Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Niestety, i moskiewski, i Najwyższy trybunał dążyły do doskonałości nie prostą drogą, grzęzły w rozmaitym paskudztwie. , b) Proces trzech funkcjonariuszy śledczych trybunatu moskiewskiego (kwiecień 1918 roku) W marcu 18. roku aresztowany został niejaki Beridze za spekulację złotymi płytkami. Żona jego, jak to zwykle, zaczęła szukać sposobów, by męża wykupić. Udało jej się uchwycić ogniwko łańcucha znajomości, prowadzących do jednego ze śledczych, ten wciągnął jeszcze dwóch kolegów, podczas tajnego spotkania zażądali oni od kobiety 250.000, po dłuższych targach zgodzili się na 60.000, z. czego połowa — tytułem zadatku. Ustalili też, że komunikować się będą przez adwokata Grina. Wszystko poszłoby gładko, jak setki innych takich interesów i sprawa nie trafiłaby do kroniki Krylenki, ani na te stronice (tym bardziej —- na posiedzenie Sownarkomu!) gdyby żona aresztanta nie zaczęła żałować 296 pieniędzy, gdyby nie przyniosła Grinowi tylko 15.000 zaliczki, zamiast trzydziestu, a naj ważniej sze gdyby — j ak to płocha niewiasta —- w ciągu nocy nie doszła do wniosku, że adwokat jest za mało solidny, co sprawiło, że rano popędziła do kogo innego — do rzecznika przysięgłego Jakułowa. Nie wiadomo dokładnie kto, ale zdaje się, że to Jakułow postanowił złapać za rękę śledczych. Interesującą stroną tego procesu jest, że wszyscy świadkowie, poczynając od pechowej żony, starają się składać zeznania na korzyść pod-sądnych i bagatelizować dowody obciążające (na procesie politycznym nie jest to możliwe!). Krylenko tłumaczy, że to z uwagi na ich filisterski światopogląd, że czują się oni obcy naszemu Trybunałowi Rewolucyjnemu. (My zaś ośmielimy się zauważyć tu po filistersku: a może świadkowie nauczyli się strachu w ciągu półrocza dyktatury proletariatu? Przecież to trzeba dużej odwagi żeby oskarżać śledczych rewtrybunału. A co później z człowiekiem będzie?...). Interesująca jest też argumentacja oskarżyciela. Przecież jeszcze przed miesiącem podsądni byli jego współpracownikami, współbojownikami, pomocnikami, byli ludźmi bez reszty oddanymi interesom Rewolucji, jeden zaś z nich, Leist, był nawet „surowym oskarżycielem, gotowym, ciskać pioruny i błyskawice na każdego, kto się ośmieli podnieść rękę na nasze zasady" — i co teraz o nich powiedzieć? Skąd wziąć materiał do oskarżenia? (bowiem łapówka sama przez się nie jest wystarczającym obciążeniem). A wiadomo skąd: przeszłość! ankieta! „Jeśli się. przyjrzymy" temu Leistowi, „to znajdziemy nadzwyczaj ciekawe dane". Jesteśmy zaintrygowani: czy to jakiś awanturnik z przeszłością? Nie, to syn profesora Uniwersytetu Moskiewskiego! A sam profesor też nie zupełnie zwykły, lecz taki, który ocalał w trakcie dwudziestoletnich nawrotów reakcji z tego powodu, że odnosił się zupełnie obojętnie do wszelkiej polityki. (Ale nie bacząc na reakcję, Krylenko też zdał nieźle, jako ekstern). Co tu się dziwić, że syn jego został dwulicowcem? A Podhajski — ten jest synem jakiegoś urzędnika sądowego, na pewna czarnosecińca, bo jakby mógł inaczej przez 20 lat wysługiwać się carowi? A synalek też szykował się do sądzenia innych. Przyszła rewolucja — więc zaszył się z rewtrybunale. Jeszcze wczoraj wyglądało to szlachetnie, dziś — to ohydne! • • - " Najpodlejszy z całej trójki to, rzecz jasna, Gugel. Był wydawcą — i cóż to proponował robotnikom i chłopom w charakterze strawy duchowej? — „karmił szerokie masy literacką zgnilizną" — nie dziełami Marksa, tylko książkami burżuazyjnych profesorów, osławionych w ca- 297 iii; l! łym świecie (tych profesorów też jeszcze zobaczymy na lawie oskarżonych). Siedzi się i nie moze si? nadziwić Krylenko: co za typki zdołały wśliznąć się do kadry rewtrybunału! (My też nie możemy wyjść z podziwu: z kogóż to składają się robotniczo-chłopskie rewtrybunały? dlaczego proletariat kazał niszczyć swoich wrogów właśnie ludziom tego rodzaju?). A dopiero ten adwokat Grin, „swój człowiek" w komisji śledczej, który może uzyskać zwolnienie dla nie wiedzieć kogo — to „typowy przedstawicie' tego podgatunku rodzaju ludzkiego, który Marks nazwał pij awkami ustroju kapitalistycznego", w skład którego wchodzą prócz wszystkich adwokatów, także wszyscy żandarmi, duchowni, a nadto... rejenci...31 Jak się zdaje Krylenko sił nie żałował, żądając bezlitośnie ostrego ukarania podsądnych — bez wdawania się w sprawę „indywidualnych odcieni i stopnia winy" — ale jakiś niedowład, jakieś odrętwienie padło na rzeźki zwykle trybunał, tak, że ledwie zdołał wymamrotać: śledczym po sześć miesięcy więzienia, adwokatowi — grzywnę. (Jedynie korzystając z prawa WCIK do „nieograniczonych" kar, Krylenk^ osiągnął tam, w dawnym hotelu „Metropol" tyle, że śledczym wrzepiono 10 lat, a krwiopijcy adwokatowi — 5 z konfiskatą całego majątku. Krylenko znów kazał mówić o swojej czujności i o mały włos, a dostałby tego swojego Trybuna). Zdajemy sobie sprawę, że zarówno wśród ówczesnych rewolucyjnych mas, jak wśród naszych dzisiejszych czytelników, ten niefortunny proces może podkopać wiarę w nieziemską czystość trybunału. Z tym większym onieśmieleniem przechodzimy więc do następnego procesu, który dotyczy instytucji jeszcze jaśniejszą aureolą świętości otoczonej. c) Sprawa Kosyriewa (15 luty 1919) F. M. Kosyriew i jego kamraci, Libert, Rottenberg i Sołowiew służyli z początku W komisji zaopatrzenia Wschodniego Frontu (jeszcze w czasie walk z wojskami Konstytuanty, przed kampanią przeciw Kołczako-wi). Stwierdzono, że na tych stanowiskach potrafili oni zagarniać od 70 tysięcy do miliona rubli jednorazowo, że rozjeżdżali kłusakami, że hulali z siostrami miłosierdzia. Ich komisja zdobyła dla siebie willę, automobil, ich magazynier urządzał libację w restauracji „Jar". (Nie tak sobie 31 Krylenko, str. 500. 298 zwykle wyobrażaliśmy rok 1918, ale rewtrybunał takie daje nam świadectwo). Zresztą, nie o to chodzi w tej sprawie: nikogo z nich za sprawki na Wschojdnim Froncie nie sądzono, ba, wszystko im zostało wybaczone. Ale dziw nad dziwy! Ledwie tylko zlikwidowano ich komisję zaopatrzenia— a już wszystkich czterch — na dodatek jeszcze — jakiegoś Nazarenkę, byłego włóczęgę z Syberii, koleżkę Kosyriewa z kryminalnej katorgi — powołano do utworzenia..