Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Kiedy już jednak wszystko jej powiedział, a ona tylko uśmiechnęła się i pokiwała głową, po czym zaproponowała drinka - zwątpił w reguły gry. Czyżby się spodziewała? Przeczuwała? Ale co właściwie? Nie wyrzucił wtedy pająka i nie chciał wyrzucać teraz. Przecież musi rozumieć: to nic nie znaczy. To po prostu egoizm. Na pewno rozumie. Przy wyjściu uczynił prostacką aluzję do wieczoru w "De Aunche". Czy może liczyć na kolejny? Ależ tak, oczywiście, odparła. I zatrzasnęła mu drzwi przed nosem. Przez ten cały estep miał już dostatecznie zszarpane nerwy, nie stać go było na następne godziny pustego gniewu. Wyjeżdżając z powrotem na dach, śmiał się więc w głos. Charlotte była przecież taka sama. Czegóż innego mógł się spodziewać? Nihil novi sub NEti. W Centrali minął się z grupą wojskowych techników, którzy skończyli właśnie przebudowywać największą salę dolnego piętra na centrum monitoringu Wojen Monadal-nych. Pociągnięto światłowód do Bunkra, podłączono się do nowojorskich linii Departamentu Skarbu, Departamentu Stanu i Banku Rezerw Federalnych (połączenia z CIA, FBI, NSA, DLA i HCI istniały już wcześniej). Dane szły do komputerów Centrali i na całkowicie zaledowane ściany i sufit sali. Fortzhauser wyjął Bunkrowi trzech weteranów Wojen Ekonomicznych do analizy danych i interpolowania z rynkowych anomalii postępów w rozkręcających się po drugiej stronie globu Wojnach Monadalnych. Własne pełnodobowe sztaby trzymały na nogach EDC, CIA i Fed. Po liniach kodowanych jednorazowym szyfrem krążyły między nimi pełne sprzecznych hipotez cogodzinne raporty. Zespół dostawał kopie ich wszystkich. Tych trzech oficerów - porucznik, porucznik i kapitan - Przyjechało do Centrali na pół godziny przed zainstalowaniem całej elektroniki, prosto z Bunkra, i o niczym nie mieli pojęcia. Jeszcze się nawet nie zdążyli przebrać. Wciąż byli w mundurach. Naszywki w kształcie złotych rzymskich monet obwieszczały przynależność: Korpus Obrony Gospodarczej. Hunt pomyślał, że oto nadarza się okazja ustanowienia nowych hierarchii lojalności. Przywołał ową trójkę do siebie, odebrał przysięgi, streścił sprawę, wręczył każdemu po kopii prac Vassone i Schatzu i zobowiązał do osobistego informowania o każdej zaobserwowanej zmianie na frontach Wojen Monadalnych. Biedacy byli tak ogłuszeni, że zobowiązaliby się do wszystkiego. Nicholas pożegnał ich zadowolony, że przynajmniej to jedno mu się dzisiaj udało. Pułkownikowi zabierze chwilę powrotne przekonwertowanie infoekonomistów. 7. Pod obcymi sztandarami Wszystkich przybywających na konferencję witał osobiście w holu Bunkra, ledwo przekroczyli szereg bramek bezpieczeństwa. Uścisk dłoni, uśmiech, wizytówka, Nicholas Hunt, jestem wdzięczny, że znalazł/a pan/i czas, proszę tędy, oto mój numer telefonu, proszę sobie zakodować, w każdej chwili dnia i nocy, Nicholas Hunt, miło mi - nieprzyzwoicie skrócony rytuał powitalny NEti. Limuzyny wynajęte przez EDC przywoziły ich z Kennedy'ego, Newark, Giullianiego i pobliskiej La Guardii, materializowali się stadami. Przybył Krasnow ze swoją świtą (ekipa Hacjendy była najliczniejsza, czternaście osób), przybyli wtajemniczeni z waszyngtońskiego rozdzielnika wraz z własnymi doradcami, w komplecie stawili się płatni konsultanci Departamentu Skarbu z okresu opiniowania przezeń projektu Vassone oraz cała wierchuszka Defense Advanced Research Projects Agency. Pojawili się szefowie NOCS-y, siódmej reinkarnacji SETI, przysłały też własnych ekspertów wszystkie instytucje zaangażowane obecnie w Wojny Monadalne (na razie na poziomie biernego monitoringu). Nie trzeba dodawać, że licznie stawili się ludzie samego EDC i bodaj cały Zespół Hunta. Po porównaniu z pierwotną listą zaproszeń okazało się, że - mimo wycofania się czworga planowanych uczestników - w konferencji udział weźmie blisko dwukrotnie więcej ludzi, niż Nicholas liczył. Hunta wprawiło to w doskonały humor, McFly natomiast rwałby sobie włosy z głowy, gdyby nie był ostrzyżony na zero. Już za te limuzyny mało nie skoczył Huntowi do gardła. EDC oddał na potrzeby konferencji siódmy podpoziom Bunkra i część kwater na podpoziomach pierwszym i drugim. Powitanie oraz wprowadzające wykłady Vassone, Krasnowa i Schatzu odbędą się w głównej sali seminaryjnej, potem prace przeniosą się do poszczególnych sal, poprzydzielanych stosownie do rozmiarów tematycznych grup roboczych. Hunt sam sformułował te tematy, mając na uwadze przede wszystkim użyteczność spodziewanych wniosków z dyskusji. Całość konferencji będzie rejestrowana przez mikrofony i kamery wewnętrznej sieci Bunkra, nadto każda grupa winna sporządzić na koniec raport podsumowujący. Nicholas zorganizował wszystko zgodnie z regułami sztuki i istotnie mógł być z siebie dumny. Obawiał się tylko przylotu Bronsteina, lecz póki co rudy dzikus nie zjawił się. Przywitawszy ostatniego z przybyłych i sprawdziwszy listy pasażerów ostatnich lotów, Hunt wszedł do jednej z głównych wind Bunkra. - Minus siedem - poprosił