Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Znajdują się one w roślinach, natomiast w syntetycznych witaminach ich nie ma i dlatego człowiek zaczyna instynktownie dużo jeść, co prowadzi do nadwagi (Amerykanie są najbardziej otyłym narodem na świecie między innymi przez to, że "jedzą" sztuczne witaminy w dużych ilościach). W naszej świadomości utrwaliła się opinia, że witamina C jest nieszkodliwym preparatem, jednak w ostatnich latach lekarze coraz częściej obserwują skutki uboczne. spowodowane nadmiernymi dawkami syntetycznej witaminy C. To nie tajemnica, że wiele osób przyjmuje witaminę C i przy jej pomocy leczy grypę i niektóre inne choroby wirusowe, spożywając według swojego uznania dawkę 4 - 6 g na dobę, podczas gdy norma wynosi około 100 mg. Uczeni wielu krajów zgodnie solidaryzują się z opinią, że przyjmowanie syntetycznej witaminy C nie podnosi odporności organizmu na choroby przeziębieniowe, a jej zwiększone dawki pogarszają przebieg niektórych chorób infekcyjno-alergicznych, w szczególności reumatyzmu. Najbardziej niebezpiecznym skutkiem przyjmowania maksymalnych dawek witaminy C jest zwiększona krzepliwość krwi, w wyniku czego powstają skrzepy. Oprócz tego witamina C może sprzyjać powstawaniu w nerkach i pęcherzu moczowym kamieni z soli kwasu szczawiowego i moczowego. Osobom, które otrzymywały witaminę B2 w zastrzykach lekarze odradzają przyjmowanie witaminy C, ponieważ niszczy ona tę witaminę. Chorzy na cukrzycę powinni wiedzieć, że duże dawki witaminy C zaburzają proces wytwarzania insuliny przez trzustkę i zwiększają zawartość cukru w moczu i krwi. W ostatnim czasie stwierdzono, że duże dawki witaminy C hamują tempo przesyłania impulsów nerwowo-mięśniowych, w wyniku czego zwiększa się zmęczenie mięśni i zaburzona jest koordynacja reakcji wzrokowych i ruchowych. Sądzę, że wniosek może być jednoznaczny - przed spożyciem witaminy C należy obowiązkowo skonsultować się z lekarzem i przyjmować tylko naturalne witaminy, w które obfitują warzywa i owoce. Na pewno ich Państwo nie przedawkują. Kropkę nad "i" w kwestii zaburzenia wymiany wapnia może stanowić nasze bezgraniczne umiłowanie do produktów mącznych. Wapń występuje w dużych ilościach w wyrobach mącznych zawsze w formie ciężkoprzyswajalnej (zły wapń). Z niektórymi kwasami (szczawiowym, moczowy) tworzy trwałe nierozpuszczalne związki. A ponieważ chleb i wyroby mączne są podstawowymi produktami w naszym jadłospisie, to nic dziwnego, że każdego z nas doprowadzają do szału bóle kręgosłupa, stawów i mięśni. W jaki sposób w organizmie tworzą się nierozpuszczalne sole wapnia Większość z nas je za dużo, je raczej z przyzwyczajenia, niż z głodu. Od lat dziecinnych wmawia się nam, że posiłki należy spożywać kilka razy dziennie, niezależnie od tego, czy chce się nam jeść, czy nie. Dlatego organizmowi brakuje wręcz "siły życiowej", aby przerobić, przetrawić, przyswoić ten nadmiar produktów. Ogromna ilość kwasów powstaje w wyniku spożywania produktów białkowych pochodzenia zwierzęcego, łączy się z Ca, tworząc nierozpuszczalne krystaliczne toksyczne związki. Organizm nie jest w stanie ich usunąć, więc zaczynają się one odkładać w naszych stawach. Ten proces trwa powoli, latami, i mało kto go zauważa, aż do chwili, gdy stawy zaczynają nam sprawiać kłopoty. W każdym stawie jest swoisty smar, który zapewnia jego ruchliwość. Niezależnie od tego, czy macie Państwo lat 40, 60 czy 70, ilość smaru się nie zmienia, ale gdy zawierające wapń nierozpuszczalne związki zaczynają wypierać smar ze stawów, jakby cementując je, wówczas odczuwa się ból, zmniejszenie ruchomości i elastyczności stawów. Pierwszym obiektem ataku są nogi. W nogach jest więcej kości, niż w każdej innej części ciała, w stopie aż 26. Ze stóp toksyczne kryształki przemieszczają się wyżej, co powoduje, że odczuwamy ból w kolanach. Potem przesuwają się do stawów biodrowych. Proszę zaobserwować, jak Państwo rano wstajecie z łóżka. Co drugi dzień z jękiem narzekacie: "Och, moje plecy!" Mijają lata i toksyczne kryształki przesuwają się jeszcze wyżej - do kręgosłupa, potem atakują ramiona, szyję, łokcie, a nawet palce. Dochodzi do tego, że niektóre osoby z trudem zwijają dłoń w pięść, przy skręcaniu szyi rozlega się trzask i chrupnięcie. Na usprawiedliwienie wciąż powtarzają: "Stawy bolą, bo się starzeję". No a dzieci? U dzieci tak samo trzeszczy i chrupie. Proszę popatrzeć, jak porusza się młodzież. Widoczny jest brak ruchliwości stawów, kolana mają jak z drewna! Wcześniej na podwórku grali w piłkę, klasy, bawili się w chowanego, a teraz podwórko jest zastawione przez samochody i nie pozostaje nic innego, jak grać w domu, siedząc przed ekranem komputera, a stawy i kości wymagają ruchu, czym więcej, tym dla nich lepiej. W ten sposób zrozumiała staje się jeszcze jedna przyczyna osteoporozy - osłabienie ruchowe - powszechny brak ruchu. O ruchu pisałem już dostatecznie dużo. Odnośnie osteoporozy mogę tylko dodać, że im mniej ruchu przypada na jednostkę czasu, tym większe jest prawdopodobieństwo zachorowania