Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Zrozumiałem również, że niezwykle ważna jest tu dobra dawka humoru. Kiedy doktor Raymond Moody porównuje poczucie humoru do odmiennego stanu świadomości, ma całkowitą rację. Przyjmowanie swojego życia nazbyt poważnie utrudnia jego badanie. Poczucie humoru rozbija ochronną powłokę, jaką otaczają się ludzie mający problemy, i pozwala im zejść głębiej we własną psyche. Masaż jest drugim stopniem w programie Centrum. Nie rozumiałem dlaczego masaż miał jakiekolwiek znaczenie w procesie, który miał nam pokazać, że “jesteśmy potężnymi Duchowymi Istotami". Teraz rozumiem to bardzo wyraźnie. Masaż pomaga nam przełamać osobiste ograniczenia, które powstrzymują nas od zbadania samych siebie. Pozwala nam zrozumieć, że wszyscy jesteśmy ze sobą połączeni w sposób zarówno fizyczny jak i umysłowy, który może być niezmiernie korzystny. Podczas masażu dzieje się jeszcze coś innego, coś, co jest dla mnie tajemnicą. Masaż wydobywa na powierzchnię stare wspomnienia. Nie wiem jak to się dzieje, ale wiem, że tak jest. Na początku funkcjonowania Centrum, a także obecnie, ludzie podczas masażu przypominali sobie odległe wydarzenia. Wydaje się niemal jakby mięśnie zawierały wspomnienia, które są uwalniane pod naciskiem palców masażysty. Po terapii rozmową i masażu, poprowadziłem dwóch pijaków do trzeciego stopnia, jakim jest deprywacja zmysłów. Obecnie każę ludziom ułożyć się na wygodnej sofie w ciemnym pokoju, gdzie wykorzystuję techniki audio i wizualne dla wprowadzenia ich w odmienny stan świadomości. Wówczas sadzałem moich dwóch pacjentów na wygodnych krzesłach, kazałem im koncentrować się na oddychaniu i nie myśleć o niczym. W dawnych czasach puszczałem im muzykę Stevena Halperna, szczególnie z albumu “Spectrum Suitę", ponieważ pomogła mi ona tak bardzo, kiedy wracałem do zdrowia po porażeniu piorunem. Celem tego stopnia jest oczyszczenie umysłu. Jest to niezmiernie trudne zadanie. Możesz sam spróbować, odkładając książkę i oczyszczając umysł z myśli. Nie jest to łatwe, ponieważ umysł jest z natury aktywny i trudno go wyłączyć. Czwarty krok polegał na podłączeniu klientów do urządzenia do biofeedbacku, aby mogli zobaczyć, jak wielką kontrolę mają oni nad funkcjami swojego ciała. Następnie pokazywałem im, w jaki sposób mogli obniżać ciśnienie swojej krwi i sprawiać, że różne części ich ciała stawały się ciepłe albo zimne. Obecnie, wraz z pojawieniem się nowych technik badania fal mózgowych, otwarły się przede mną nowe granice. Piątym stopniem jest wykorzystanie mojej intuicji w celu umożliwienia pacjentom osobistego wglądu. Ponieważ znałem dwóch pierwszych pacjentów, sądziłem że medialna interakcja będzie niemal pozbawiona znaczenia. Myliłem się. Po przejściu pierwszych czterech stopni, na powierzchnię wydostały się rzeczy, jakich nigdy wcześnie nie widziałem w tych dwóch przyjaciołach. Każdy z nich posiadał rodzinne wspomnienia, które ukazywały dlaczego jego duch został okradziony, a poczucie własnej wartości do tego stopnia zaniżone. W jednym przypadku zobaczyłem jak ojciec pacjenta krzyczał na niego w różnych sytuacjach. Wiedziałem, że pacjent jako dziecko nigdy nie czuł się pewny siebie i stwierdził, że alkohol dał mu pewność, której mu brakło. Drugi pacjent jako chłopiec czuł się zagubiony po stracie ojca. Był duchowo załamany, i zaczynając naukę w wyższej szkole, zaczął pić, by wypełnić pustkę. Szóstym stopniem jest łóżko. Od 1979 roku zbudowałem jego cztery różne wersje. Jeśli to pierwsze Centrum można nazwać Modelem T, to pierwsze łóżko było rakietą typu Merkury, pierwszym załogowym statkiem wysłanym w kosmos. W tym łóżku obecne były podstawowe elementy jego zaawansowanych wersji. Pierwsze łóżko, tak jak obecne, przemieniało dźwięki w wibrację. Jednakże nie było tak wygodne jak współczesne łóżko. Z pierwszymi pacjentami nie mogłem zrobić siódmego kroku, ponieważ jeszcze nie rozumiałem jego znaczenia. Do tej pory nie rozumiem go do końca. Stopień ten wymagał wykorzystania powierzchni wykonanej z polerowanego metalu, ukształtowanego w taki sposób, żeby człowiek mógł przed nią siedzieć, nie widząc swojego odbicia. Ponieważ nie mogłem zrozumieć celu, ani konstrukcji urządzenia, które pokazały mi Istoty, pominąłem ten etap. Ponieważ ósmym stopniem był powrót do łóżka, ominąłem go również. Rozumowałem, że w końcu alkoholicy byli już na etapie łóżka, więc jak mogli do niego wrócić? Poddawałem alkoholików temu procesowi dwa razy w tygodniu, przez około dwa miesiące. Z początku było to dla nich trudne, w czym nie ma nic dziwnego, skoro wszystko było tak obce. Potem zaczęło im się to podobać. Stwierdzili, że od lat, a być może nigdy, nie byli tak zrelaksowani. Po pewnym czasie czekali z radością na odbywające się dwa razy w tygodniu seanse. Dowiedziałem się, że program nie tylko ułatwia, ale i wzmacnia duchowe zachowanie. Stwierdziłem, że wyniki były bardzo interesujące. Po kilku miesiącach kuracji jeden z pacjentów w znacznej mierze ograniczył picie. Pijał od czasu do czasu po kilka piw, ale nie przypominało to pijatyk, z których tak słynął. Drugi całkowicie rzucił alkohol i nie pił przez siedem lat. Powód, dla którego zmienili swoje nawyki związane z piciem, stał się jasny dzięki naszym rozmowom. Przed kuracją obaj odczuwali dokuczliwy niepokój, który mogli zdławić tylko przy pomocy alkoholu, lub innych substancji stępiających zmysły. Mój system w jakiś sposób adaptował się do wewnętrznych potrzeb człowieka. Teraz mogli znaleźć głębszy wewnętrzny spokój, duchowe miejsce, które pozwalało im pokonać pragnienie alkoholu. Gdy potrzebowali wewnętrznego spokoju, sięgali w głąb siebie, a nie w głąb butelki. Pracuję nad udoskonalaniem tej techniki. W przyszłości mam nadzieję stworzyć jeszcze bardziej wydajne środki leczenia tej wyniszczającej choroby ducha. Wstecz / Spis treści / Dalej 13