Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Pozór bowiem do ukarania trybunów dała sprawa tytułu królewskiego, a przecież władza trybuńska według prawa i prastarych przysiąg była święta i nietykalna. Szczególniejsze oburzenie budził przy tym fakt, że nie zaczekał nawet na zakończenie pozostałego im okresu urzędowania. 109. Sam Cezar też to odczuwał i żałował swego postąpienia, które uważał za czyn wysoce niezręczny i budzący niechęć, dokonany w okresie pokoju, bez uprawnień wynikających z władzy wojennej. Toteż podobno polecił swym przy jaciołom, aby nad nim czuwali, ponieważ wrogom swoim dał do ręki broń prze ciwko sobie, której poszukiwali. Na pytanie ich, czy się zgadza, aby kohorty hiszpańskie znowu stanęły na straży jego osoby, odpowiedział: «Nie ma nic przykrzejszego nad straż nieustanną, bo jest ona oznaką, że się stale w lęku żyje». Mimo to usiłowań zmierzających do uzyskania godności króla nie zaniechał. 218 Była to odznaka godności królewskiej. 219 Z Góry Albańskiej z uroczystości latyńskiej (feriae Latinae) w dniu 26 stycznia 44 r. w uroczystym pochodzie, czyli tzw. ovatio. 220 Miano Rex (król) było też przydomkiem rodowym Marcjuszów. 221 Oskarżenie podjął inny trybun, Helwiusz Cynna, i uchwałą senatu tak Marullus, jak i towarzysz jego Cesetiusz złożeni zostali z urzędu i usunięci z senatu. 140 Kiedy na rynku siedząc na złotym krześle przed mównicą przyglądał się obchodowi Luperkaliów222, Antoniusz, kolega Cezara w konsulacie, przebiegając nagi i namaszczony olejeni, jak to jest zwyczajem kapłanów tej uroczystości, wbiegł na mównicę i włożył mu diadem na głowę. Ponieważ jednak na widok tego tylko niewielu poczęło klaskać, a znacznie więcej wzniosło jęk zgrozy, Cezar odrzucił diadem. Antoniusz ponownie włożył mu go na głowę, a Cezar znowu go odrzucił. Podczas gdy tak spierali się ze sobą, lud zachowywał jeszcze zupełną ciszę, niepewny, jak to się skończy; kiedy jednak Cezar nie ustąpił, wzniósł radosny okrzyk i sławić go począł, że diademu nie przyjął. 110. Cezar, czy to że poniechał swego zamiaru, czy też że był znużony i chciał się już uchylić od takich prób i podejrzeń, czy dlatego, że pragnął usunąć się przed swoimi wrogami z miasta, czy wreszcie, by leczyć swe przypadłości fizyczne — padaczkę i nagłe kurcze, które go nawiedzały szczególnie w okresie bezczynności, powziął plan dalekiej wyprawy na Getów i Partów, by zawojować Getów, którzy byli dzikim a wojowniczym ludem sąsiednim, i zemścić się na Partach za ich wiarołomstwo wobec Krassusa. Wysłał więc już naprzód wojsko za Morze Jońskie, 16 legionów piechoty i 10000 jazdy. Równocześnie rozeszła się inna pogłoska, że w księgach sybillińskich jest przepowiednia, iż Partowie nie ulegną Rzymianom, dopóki ci nie pociągną na nich pod wodzą króla. Dlatego pewni ludzie ośmielili się głosić, że u Rzymian, zgodnie z istniejącym stanem rzeczy, powinno by się go mienić dyktatorem i imperatorem oraz nadawać mu inne tytuły, jakie są u nich, zamiast tytułu królewskiego, natomiast w stosunku do ludów, jakie Rzymianom podlegają, powinien by nosić wręcz tytuł króla. Ale Cezar wzbraniał się i przed tym i w ogóle spieszył się z wyjazdem, czując niechęć do siebie w mieście. 111. Jednakowoż cztery dni przed zamierzonym wyjazdem wrogowie zabili go w senacie czy to dlatego, że zazdrościli mu szczęścia i potęgi, która dosięgła szczytu, czy też, jak mówili, z żalu za ustrojem ojczystym; zbyt dobrze bowiem go znali, by nie wiedzieć, że kiedy i te ludy zawojuje, to bez wątpienia narzuci się na króla. Zdaje mi się jednak, że dążenie jego do przybrania sobie tego tytułu dało im tylko pobudkę do wykonania planu, gdyż różnica była tu tylko w tytule, w istocie rzeczy przecież i dyktator jest właściwie królem. Na czele sprzysiężenia 222 Luperkalia, święto obchodzone w Rzymie 15 lutego ku czci boga Faunusa. Członkowie kolegium kapłańskiego, tzw. luperci, nadzy, bo tylko z przepaską z koziej skóry na biodrach, po złożeniu ofiary z kozła i psa obiegali podnóże Palatynu (czyli najstarszego Rzymu) smagając po drodze przechodniów, zwłaszcza kobiety, rzemykami ze skóry ofiarowanego kozła. Rzemyki te zwały się februa (stąd nazwa tego miesiąca Februarius). Był to obrzęd oczyszczalny, kobiety dzięki tym uderzeniom miały uzyskiwać płodność. Por. T. Zieliński: Religia rzeczy pospolitej rzymskiej. Cz. I. Warszawa 1933, s. 192 i nn. (Religie świata antycz-cznego, t. 4). 141 stanęli przede wszystkim dwaj mężowie: Marek Brutus z przydomkiem r)r)Q 00A Cepion , syn Brutusa straconego za Sulli, który po nieszczęśliwej bitwie pod Farsalus schronił się właśnie do Cezara, oraz Gajusz Kasjusz, ten sam, który wydał Cezarowi w Hellesponcie swą flotę , obaj byli stronnicy Pompejusza. Z grona najbliższych przyjaciół Cezara przyłączył się do nich Decymus Brutus Albinus2 6. Wszyscy trzej cieszyli się zawsze poważaniem i zaufaniem Cezara, który powierzył im bardzo ważne zadania, a ruszając na wojnę w Afryce oddał im dowództwo wojskowe i zlecił zarząd prowincji: Decymusowi Galii Zaalpej-skiej, a Brutusowi Galii Przedalpejskiej. 112. Brutus i Kasjusz, którzy wówczas mieli piastować równocześnie preturę w Rzymie, współzawodniczyli z sobą o tak zwaną miejską preturę, która jest wyżej ceniona od innych, czy to że istotnie obaj gorąco jej pragnęli, czy też udawali tylko, aby nie sądzono, że we wszystkich sprawach zgodnie działają. Cezar jako rozjemca między nimi miał powiedzieć do przyjaciół, że słuszność przemawia za Kasjuszem, ale on sam sprzyja Brutusowi