Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Bardzo sprytne. - Wyciągnął rękę, żeby wziąć ją od niej i zauważył kabel wijący się pod jej koszulką. - Boże, Sam, nie. - Co? - zaciekawiła się Rosa. - Co się dzieje? Sam uniosła koszulkę na tyle wysoko, że można było zauważyć dwie igły wbite w najbardziej miękką część jej brzucha. - Nie miałeś racji, mówiąc że byłam zbyt pochłonięta życiem pod gołym niebem, żeby sprawdzić, co nowego dzieje się w nanotechnologii - zwróciła się do Feza z niejakim zadowoleniem. - Ozark okazały się najlepszym miejscem, do którego mogłam pojechać ze świeżo shakowanymi danymi. Znalazłam tam laboratorium, w którym za trochę niewdzięcznej roboty dostałam miejsce do pracy. - O Bożel - Rosa wydała zduszony okrzyk. - To okropność! Jesteś chorał - Jestem kartoflanym ogniwem - poprawiła ją Sam. - Jesteś kartoflanym łbem - stwierdził ponuro Fez. - Co jest nie w porządku z bateriami? - Nie są dość osobiste. Nie, nie, żartowałam. - Zaśmiała się na widok jego zdegustowanego spojrzenia. - To jest alternatywne źródło energii. Można używać baterii lub zwykłego prądu, jeżeli posiada się transformator, ale jeżeli któreś z tych źródeł zawiedzie albo jeśli zawiodą oba, następuje zawieszenie. To nigdy się nie zawiesza. Dive mieli to kiedyś w magazynie w jakimś zapomnianym przez Boga i ludzi miejscu. Założę się, że mój ojciec nawet o tym nie wie. Niewykluczone, że zaprojektowali to dla ludzi pracujących w odizolowanych obszarach w ekstremalnych warunkach: Antarktyda, Księżyc, tego typu miejsca. - Nadaje się również do celów szpiegowskich - skrzywił się Fez. - Czego używasz jako ekranu? Włożyła okulary. - Będziesz musiał dostosować ogniskową do swoich oczu. Rzucają obraz bezpośrednio na siatkówkę. Jak się ma twój astygmatyzm? Fez dotknął kabla. - Bardzo boli? - Kłuje, kiedy zakładam po raz pierwszy, ale potem prawie nie czuję, że mam je na sobie. - To dlatego, że jesteś chora - stwierdziła Rosa, odmawiając oględzin sprzętu. - Ludzie nigdy tego nie zaakceptują, nigdy, nigdy, nigdy. - Ma rację - potwierdził Fez. - Większość ludzi odrzuci wszystko, co wymaga od nich bycia poduszką na igły. Ciężko chorzy diabetycy i ludzie z wewnątrzwydzielniczymi problemami muszą to robić, ale spytaj ich, czy to lubią. Ktoś z laboratoriach badań i rozwoju w Diversifications miał naprawdę upiorny okres. - Oddał pompkę Sam. - Daj mi swoje oprogramowanie i napęd. Mam przelotkę. Wyjęła odtwarzacz chipowy z worka i podała mu. Przeszukał kilka szuflad w biurku, zanim znalazł zwój cienkiego kabla. Wkładając jedną jego końcówkę do odtwarzacza, drugą wetknął do swojego systemu. Po chwili thrash-rock ryknął brzękliwie z niewielkich głośników. Fez popatrzył z bólem. - Nie mówiłaś, że to jest nadal zakodowane. - Oczywiście. Sądzisz, że miałam zamiar ryzykować przyłapanie ze świeżo skradzionymi danymi? Będziesz potrzebował tego kartoflanego systemu, żeby to odkodować, chyba że wolisz poczekać trochę, aż jeden z twoich programów nad tym popracuje. To może zabrać kilka dni. Keely uczył się kodowania ode mnie. - Tylko kilka godzin - stwierdził wyniośle, po czym skinął na nią głową. - Chodź. Ale będziemy korzystać z mojego źródła zasilania, dziękuję. Mam pierwszorzędny generator na wypadek, gdybyś zareagowała paranoicznic na Wielki, uderzający akurat wtedy, kiedy wszystko zaczyn się układać. - Dzięki - odezwała się cicho Rosa, nadal stojąc tyłem do nich. - Powiedz mi, kiedy będę mogła się już odwrócić. Fez znalazł wejście transformatorowe z boku pompki i użył jeszcze jednej przelotki, żeby podłączyć ją do źródła zasilania swojego systemu. Gdy Sam była już pewna, że wszystko działa, wyciągnęła z ciała igły. - Rosa, już możesz się odwrócić - oznajmiła. - A teraz to odłóż - surowo nakazał Fez - i nie chcę więcej widzieć, jak obnosisz się z tym w ten sposób. - Dobrze, tato. - Spojrzał na nią znacząco. Uruchomiła program dekodujący i muzyka natychmiast zamilkła. Na ekranie, w miejsce infostrady, pojawił się obrazek. Wszyscy przyglądali mu się w milczeniu. - No i co o tym sądzicie - odezwała się w końcu Sam. - Czy to diagram systemu ukorzenienia należący do jakiegoś ogrodnika? Może maleńki trzynastoletni dmuchawiec? A może wygląda to zbyt dziwacznie, żeby uznać to za syntetyczny neuron? Jedyna rzecz, jaka mnie niepokoi, to ta rzecz tutaj. - Wskazała na dość szeroką, pustą linię wychodzącą z nieregularnie trójkątnej plamy na środku ekranu. - Z tego co pamiętam z teorii mózgu na biologii... - Miałaś teorię mózgu na biologii? - zdziwiła się Rosa. - Kurs przygotowawczy dla zaawansowanych, kiedy jeszcze sądziłam, że pójdę na uniwersytet. W każdym razie to najprawdopodobniej jest albo wypustka aksonalna, która przewodzi impulsy wychodzące, albo dendryt, który odbiera informacje przychodzące. To znaczy, jest to neuron korowy. Nie pogubiliście się? Fez łypnął na nią z ukosa. - Dalej, Pani Profesor Kartoflany Łeb. - Okay. Dendryty wyglądają jak drzewa w listopadzie w Nowej Anglii, a ten jest proporcjonalnie za gruby jak na akson, włókno osiowe nerwu. - Powiodła palcem wzdłuż linii, ciągnącej się od podstawy plamy. - To jest prawdziwy akson, doskonałe proporcje. A to na górze przypomina mi bardziej magistralę niż cokolwiek innego... - Kanał - podpowiedziała Rosa. - Wszystko jest teraz kanałem. Sam wzruszyła ramionami. - Mogą postawić go na scenie i nazwać Pąkiem Róży jeśli o mnie chodzi. Naprawdę nie rozumiem tu jednego: po co to coś na neuronie, skoro jest już akson, który wykonuje tę robotę. Jest dostatecznie szerokie, żeby funkcjonować jako prawdziwa magistrala - przepraszam, kanał - z dwoma kierunkami ruchu, jednym wchodzącym, drugim wychodzącym. - urwała. - Myślę, że Keely odkrył kogoś z Diversifications, kto pracuje nad korą mózgową. To znaczy na zamówienie. Ktoś nowy u nich. Ta doktor Jak-Jej-Tam, z odnośnika w MedLine. To może być patent, co Fez? Który będzie ich nowym urządzeniem i sprawi, że każde inne urządzenie stanie się przestarzałe. To trochę dziwne, że dr Frankenstein pracowała nad czymś takim w EyeTraxx. Hali Gallen Enterprises to jedna z tych firm od wszystkiego i niczego. Mogli umieścić ją w którejś ze swoich innych firm. - Nie, jeśli potrzebowali dużego odpisu podatkowego na EyeTraxx - stwierdziła Rosa. - Albo dobrej przykrywki, póki nie byli gotowi się ujawnić