Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Pojedynek rozpoczął się. Tenaka i jego towarzysze z podziwem spoglądali na krążących i atakujących wojowników oraz na zwierające się ze szczękiem klingi. Czas mijał i w ruchach Padaxesa coraz wyraźniej widać było desperację. Strach wśliznął się do jego serca. Chociaż potrafił przewidzieć każde posunięcie przeciwnika, szybkość ataków była tak wielka, że nic przez to nie zyskiwał. Spróbował sterroryzować go strachem, jednak Decado tylko się zaśmiał, bo śmierć nie budziła w nim przerażenia. Wtedy Padaxes pojął, że jego los jest przesądzony i bezmiernie rozdrażniła go myśl, iż zginie z ręki zwykłego śmiertelnika. Przypuściwszy ostatni, rozpaczliwy atak, poczuł potworne przerażenie, gdy odczytał myśl Decado i ujrzał śmiertelny cios o ułamek sekundy wcześniej niż został zadany. Srebrny miecz odbił jego klingę i przeszył mu pachwinę. Osunął się na ziemię i patrzył, jak krew strumieniem zalewa trawę... a dusze jego ludzi umarły wraz z nim. Przez ciemność przedarł się blask słońca, a Trzydziestu powstało stwierdzając ze zdumieniem, że życie wciąż krąży w ich żyłach. Acuas wystąpił naprzód. - Jak? - zapytał. - W jaki sposób zwyciężyłeś? - Nie ma w tym nic tajemniczego, Acuasie - powiedział cicho Decado. - Był tylko człowiekiem. - Ty również! - Nie. Ja jestem Decado. Lodowaty Zabójca. Podążaj za mną na własne ryzyko. Decado podniósł hełm i głęboko odetchnął chłodnym porannym powietrzem. Tenaka potrząsnął głową, pozbywając się paraliżującego go strachu. - Dec! - Zawołał. Decado uśmiechnął się i podszedł do niego; chwycili się za nadgarstki w uścisku wojowników. Dołączyli do nich Ananais, Galand i Parsal. - Na wszystkich bogów, Dec, wyglądasz wspaniale. Więcej niż wspaniale - powiedział Tenaka ciepło. - Ty także, generale. Cieszę się, że zdążyliśmy. - Czy mógłbyś mi wytłumaczyć, dlaczego wszyscy tamci wojownicy zginęli? - zapytał Ananais. - Tylko wtedy jeśli powiesz mi, czemu nosisz maskę. To śmieszne, żeby ktoś tak próżny jak ty ukrywał pod nią swą klasyczną urodę. Ananais odwrócił wzrok, podczas gdy inni stali zakłopotani, nie wiedząc co powiedzieć. - Czy nikt mnie nie przedstawi naszemu wybawcy? - spytała Valtaya, przełamując milczenie. Na początku rozmowy oddział Trzydziestu stał na uboczu, potem rozdzielili się na sześcioosobowe grupki i zaczęli gromadzić drewno na ognisko. Acuas, Balan, Katan i Abaddon wybrali miejsce pod samotnym wiązem. Katan podpalił gotowy stos i w czwórkę usiedli wokół niego, pozornie milczący i wpatrzeni w tańczące płomienie. - Mów, Acuasie - zachęcił Abaddon. - Zasmuca mnie fakt, Abaddonie, że nasz przywódca nie jest jednym z nas. Nie mówię tego z pychy, lecz jesteśmy Zakonem o długotrwałych tradycjach, który zawsze poszukiwał szczytnych ideałów. Bierzemy udział w wojnie nie dla radości zabijania, lecz w obronie Światła. Decado jest urodzonym zabójcą. - Jesteś Sercem Trzydziestu, Acuasie, ponieważ zawsze kierujesz się uczuciami. Wspaniały z ciebie człowiek - troskliwy... kochający. Czasami jednak uczucia mogą zaślepiać. Nie wydawaj jeszcze sądu o Decado. - W jaki sposób udało mu się zabić Templariusza? - zapytał Balan. - To niepojęte. - Jesteś Oczami Trzydziestu, lecz nie widzisz. Nie będę ci tego teraz tłumaczył. Za jakiś czas sam mi odpowiesz na to pytanie. Uważam, że to Źródło przysłało Decado do nas i dlatego go przyjąłem. Czy ktoś z was może mi powiedzieć, dlaczego on jest wodzem? Ciemnooki Katan uśmiechnął się. - Ponieważ jest ostatnim pośród nas. - Nie tylko dlatego - powiedział Abaddon. - To jego jedyna funkcja - odezwał się Acuas. - Wyjaśnij to - poprosił Balan. - Jako rycerz nie mógłby się z nami porozumieć ani podróżować. Każde nasze posunięcie byłoby dla niego poniżeniem. Tymczasem ruszamy na wojnę, którą on rozumie. Władza dowódcy równoważy jego brak talentu. - Bardzo dobrze, Acuasie. A teraz niech Serce powie nam, gdzie kryje się niebezpieczeństwo. Acuas zamknął oczy i przez kilka chwil nie odpowiadał, zbierając myśli. - Templariusze nie spoczną. Nie pogodzą się z naszym zwycięstwem i poszukają zemsty. - I? - Ceska wysłał tysiąc ludzi dla stłumienia rebelii w Skodzie. Będą tutaj za niecały tydzień. W odległości około trzydziestu kroków od ich ogniska siedzieli: Decado, Tenaka, Ananais, Pagan i Scaler. - Powiedz, Dec - powiedział Ananais. - Jak zostałeś przywódcą bandy czarowników? To na pewno ciekawa historia. - Skąd wiesz, że sam nie jestem czarownikiem? - odparował Decado. - Nie, poważnie - szepnął Ananais, zerkając na rycerzy w białych płaszczach