Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Trudno mi było uwierzyć, że to wspomnienie przeżycia tak intymnego dzieliłam w pewien sposób z matką. Gdybym wtedy o tym wiedziała, umarłabym ze strachu! - Byłam tak zdumiona i zaskoczona, że mogłam zareagować tylko w jeden sposób: wrócić biegiem do domu. Byłam przemoczona do suchej nitki. Ogarnęła mnie panika, strach. - Ale dlaczego? - Widziałam jak dorastał Oriol. Oczy ma po swojej matce. Mój Boże, jak ja jej nienawidzę! Ale prawie cała reszta to wykapany ojciec. Jeszcze teraz czuję ból, kiedy o tym myślę. Zamilkła i skierowała wzrok w głąb lokalu. Łza spłynęła jej po policzku. Zawstydzona ukryła twarz w dłoniach. Pogłaskałam ją po ramieniu, żeby ją pocieszyć. I pomyślałam sobie, że trzydzieści lat temu ona chyba była taka jak ja. Ja jednak nie chciałam stać się taka, jaką ona jest teraz.. - Oriol przypomniał ci o twojej porażce. Nie odpowiadała przez kilka minut. A ja szanowałam jej milczenie. - Tak, ale ja już się z nią oswoiłam. Przerażało mnie, że to samo może spotkać ciebie. Czy myślisz, że jeszcze przed zobaczeniem was na plaży, nie zauważyłam, że on ci się podoba? - Ale co złego było w tym, że się sobie podobaliśmy? - Powiedziałam, że zauważyłam, że on ci się podoba, a nie, że się sobie podobacie. - Co ty insynuujesz? - Oriol nie należał do tych chłopców, którzy biegają za piłką, powiedziałam też, że bardzo mi przypominał swego ojca... - zrobiła pauzę i dodała znacząco: - w tym. - W czym? - lękałam się usłyszeć odpowiedź. - W preferencji seksualnej. - To twoje twierdzenie jest całkowicie bezpodstawne - broniłam się. - Nie, nie jest - stwierdziła stanowczo. - Jest taki jak jego ojciec, jest taki jak jego matka. Są ulepieni z tej samej gliny. Nie zauważyłaś? Jest miły, będzie cię kochał jak przyjaciółkę, jak siostrę. Jeśli będziesz chciała go zgwałcić, on na to pozwoli, żeby cię nie obrazić. Ale w końcu odejdzie, a kiedy odejdzie, pozostaniesz ze złamanym sercem. Taka jest jego natura. Nawet gdyby chciał, nie mógłby postąpić inaczej. - Mylisz się. - Nie, nie mylę się. Nie myliłam się. Zobaczyłam ze zgrozą, że z tobą powtórzy się to, co się stało ze mną. Zdałam sobie sprawę z tego, że przez wiele lat nieświadomie bałam się, że tak się stanie. Kiedy odkryłam twoją przygodę z Oriolem, zaczęłam naciskać na ojca, żeby postarał się o przeniesienie do Nowego Jorku. Albo do Ameryki Łacińskiej. Chciałam wyjechać daleko. Chciałam ciebie odsunąć. Abyś nie cierpiała tak jak ja. I dlatego wyjechaliśmy, żeby więcej nie wrócić. - Nie miałaś jednak prawa... - A listy... - mówiła dalej podekscytowana - które pisałaś i które on pisał, nie dochodziły do ciebie, bo tak to załatwiłam... - Co? - prawie podskoczyłam na krześle. - Nie dopuściłam do tego - patrzyła na mnie wyzywająco. - Sprawiłam, że znikały jeden za drugim, aż w końcu przestały wychodzić od ciebie i przychodzić od niego. - Jak śmiałaś! - tym razem byłam nie tylko zdumiona ale i oburzona. - Nie miałaś prawa tak się mieszać do mojego życia. - Miałam oczywiście prawo! Pełne prawo! Jestem twoją matką, przeżyłam to samo wcześniej i moim obowiązkiem było cię chronić... Miałam też prawo przenieść się do Ameryki, zabrać cię ze sobą i w ten sposób całkowicie zmienić twój sposób życia. Byłam odpowiedzialna za ciebie, żebyś nie cierpiała tak jak ja. I nadal spoczywa na mnie ta odpowiedzialność. I znowu przeszła do ataku: żebym zapomniała o Oriolu, o wydumanych historiach o skarbie, żebym wróciła z nią do Nowego Jorku. Dosyć już tych przygód. Mike jest moją przyszłością i moim skarbem i nie mogę tego zniszczyć z powodu głupot mojego ojca chrzestnego. I powtarzała w kółko to samo. Już nie wiem, kiedy przestałam jej słuchać, udając, że słucham uważnie. Zobaczyłam w niej znowu samą siebie, jak ja za trzydzieści lat próbuję nie dopuścić do tego, by moja córka powtórzyła moje błędy. Zachwyciło mnie jej opowiadanie