Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Ale kiedy jest już nagi 1 zabiera się do ściągania jej stanika i majtek, ona kręci głową, nagle odrywa się od niego i leży parę centymetrów dalej, patrząc na niego, jakby widziała go pierwszy lub ostatni raz w życiu. W przyczepie zapada teraz absolutna cisza, słychać tylko ich oddechy, i on musi już dostrzec, że coś uległo zmianie. - Co się dzieje? - pyta. Ona patrzy, jak on obserwuje jej ciało, które powoli się wzdryga, i czuje, jak jej wilgotną skórę ogarnia chłód. „Jakie to głupie - myśli - tyle zastanawiania, podczas gdy kiedyś tego w ogóle nie było, tylko zakazana czynność spełniana tak, jakby liczyło się wówczas tylko to, w całkowitym oderwaniu od reszty życia. Jakie to głupie, odczuwać coś takiego, teraz, po tylu latach”. Zanim ją wyjawiła, tajemnica niemal spokojnie spoczywała w jej wnętrzu. Tkwiła w niej i Barbara mogła ją nawiedzać, z należytą ostrożnością, kiedy tylko chciała. Teraz tajemnica stawia jej opór; próbuje jej narzucać, co ma robić. Stawia sprawę jasno: od tej pory za nieposłuszeństwo płaci się cenę. „Czego najbardziej pragnę? - zastanawia się Barbara. - Co się zdarzy - dajmy na to, gdy ja...” - John - mówi miękko. - Tak? - jego oczy rozbłyskują w półmroku. Sięga po jego rękę. W maleńkim pomieszczeniu nastaje pokój; ona nie chce go burzyć. Słońce zachodzi za wzgórzami, tworząc przeciągający się i imponujący spektakl. Nosimy dywaniki, poduszki i znowu idziemy na pole nad strumieniem. Pomagam podawać jedzenie i sprzątać stoły. Wśród społeczności krąży petycja w sprawie paszportów, przyczepiona do grubej tekturki i zaopatrzona w długopis. Barbara przygląda się Johnowi, jak próbuje długopisu w rogu strony, podpisuje, po czym starannie kaligrafuje nazwisko, zawód i adres. Sama pisze swe imię szybko, pospiesznymi okrągłymi literkami pod jego drobną, lecz doskonałą kursywą. - Już pięć stron! - mówi pogodnie Barbara, wrę czając tabliczkę Peterowi Andertonowi, żeby potrzymał ją dla swej matki Elsbeth, która ma usta wypchane jabłkiem i ręce zajęte filiżankami ułożonymi jedna na drugiej. - Musi być ponad sto. Chłopiec, za którym stoi jak cień jego brat bliźniak, napotyka moje spojrzenie i puszcza do mnie oko. Pyta następnie z poważną miną, udając gorliwą ciekawość: - Jak państwo sądzą, co postanowi nasz rząd? Zrobią nam na złość czy zerwą z ONZ? Mark momentalnie podnosi wzrok znad swojej książki. Nie chodzi o to, upiera się gniewnie John, przemawiając do obróconych tyłem bliźniaków, co oni zrobią, tylko co my zrobimy. - Chyba to rozumiecie? Mówię do was - woła za bliźniakami, którzy znikają w półmroku. Społeczność się już ucisza w oczekiwaniu na muzykę. Głowa mnie boli, mówię do Barbary. Całuje mnie w policzek, ściska mocno, wysyła do łóżka. Ziemia i gałęzie drzew rysują się czarno na tle fioletowego nieba. Wlokę się przez pole, oglądając rozmaite vanguardy, princessy, impy i minxy, nowsze cortiny i wolsełeye, które lśnią ciemno obok bledszych przyczep i namiotów, niektórych oświetlonych od wewnątrz, innych ciemnych. W naszym zakątku przy żywopłocie myję zęby szczoteczką Barbary, wypluwam wodę na pozornie czarną trawę. W środku przyczepa jest przygotowana do spania. Zdejmuję bluzkę i wciągam na siebie za dużą górę od piżamy, po czym nastawiam radio i słuchając jednym uchem, siadam na łóżku Marka. W końcu wdrapuję się na swoje miejsce. Moje legowisko, coś pomiędzy pryczą a hamakiem, kiwa się, kiedy się na nim kładę. Leżę na wznak z szeroko otwartymi w ciemności oczyma i zastanawiam się, czy trzeba przeprosić osobę, którą się skrzywdziło, czy wystarczy Boga? Załóżmy, że trzeba, i że żałujemy za swój czyn, ale nie możemy odnaleźć tej osoby, albo przeprosić - czy to ma jakieś znaczenie, czy też wystarczą dobre chęci? Czy skrzywdzona przez nas osoba wybacza nam, tak jak Bóg? Czy ma grzech, jeśli nam nie wybaczy? Ale skąd niby mamy wiedzieć, że jak ktoś mówi przepraszam, to faktycznie żałuje? Co się dzieje, kiedy się kogoś skrzywdzi niechcący? Pozwalam, żeby te pytania przepływały przeze mnie, rozkoszując się nimi bez próby znalezienia odpowiedzi, Potem moje myśli dryfują w stronę tego, czego chcę