Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Dla drugich - i jeżeli ci pierwsi, rozumujący prymitywnie, może stanowili większość, to właśnie ci drudzy kształtowali i reprezentowali opinię publiczną, Francja była prawie drugą ojczyzną i siostrą Polski. Prawda, że ta wielka i irracjonalna miłość była nieodwzajemniana i że to tylko Francja odnosiła korzyści z działań Polaków, a oprócz paru przychylnych słów od czasu do czasu nie zrobiła nic wzajemnie dla nich. Gdy Polska traciła niepodległość, w wojnach 1792 i zwłaszcza 1794, w sposób znaczący odciążyła swą walką Rewolucję Francuską i, być może, uratowała ją w krytycznym momencie, podzielając jej ideały ale i ściągając na siebie wojska jej wrogów. Legiony i Polacy na emigracji dostąpili zaszczytu, pozwolono im bić się za Francję. Potem Napoleon, znalazł rezerwuar żołnierzy absolutnie wiernych, choć może nie równie mądrych, którzy wytrwali przy nim do końca. W 1830 r. znowu, polskie powstanie przekreśliło interwencję Świętego Przymierza, gdy car Mikołaj rozpoczynał już koncentrację sił, które miały wkroczyć do Francji (i Belgii). Polacy nigdy nie otrzymali wzajemnie żadnego konkretnego poparcia, oprócz głosów sympatii wyrażanych prywatnie. Już w rok po powstaniu, które bądź co bądź uratowało skórę rządu, usłyszeli oficjalnie z ust rzecznika francuskiego, że "porządek panuje w Warszawie." Ponieważ zaś działania Polaków przynosiły Francji korzyści bez wysiłku czy kosztów, więc pogłaskano ich czasem i mogli usłyszeć parę słów nieoficjalnej sympatii. Tylko tyle - ale potrzebowali chociaż tego. Francuzi byli jedynymi ludźmi na tym twardym świecie, którzy odnosili się do nich z pewna sympatią, interesowali się, czasem doradzali, choć nie zawsze najlepiej. Gdzie uciekinierzy z kraju, najliczniej w czasie Wielkiej Emigracji, ale także przedtem i potem, mogli znaleźć schronienie - o ile oczywiście mieli pieniądze. No i ostatecznie - wprawdzie to postępowa opinia światowa, mądrze zdyskontowana przez Wilsona dla uzyskania szerszego poparcia politycznego przez dorzucenie dawki popularnych haseł do programu politycznego, przesądziła o odbudowie Polski. Jednak Francja poparła inicjatywę Wilson'a i zaangażowała się w realizację tym chętniej, że była to korzystna. Zyskała absolutnie pewnego i wiernego partnera do swego systemu asekuracyjnych sojuszy europejskich. Sojusznika, który faktycznie ściągnął na siebie pierwsze pioruny, w godzinie próby podłożył się pod lufę i zatrzymał własnym ciałem napastnika praktycznie przez cały rok 1939. O wiele lepsza inwestycja od Linii Maginota - i o ileż tańsza. Paryż i Gdańsk, kto miał za co umierać. Dopiero później dowiedzieli się Polacy, o szczególnie niesprawiedliwym, pokrętnym, nieuczciwym haśle wymyślonym przez propagandę hitlerowską, ale niestety przyjętym i powtarzanym przez wielu Francuzów - "Nie będziemy umierać za Gdańsk". Jaki Gdańsk? Przecież gdyby Polska zgodziła się pozostać neutralną, zdradzając Francję, to Hitler w 1939 r. pozostawiłby ją w spokoju i o żadnym Gdańsku nie byłoby w ogóle mowy. Hitler miałł apetyt na bogate kraje zachodnie, na Paryż i Londyn, a nie Gdańsk. Dopiero gdy Polacy odpowiedzieli, że nie przyjmują jego wspaniałomyślnych propozycji, będą bić się razem z Francuzami i za Francję umierać, Hitler wyciągnął Gdańsk jako pretekst, środek nacisku. Właściwie dość mało przekonywujący biorąc pod uwagę, że Gdańsk już przedtem de facto miał w ręku i formalna aprobata Polski była mu niepotrzebna.] W najbardziej miarodajnych, opiniodawczych środowiskach Polaków panowała ugruntowana wiara, trwałe przekonanie, że Francja jest tradycyjnym i wiecznym przyjacielem, a w trudnych okresach zastępczą ojczyzną. Prawie każdy Polak marzył, żeby chociaż raz w życiu móc zobaczyć Francję, a w tzw. wyższych sferach, większość miała osobiste związki z tym krajem, przyjaciół lub nawet krewnych. Wreszcie pewna część Polaków, w ogóle uważała Francję za ojczyznę wszystkich ludzi wolnych, światło i nadzieję ludzkości, nadrzędną nawet w stosunku do lokalnych lojalności. Francja, w ich pojęciu, tworzyła postęp i kulturę dla całej ludzkości, bez niej na świecie zapanowałaby noc barbarzyństwa. To też przyjęli upadek Francji jako klęskę uniwersalnych wartości, podobnie jak upadek Grecji lub Rzymu. Koniec kultury w której żyli i początek nowych ciemnych wieków, albo jeszcze gorzej, nie daj Boże, Tysiącletniej Rzeszy Hitlera. To też dla nich to, co się stało, było szczególnie straszne. "O zaprawdę, ponad światem Zawisł czarny los, jak kruk, Skoro (parafrazując Ramajadę, zmieńmy na)...siostrę bohatera Śmie bezcześcić jego wróg." * * * Pierwszą reakcją na potworne wieści było oszołomienie jak po uderzeniu obuchem w głowę. Kilka dni później, akurat w przeddzień ukończenia 12 lat. Agnus poprosił rodziców o rozmowę w ważnej sprawie, Zaproponował, jako najlepsze wyjście, zbiorowe samobójstwo. - Przecież i tak nie będziemy mogli żyć na tym świecie, który pozostał. Nasz świat przestał istnieć. Jeżeli Niemcy zwyciężyły, to znaczy, że dla Polaków nie będzie już miejsca na ziemi. Po co mamy trwać w tej nędznej egzystencji, dać się poniewierać, niepotrzebnie cierpieć i w końcu i tak umierać z ich ręki w rozpaczy i poniżeniu, wdeptani w ziemię. Umrzeć razem, to nic strasznego, po prostu urządzimy sobie przyjemny dzień lub dwa, a potem zaśniemy i już się więcej nie obudzimy. Nikt nie będzie po nikim tęsknił ani rozpaczał. To najlepsze i najrozsądniejszej, co możemy zrobić, - argumentował Angus. Rodzice wysłuchali go nad podziw spokojnie, nie wybuchali oburzeniem ani nawet nie przerywali. Spoglądali tylko co chwilę po sobie, ale Angus nie umiał odczytać tych spojrzeń. Chociaż podobne spojrzenia widywał już kiedyś, jeszcze jako dziecko, kiedy wypowiedział jakąś nieoczekiwaną, niekiedy także niespodziewanie trafną uwagę. Nie umiał się zorientować czy to aprobata, czy coś wręcz przeciwnego. Dość często zdarzało się Agnusowi jakby wyprzedzał ducha czasu. Teraz także, uprzedzając zaistniałe wypadki, podjął postanowienie o swojej śmierci już wcześniej i z innych, całkiem osobistych powodów, ale tendencja dla jego planów była pomyślna, wiatr wiał akurat w takim kierunku. Przez całą Polskę przeszła prawdziwa fala samobójstw. Popełniali je w dużej części ludzie ogólnie znani, szanowani, uważani za wzór i autorytet moralny. Także i w Ostrowcu, niektórzy przedstawiciele inteligencji, ludzie twórczy i ofiarni, wybrali teraz śmierć. Sprawa przede wszystkim dotyczyła inteligencji i młodzieży, faktycznie najmniej odpornych psychicznie i wrażliwych, ale nie tylko. W lasku po przeciwnej stronie ul, Piaski, znaleziono dwóch wisielców. Jednego z nich widział także i Agnus, był to miejscowy kościelny, o ile można użyć takiego określenia, gdzie na razie istnieje tylko kaplica