów. Ponieważ nie chciał już wymawiać głośno ich nazwisk, wpisał je do komputera za pomocą klawiatury. - To zajmie kilka minut. Sprawdzimy listę, którą mieliśmy na trzecim ekranie. - Kto jeszcze wiedział o tym, co z nimi robiłeś? - spytała, śledząc nazwiska przesuwające się powoli po ekranie. - Nie przechwalałem się tym we wszystkich pubach Dublina wzruszył ramionami. - Ale plotki szybko się rozchodzą. Zresztą chciałem, by inni o tym wiedzieli. Chciałem, żeby żyli w ciągłym strachu