Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Głos niewielkiego szarego człowieka był łagodny i brzmiał różnymi tonami, ale skrzynka przemawiała tylko jednym tonem, monotonnie. - Przenośne urządzenie tłumaczące. Książki Psychlosów opisują je, ale sami Psychlosi ich nie używali - wyjaśnił Jonnie. - Szary człowiek zapytał ją, czy nie ma przypadkiem jakichś gazet. Oczywiście nie miała i nigdy nie widziała żadnej gazety. Niewielu ludzi widziało gazety. Wtedy zapytał, czy nie ma jakichś książek historycznych. Była bardzo zawiedziona, że musiała mu powiedzieć, iż słyszała o książkach, ale sama żadnej nie ma. Niewielki szary człowiek najwidoczniej pomyślał, że go nie zrozumiała, więc zaczął mocno gestykulować, by pokazać, że chce czegoś, co jest wydrukowane na papierze. Starała się więc spełnić jego prośbę. Przypomniała sobie, że ktoś kupił od niej trochę wełny i dał jej w zamian parę nowych kredytów. I wyjaśnił, do czego służą. - Co to są kredyty? - Och, nie widziałeś ich jeszcze? - zdziwił się Stormalong, wsadził rękę do kieszeni i wyjął banknot. - Teraz nam płacą takimi banknotami. Był to banknot o nominale jednego kredytu wydany przez Nowy Bank Ziemski. Jonnie spojrzał nań bez zbytniego zainteresowania. Lecz w tym momencie zauważył na banknocie swoją podobiznę. Wymachującego bronią. Zaambarasowało go to trochę. - W każdym razie - kontynuował Stormalong - stara kobieta przyjęła te banknoty ze względu na twoją podobiznę. Jeden z nich przypięła do ściany. I nim zapłaciła szaremu człowiekowi za scyzoryk. Miała jeszcze jeden banknot, który mogła przypiąć do ściany. - Myślę, że to niezbyt wielka zapłata za scyzoryk, który był tak fantastyczny, jak mówisz - zauważył Jonnie. - No cóż, nie pomyślałem o tym. Niewielki szary człowiek wypił herbatę, włożył pieczołowicie banknot pomiędzy dwie metalowe płytki i schował je do wewnętrznej kieszeni. Potem podziękował i wsiadł do swego statku. Krzyknął jeszcze do starej kobiety, by nie zbliżała się do statku, i zamknął drzwi. A potem ukazał się warkocz płomieni i statek uniósł się do góry, a po chwili stał się ogromny i... znikł. Owszem, jak powiedziałeś, był to prawdopodobnie fenomen świetlny. Ale ten statek nie latał tak jak nasze samoloty ani nie była to teleportacja. Wydaje się, że nie był to statek Psychlosów. Jonnie się zamyślił. Jakaś inna, obca rasa? Zainteresowana Ziemią teraz, gdy nie było na niej Psychlosów? Spojrzał na drugą stronę jeziora zaintrygowany tym zdarzeniem. Chmury burzowe rozbudowywały się jeszcze wyżej. - No cóż, cokolwiek to było - kontynuował Stormalong nie z tego powodu tutaj jestem. - Pogrzebał w płaskiej teczce, w której nosił mapy. - To jest list od Kera - dodał. Ker powiedział, że mam go nie wypuszczać z rąk i doręczyć tylko tobie. Mam w stosunku do Kera zobowiązania, a on powiedział, że jeśli nie dostaniesz listu, to cały szyb się zawali. 4 Jonnie popatrzył na kopertę. Była wykonana z papieru używanego na opakowania do osłon przeciwcieplnych. Jedyny napis na niej brzmiał: STRASZNIE TAJNE. Spojrzał na kopertę pod światło, które coraz bardziej szarzało ze względu na zbliżającą się burzę. Nie wyczuł żadnych środków wybuchowych. Rozerwał ją. Ach, w porządku, to było pismo Kera. Zaokrąglone haki i pętle nie odpowiadały dokładnie literom alfabetu psychlo, ale odpowiadały wyobrażeniom Kera na ich temat. Jonnie rozłożył list i zaczął czytać. STRASZNIE TAJNE Do ciebie, który będziesz wiedział. Jak wiesz, regulamin Towarzystwa zabrania pisania prywatnych listów, więc gdyby mnie złapano na pisaniu i wysłaniu tego listu, kosztowałoby mnie to trzymiesięczną pensję. Ha. Ha