Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Nastpnego dnia, a byBo to z pewno[ci w samo poBudnie, bo hejnalista Zbigniew Olczyk graB hejnaB z wie|y mariackiej, Julian przerwaB tBumaczenie zawiBego akapitu, |eby zrobi sobie przerw na herbat. Elwira natomiast przegldaBa poczt, któr wBa[nie odebraBa z rk pana listonosza. Szcz[liwie nie znalazBa w niej |adnych rachunków, przewa|aBy ulotki reklamowe i spóznione kartki [witeczne. Niestety, wBa[nie w tej samej chwili, kiedy strzaBa z tatarskiego Buku ugodziBa Zbigniewa Olczyka w gardBo i przebiBa mu krtaD, pod dom Elwiry i Juliana podjechaB radiowóz z napisem: POLICJA WysiadB z niego pan aspirant WBodzimierz Rolka, BupnB drzwiczkami samochodu, wbiegB na ganek i nacisnB guzik dzwonka. Wszystko wcale nie byBo filmowe i tylko pozornie przypominaBo to, co zwykle ogldamy w serialach o m|nych albo nierozgarnitych policjantach. Tak naprawd, byBo przera|ajce. Elwira czuBa, |e na widok aspiranta Rolki serce zaczyna jej bi dwa razy szybciej, ni| powinno, a Julian staB przed nim z niepokojem w oczach. - Jest mi bardzo przykro... - aspirant Rolka wyjB z wewntrznej kieszeni kurtki wielk blach, uniósB j do góry i pokazaB najpierw Elwirze, a potem Julianowi. - Jestem z policji. 145 Oboje dobrze o tym wiedzieli, bo znali pana Rolk od wielu lat. Elwira trzsBa si ze zdenerwowania, peBna najgorszych przeczu, i obydwiema rkami [cigaBa pod szyj koBnierz swetra. - Tak, tak, panie Rolka... - powiedziaB Julian. - Co si staBo? - Chodzi o paDstwa wnuka. - Tak, tak, panie Rolka... - powtórzyB Julian. - Co si staBo? - SpraB po pysku Rudego Poela. Julianowi wydawaBo si, |e sByszy ton zadowolenia w gBosie, którym aspirant Rolka wyja[niB przyczyn swojej u nich obecno[ci, by mo|e sam miewaB ochot na tego rodzaju Bobuzerski rkoczyn w stosunku do Rudego Poela, ale nie pozwalaBa mu na to policyjna blacha, któr nosiB na sercu. - Czy mo|na wiedzie, za co? - Ba! - odpowiedziaB WBodzimierz Rolka krótko, ale dostatecznie dBugo na to, aby Julian zrozumiaB, |e tego nikt nie wie, a w ka|dym razie nie wie tego na razie aspirant Rolka. - A gdzie w tej chwili znajduje si nasz wnuk? - zapytaB Julian, przytomniejc. - Znajduje si w szpitalu na izbie przyj. Elwira wsunBa si pod rami Juliana i jeszcze mocniej [cignBa sweter pod szyj. - Czy co[ mu si staBo? - zapytaB Julian