Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

– Nie... No, też – zmieszał się. – Chciałem ci wytłumaczyć wiele rzeczy... – Po co? Odkąd ci zależy na tłumaczeniach? Przecież zawsze lekceważyłeś sobie ludzkie opinie? Patrzyła na niego oskarżycielsko. Teraz już poczuła się na mocniejszej pozycji. – Porozmawiajmy, proszę cię – pochylił głowę bardzo nisko. – Nie mam czasu, tkwię w połowie niewdzięcznego montażu. – Dlaczego niewdzięcznego? – zapytał. – Przecież to lubisz? Popatrzyła na niego niechętnie, po czym odwróciła się w stronę otwierających się drzwi windy. Wchodząc do nich, popatrzyła przez ramię. – Wyjedź stąd i szybko nie przyjeżdżaj – dodała gwałtownie. Usłyszał w tych słowach ogromną determinację. To zabrzmiało, jak wyrok. Poczuł nagle falę złości. – Podpisałem dziś kosztorysy twoich programów – rzucił chłodno. Agata zamknęła za sobą drzwi. Winda ruszyła. Oparła się o ścianę, cholera, te jej wymarzone programy, podpisał je w końcu! I co, teraz ona ma tańczyć w rytm jego muzyki? O, nie! Nie da mu się podporządkować! Poczuła straszny żal, po co on jej to robi? Chce zapomnieć, nie złożyła doniesienia o napadzie, a przecież on tam był, niech już wyjedzie, mało tu dramatów i podejrzeń? Posłodziła kawę dla Stasia i zabrała dwie filiżanki. Podchodząc do windy, obejrzała się ukradkiem. Nikogo nie zauważyła. Ewa wracała z gabinetu Mariana, poprosił ją do siebie po rozmowie z Zofią i opowiedział o wizycie Jana. Nie wiedziała, że ta rozmowa wyglądała zupełnie inaczej niż w jego wersji. Czuła żal, nie, nie do Agaty, raczej do Jana. Czy do tej pory go zawiodła? Dlaczego tak bardzo prosił o to, by Agata stała się redaktorem bardzo intratnego cyklu? Trochę jej to zadźwięczało fałszywie. Prosił? Może zrozumiał, że kocha Agatę, a śmierć Sławomira dodała mu sił? – „Albo skrzydeł” – pomyślała ze złością. – „Sławomir...” Znów coś w niej jęknęło z żalu, potem poczuła agresję. Jak to się dzieje, że tej Agacie tak wszystko łatwo przychodzi? Sławomir, Jan, a to wszystko wiąże się z dobrą robotą. Nawet Kacper, który prosił ją o realizację filmów reklamowych i to pewnie za niezłą kasę! Ewa nigdy nie usłyszała od Agaty słowa na ten temat, ale przecież korytarze szumiały, Anna się przysięgała, że widziała ich razem na montażu jakiejś reklamy... A przecież nie wolno jej było realizować prywatnych zleceń, podpisała tzw. lojalkę, że będzie pracować tylko na potrzeby macierzystej stacji. Osobiście wątpiła, by Agata montowała coś dla prywatnej agencji reklamowej, ale teraz chętnie uwierzyła w intrygi i knowania Anny. I ten cykl, może mogłyby chociaż razem to robić? Poczuła narastającą złość. Właściwie to dobrze, że jej tak wczoraj wszystko wywaliła w oczy. Po co udaje świętą idealistkę? Chętnie bierze w prezencie intratne oferty i myśli, że jej się należy! Księżniczka, psiakrew, z niewinną miną, pełną wielkiego oburzenia na podłości tego świata! Ewa spakowała swoje rzeczy i obrzuciła pokój uważnym spojrzeniem. Jacek z Jarkiem chyba w końcu pojechali do stadniny, Jola z obrażoną miną wyniosła się już wcześniej. Ewa zamknęła pokój. Agata siedzi na montażu, pewnie przyniesie potem kasety, by je zamknąć w biurku. Zostawiła klucz w drzwiach. Nie wiedziała, że ktoś ją uważnie obserwował, gdy wychodziła... Kacper wchodził po schodach, powinna już kończyć ten cholerny montaż, może wreszcie pojadą na kolację i będzie normalnie, no, przynajmniej tak, jak kiedyś. Poza tym, może w końcu się czegoś dowie, jej byłemu mężowi się nie udało, ale przecież jemu Agata na pewno wszystko wyjaśni. Poczuł się przez nią trochę odsunięty, jakby uważała, że on nie sprawdzi się w trudnej sytuacji, zbywała półsłówkami, unikała zwierzeń, czy nie miała do niego zaufania? Podszedł do drzwi trzeciej montażowni, zapukał i wszedł. Agata dyktowała plansze końcowe, które Staś wmontowywał do programu, podniosła wzrok i spochmurniała. – Kacper, jeszcze nie skończyłam, przecież miałeś zadzwonić? W jej głosie zabrzmiała jawna niechęć, której nawet nie próbowała ukryć. – Nie, mówiłem, że zajrzę, pokaż, zmontowałaś coś fajnego? Usiadł w fotelu i popatrzył pytająco. Udał, że nie usłyszał tych niezbyt zachęcających słów. Staś już miał zamiar cofnąć taśmę, ale Agata go powstrzymała. – Jeszcze nie skończyłam, potrzebuję trochę czasu, jedź na razie, to może potrwać. Staś popatrzył na Agatę ze zdumieniem, przecież właśnie kończyli, co ona kombinuje? Agata zauważyła to i szybko dodała: – Musimy pobawić się poziomami dźwiękowymi, to cholernie żmudna robota, myślę, że jeszcze około trzech godzin, prawda? Staś pokiwał energicznie głową. Teraz już wiedział, jak się zachować. – Tak, cholerna robota – powtórzył. – Może nawet dłużej..