Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Pojawił się slogan: dziś Nikaragua, jutro Kuba. Poszperała w pudle, znalazła książkę dotyczącą działalności CIA w Ameryce Środkowej i otworzyła ją. Stany Zjednoczone zaopatrywały contras w broń i amunicję. Reagan powiedział, że nie powinniśmy zostawiać przynajmniej ich - być może miał na myśli fakt, iż Stany porzuciły w potrzebie Kubę. Potem Kongres postanowił odciąć wszystkie dostawy z wyjątkiem pomocy humanitarnej, ale znaleziono inne kanały przemytu broni. Współpracujący z CIA podpułkownik Olivier North podjął tajną akcję zaopatrzeniową. Z baz w Salwadorze i na Kostaryce wystartowały samoloty transportowe, które zrzucały broń dla contras. Prawo złamali dostojnicy na najwyższych szczeblach. W aferę wmieszany był Biały Dom. Po skandalu w 1987 roku uczestnicy spisku musieli zeznawać przed Kongresem. Gail była wtedy na studiach; ta afera odbiła się szerokim echem wśród przyszłych prawników. Oliver North oznajmił wyzywająco, że skłamał. Gail nie pamiętała już, jak wiele sztuk broni zostało wysłanych, a ile czekało w magazynach w Miami, a także, że firma transportowa z siedzibą w Miami była własnością CIA, zaś jeden z samolotów agencji został zestrzelony nad Nikaraguą w 1986 r. Emigranci kubańscy zbierali pieniądze dla contras. Gail mogłaby się założyć o wszystko, że Ernesto Pedrosa wydusił z siebie okrągłą sumkę dla Olhdera Northa i jego przyjaciół. A w tym czasie Anthony siedział sobie w Nowym Jorku, studiował prawo i był szczęśliwym mężem i ojcem dwojga dzieci. Gail wstała, żeby napełnić kieliszek. Wróciła i przeczytała, że podpułkownik North przekazał operację generał-majorowi Richardowi Secordowi, który otrzymał pięć samolotów, zbudował pasy startowe i magazyny, a także wynajął pilotów do dalszej misji. Od marca do października 1986 roku wykonano ponad czterdzieści lotów nad Nikaraguę, zrzucając skrzynie karabinów maszynowych, rakietnic, moździerzy, granatów, karabinów, plastiku, detonatorów, lontów, spadochronów i najróżniejszej amunicji oraz innych artykułów. Zabawa skończyła się piątego października, kiedy pocisk z SAM-7 zestrzelił nad terytorium Nikaragui samolot transportowy C-123. Rząd Reagana wyparł się jakiejkolwiek wiedzy na temat tych lotów. Gail zajrzała do przypisów na końcu książki. Znalazła spis samolotów: C-123, C-7, karibu, L-100. Nie wiedziała, jak wyglądały, ale wyobraziła sobie grafitowe sylwetki, sunące nisko nad górami w środku nocy, pilotów 180 wypatrujących sygnałów z ziemi, twarze oświetlone blaskiem deski rozdzielczej, skrzynie stojące przy otwartych drzwiach, gotowe do wypchnięcia. Odwróciła kartkę, przeczytała nazwiska na liście pilotów, załogi i obsługi naziemnej. Sięgnęła po kieliszek i zamarła w pół ruchu. Bardzo powoli odstawiła go na miejsce, jakby gwałtowniejszy ruch mógł zmącić druk. Z wielkiej odległości napłynął do niej głos: - Gail, pytałam, co byś chciała na obiad? Gail? Coś się stało? Powoli obejrzała się na matkę. - Zgadnij, co Lloyd Dixon robił w 1986 roku. Irenę zwlekała przez chwilę z odpowiedzią. - Nie wiem, kochanie. Co? - Pilotował C-123 z tajnej bazy w Llopango na Salwadorze i zachodniej Kostaryki. Zrzucał broń nikaraguańskim contras. -Zamknęła książkę. -Czy mogłabyś coś dla mnie zrobić? Zadzwoń do Rebeki. Nie chcę, żeby Lloyd usłyszał mój głos. 23 Gail zjechała z promu na Fisher Island w chwili, gdy gasły ostatnie promienie słońca. Przy głównej drodze czekał golfowy wózek z kobietą za kierownicą. Strażnik sprawdził jej nazwisko na liście i oznajmił, że pani Dixon pokaże jej drogę. Gail zamigała światłami. Wózek zawrócił szybko i ruszyły. Minęły przystań, potem pole golfowe - była to ta sama trasa, którą jechała w Anthonym po koncercie Thomasa Nolana. Zawiły podjazd prowadził pod portyk domu Dixonów, ale Rebecca skręciła na mały parking dla gości i na chwilę zniknęła za bujnymi tropikalnymi drzewami. Zatrzymała wózek w głębi parkingu. Gail wysiadła, już z daleka dobiegł ją śmiech Rebeki. - Co za włosy! Nie poznałam cię. - Peruka. Pasuję do Fisher Island? Rebecca przyjrzała się czarnej kaszmirowej tunice i luźnym spodniom Gail. - Jeszcze za mało biżuterii i nie widzę oznak liftingu, ale na początek wystarczy. - Klepnęła siedzenie obok siebie. - Zrobienie zdjęcia wcale nie jest takie łatwe, jak mi się zdawało. - Nie chcę, żeby Octavio mnie rozpoznał. - Gail postawiła torbę na podłodze wózka i wsiadła. 181 - Ale po co to wszystko? - Rebecca odrzuciła włosy do tyłu; perłowe kolczyki rozhuśtały się wahadłowo. - Lloyd potrafi przekonywać. Powie: „Octavio, jeśli nie przestaniesz atakować opery, zabiorę cię na pokład mojego samolotu i wyrzucę nad Hawaną". Oj, Gail, naprawdę... Roześmiejże się choć raz. - Jestem zbyt wkurzona. Nie, chcę zrobić to zdjęcie. Miasto może nas zmusić do wydania tysięcy dolarów, a proces też będzie kosztować. I może Lloydowi nie zależy na tym, co robi Octavio. Chcę mieć zdjęcie komentatora WRCL, wchodzącego do mieszkania, w którym wystąpi Thomas Nolan. O, to by było słodkie. Rebecca odwróciła się, by spojrzeć jej prosto w oczy. Spod rozchylonego płaszczyka wyglądała wąska czarna sukienka ze srebrnymi paciorkami wokół dużego dekoltu. - Coś mi mówi, że tu chodzi o sprawy prywatne. Chcesz go dopaść, przyznaj się. Gail wzięła głęboki oddech