Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

e. oglądał ją miłośnik zabytków przeszłości Pauzaniasz, liczyła już około ośmiuset lat! Wiązała się z nią opowieść, bardzo znana w całej Helladzie. W VII wieku p.n.e. dwa rody prowadziły ze sobą krwawe walki w Koryncie, wzajem napadając na swe domy i wymordowując wszystkich mężczyzn; w czasie jednego z owych niespodziewanych napadów matka w tej właśnie skrzyni ukryła swego maleńkiego synka; otrzymał on imię Kypselos, skrzynia bowiem zwie się po grecku „kypsele”; gdy dorósł, przepędził nieprzyjaciół swej rodziny i stał się panem Koryntu, jego zaś potomkowie ofiarowali skrzynię olimpijskiej świątyni, by podziękować bogom za cudowne ocalenie wielkiego przodka. Opowieść - którą zresztą przedstawiano w formie barwnej i dramatycznej - była zmyślona, skrzynia jednak pochodziła rzeczywiście z wieku VII p.n.e.; styl ozdób oraz kształt liter i sposób układu napisów dowodziły tego z całą oczywistością. Płaskorzeźby obrazowały niektóre głośne wypadki z czasów mitycznych; były jakby wyborem ilustracji do najsławniejszych w VII wieku poematów o epoce bohaterów. Pauzaniasz opisał je dokładnie10, można więc odtworzyć treść owych - nie znanych nam dzisiaj - pieśni, które inspirowały artystów zdobiących skrzynię Kypselidów. Jedna z nich opowiadała o wyjeździe Amfiaraosa z domu i pożegnaniu z rodziną: Na dziedzińcu stoi już rydwan. Konie prychają i niecierpliwie przebierają nogami, woźnica Baton powstrzymuje je siłą; w jednej ręce ma lejce, które ciągnie do tyłu, w drugiej włócznię; patrzy ku swemu panu. Ten, w pełnej zbroi, już stawia jedną nogę na rydwanie, ale jeszcze teraz, jeszcze w ostatniej chwili, walczy ze sobą. Na jego twarzy nie czułość się maluje, zwykły towarzysz rodzinnych pożegnań, lecz gniew i żal. Z nie ukrywaną nienawiścią patrzy Amfiaraos wprost ku Eryfili, która stoi w drzwiach domu; jest smutna, opuściła głowę, może i żałuje owych słów, które wyrzekła wówczas, w czasie uczty w domu swego brata Adrastosa. Ale teraz jest już za późno! Żona boi się podejść do męża, który z całej siły obejmuje głowicę obnażonego miecza, jakby go chciał zatopić w piersi wiarołomnej kobiety, ale nie czyni tego tylko przez wzgląd na dzieci. Stoją bowiem obok Eryfili córki i starszy syn, Alkmeon; najmłodsze z dzieci, Amfiloch, siedzi na barkach niańki, nie rozumiejąc nic z tego, co dzieje się wokół; jeśli czegoś się lęka, to tylko groźnej kity na hełmie ojca i błyszczącej tarczy. Ojciec jednak polecił surowo, aby powtórzono Amfilochowi, gdy dojdzie swych lat, przykazanie, jak postępować ma w życiu. Przykazanie to gorzkie i cyniczne: - W jakimkolwiek będziesz żył mieście, wzoruj się na morskim stworze, polipie; ustępuj przed nakazami chwili i zmieniaj barwę swych myśli! 10Pauzaniasz, Opis Grecji, V 17, 7.Natomiast Alkmeon, chłopiec kilkunastoletni, wie już dobrze, jakie nieszczęście spadło na dom i rodziców. Stoi bez ruchu, jak skamieniały, szeroko otwarte oczy utkwił w ojcu. Nie przeraża go, jak maleńkiego braciszka, groźny rynsztunek, nie lęka się widma wojny, i nawet nie to go smuci, że ojciec może nie wrócić. Wciąż jednak brzmią mu w uszach słowa, które rzekł ojciec, gdy zostali sam na sam: - Twoja matka wiedziała, że wyprawia mnie na śmierć. Sprzedała jednak moje życie za piękną błyskotkę, za naszyjnik, który dostała od Polinejka. Nie zobaczę cię już nigdy, bo pod murami Teb o siedmiu bramach śmierć mi przeznaczona. Pamiętaj więc, co ci nakazuję w tej chwili: kiedy dorośniesz, pomścisz tę zdradę. Twoja matka musi swoim życiem zapłacić za moje. Taka będzie cena naszyjnika Harmonii, daru Polinejka! Owoc miłości Aresa i Afrodyty Harmonia była córką Afrodyty i Aresa. Ale była owocem miłości cudzołożnej, bo przecież ślubnie należała Afrodyta nie do Aresa, lecz do Hefajsta, boga kowali! Wszystkowidzący Helios, bóg słońca, dostrzegł pewnego razu Afrodytę i Aresa splecionych w gorącej miłości - i wnet powiadomił o tym męża. Ten ukrył ból i gniew, zstąpił do swej podziemnej kuźni i wziął się do pracy. Wykuł więzy nie do rozerwania, a tak delikatne, że żadne oko dostrzec by ich nie mogło. Potem zawiesił tę sieć wokół swego łoża i u wysokiego stropu. Kiedy tego dokonał, zapowiedział wszystkim, że idzie na wyspę Lemnos, którą najbardziej ukochał spośród różnych krain na ziemi. Ares, bóg wojny, tylko na to czekał; w lot zjawił się w domu Hefajsta, gdzie zastał jego żonę samą. Ujął jej dłoń i powiedział: - Miła, teraz możemy użyć rozkoszy do woli. Hefajst już poszedł na wyspę Lemnos. Chodźmy do łożnicy! I zaraz słodkie pragnienie ogarnęło boginię. Weszli do łożnicy - lecz zaledwie zbliżyli się ku sobie, schwytały ich mocnym uściskiem więzy i sieci mistrza Hefajsta. Nie mogli się poruszyć, nie mogli powstać, musieli leżeć w swych objęciach. A tymczasem wszedł do łożnicy sam Hefajst; bo o tym, co się dzieje w domu, powiadomił go Helios, wrócił więc od razu z drogi do Lemnos. Stanął Hefajst u drzwi i rozwścieczony krzyknął: - Przyjdźcie tu, przyjdźcie, wszyscy bogowie! Przyjdź i ty, ojcze Zeusie! Zobacz, jak twoja córka. Afrodyta, podaje mnie na pośmiewisko, jak hańbi moje łoże