X


Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Wyczuwaj�c zagro�enie Conan odsun�� si� od pnia, ale przy tym ruchu pu�ci� Valeri�. W tej chwili ziemia ust�pi�a mu spod n�g i zsun�� si� w czelu��, zabieraj�c z sob� tylko jedno wspomnienie i jedn� nadziej�. Wspomnieniem by�a przera�ona twarz Valerii; nadziej� mia� na to, �e zadba bardziej o siebie ni� o niego. Geyrus, pierwszy w�r�d Ludzi�Bog�w � albo Najwy�szy Kap�an �ywego Wiatru, jak nazywano go rytualnie � potrz�sn�� lask�. Nie ukoi�o to jego gniewu, wi�c hukn�� ni� w szar�, skaln� posadzk�. Trzej wojownicy z Klanu Kobry skulili si�, jakby my�leli, �e ska�a otworzy si� na jego rozkaz i ich poch�onie. W oczach mieli tylko strach, a dr��ce r�ce zas�ania�y usta, co w obrz�dach oznacza�o pokor�. Nie b�dzie dla nich lito�ci, nie zas�ugiwali na ni�. � Sze�ciu zabitych, trzech pojmanych, i do tego jedna z moich s�u��cych! � wrzeszcza� Geyrus. Ci�gle jeszcze potrafi� wydoby� z siebie g�os jak ryk lwa, cho� nie przychodzi�o mu to tak �atwo jak za m�odu. Wtedy m�g� nawet Chabano rzuci� na kolana samymi zakl�ciami. � Przebacz� � wyszepta� jeden z wojownik�w. � Taka g�upota jest niewybaczalna! � wytkn�� im Geyrus. � Bezmy�lno�ci� by�o zabiera� j� w t� podr�, a w dodatku pozwoli� sobie odebra� ludziom jeziora! Teraz ju� m�wi� ciszej. Musia� oszcz�dza� si�y, a przy tym nie chcia�, by ktokolwiek go pods�ucha�. Nawet w domu Kap�an�w �ywego Wiatru byli tacy, kt�rych serca oddane by�y Chabano z Kwanyi. Nie zawahaliby si� zdradzi� mu �adnej tajemnicy S�ug Wiatru, gdyby my�leli, �e zdob�d� tym jego przychylno��. � Zostaniecie zg�adzeni � powiedzia� w ko�cu. � Jednak oka�� wam �ask�, na jak� zas�ugujecie. Zdecydujcie sami: czy mam was odda� �ywemu Wiatrowi, czy wolicie, �ebym ja wybra� wam rodzaj �mierci? Na samo wspomnienie �ywego Wiatru jeden z wojownik�w pad� na kolana; takiej postawy nie przyj��by przed �adnym innym cz�owiekiem, cho�by mia� umrze�. Geyrus u�miechn�� si� nieznacznie, tak aby by�o wida� tylko te z�by, kt�re jeszcze l�ni�y biel�. Rozumia� przera�enie wojownik�w. �ywy Wiatr bawi� si� tymi, kt�rych do niego przywiedziono, jak kot mysz�. Cho�by byli najdzielniejsi, szybko ogarnia� ich ob��d. Udr�ka trwa�a na tyle d�ugo, �e �mier� przynosi�a ulg�. � A wi�c ja wybior�. Spotka was los kobry, kt�ra podpe�z�a zbyt blisko potomstwa lamparta. Gdy Geyrus sko�czy� wypowiada� zakl�cie, wojownicy us�yszeli warczenie wyczarowanych lampart�w, kt�re wyw�szy�y ofiary. Ich pazury krzesa�y z�ote skry na kamieniach, kiedy rzuci�y si� w stron� wojownik�w. Geyrus dotrzyma� obietnicy. Lamparty zabija�y du�o szybciej ni� �ywy Wiatr. K�y szarpa�y gard�a, pazury rozdziera�y brzuchy, ale okrzyki strachu i cierpienia szybko przesta�y rozbrzmiewa� w korytarzach. Ju� po chwili lamparty chciwie po�era�y cia�a, a Geyrus oddzieli� korytarz mocn� sieci�. By�y czasy, kiedy m�g� odgrodzi� si� od lampart�w wy��cznie za pomoc� magii. Ale czas m�odzie�czej si�y ju� up�yn�� i nie powr�ci. Teraz zadowala� si� wywo�aniem lampart�w, gdy ich potrzebowa�, i odes�aniem z powrotem, gdy nasyci�y si� ludzkim mi�sem. Geyrus nie modli� si� do �adnego znanego ludziom boga. Nie modli� si� te� do �ywego Wiatru, kt�ry zreszt�, jak od dawna wiadomo, nie by� bogiem. Kap�an mia� cie� nadziei, �e wyjawienie tajemnicy o upadku Xuchotl mu nie zaszkodzi. Jednak nie liczy� na to zanadto, bo ani Chabano, ani Dobanpu nie byli g�upcami. Geyrus pociesza� si� tylko, �e dobrze jest mie� w walce godnego przeciwnika; w przeciwnym razie pokonanie go nie przynosi satysfakcji. Ale straci� tak� dziewczyn�! Ju� tylko za to Seyganko zas�u�y� sobie na najpowolniejsz� �mier�, jakiej kiedykolwiek do�wiadczy� cz�owiek, a najpierw powinien obejrze� r�wnie powoln� �mier� Emwayi. A mo�e lepiej by�oby, gdyby nieodrodna c�rka Dobanpu zobaczy�a �mier� swego narzeczonego, zanim sama umrze? Na decyzj� b�dzie czas, kiedy wpadn� w jego r�ce. Tak czy inaczej, zapewni mu to pos�usze�stwo dziewczyny do ko�ca jego dni. Najwy�szy Kap�an �ywego Wiatru spa� b�dzie w ciep�ym �o�u, jak przysta�o na zwyci�zc�. Cymeryjczyk znikn�� szybko i bezszelestnie. Valeria ca�y czas czu�a za sob� jego obecno��, a w pewnej chwili wyostrzone zmys�y da�y jej zna�, �e go nie ma. Zn�w podskoczy�a, o ma�o nie gubi�c ostatniej cz�ci swojego stroju. Krokodyl sycza� jak zupa kipi�ca do ogniska i zbli�a� si� nieuchronnie. Wyd�u�ona paszcza otwiera�a si� i zamyka�a z metalicznym szcz�kiem, jakby z�by bestii by�y ze stali. Valeria widywa�a morskie krokodyle; kiedy� jej statek kotwiczy� u uj�cia rzeki, gdzie si� gromadzi�y. Nigdy jednak nie by�a w kraju, w kt�rym krokodyle mieszka�y w rzekach. S�dzi�a, �e ta bestia jest podobna do swoich morskich kuzyn�w: szybka w wodzie, ale powolna na l�dzie; zajad�a w walce o �ycie, ale niezbyt inteligentna. Niew�tpliwie krokodyl �ama� sobie teraz g�ow�, jak tu si� do niej dobra�, skoro pierwszy atak si� nie powi�d�. Dawno ju� mog�a by� daleko od rzeki i od niebezpiecze�stwa, ale nie chcia�a pozostawi� Conana na pastw� losu. Wygl�da�o to tak, jakby ziemia po prostu go po�kn�a. Ta my�l kaza�a jej bardzo uwa�a� przy nast�pnym skoku. Podzi�kowa�a Mitrze, kiedy wyl�dowa�a na ubitej ziemi. Zrzuci�a buty; bosymi stopami lepiej wyczuwa�a grunt, czy to deski pok�adu, czy brzeg rzeki w puszczy. Trzymaj�c mocno sztylet i miecz zmierzy�a wzrokiem przeciwnika. Nie mog�a zostawi� Cymeryjczyka i szuka� schronienia dla siebie. By�oby to wbrew jej naturze, wbrew wszystkiemu, w co wierzy�a od dziecka. Byli teraz zwi�zani braterstwem boju, r�wnie mocno jakby ��czy�y ich wi�zy krwi czy przysi�ga z�o�ona przed tuzinem kap�an�w i bog�w. Wola�aby raczej wr�ci� na s�u�b� do balwierza albo zn�w ta�czy� w tawernach, ni� zerwa� wi�zy ��cz�ce j� z Conanem. Troch� jej przeszkadza�o to, �e on jej po��da, ale nie bardziej ni� natr�tnie brz�cz�ca mucha. A �eby pozby� si� muchy, nie trzeba t�uc si� m�otem po g�owie. Krokodyl zn�w zasycza� i podpe�z� bli�ej. Valeria ustawi�a si� tak, by widzie� ca�y brzeg i napastnika. Najbardziej si� obawia�a, by nie pojawi� si� nast�pny krokodyl. Ten pierwszy pewnie objada si� porwan� loch�, ale tam, gdzie s� dwa krokodyle, mog� te� by� trzy. Nic jednak nie sygnalizowa�o zbli�ania si� kolejnego gada. Valeria dostrzeg�a natomiast zag��bienie w ziemi wype�nione zgni�ymi li��mi, nad kt�rym zwisa�y popl�tane liany. Je�li to tam wpad� Conan, mo�e to by� te� dobra pu�apka na krokodyla

 
 

Drogi uĚźytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.