Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

– Prócz pani nie ma tu nikogo. To znaczy z personelu. April skinęła głową. – Dziękuję. Henry zniknął we wnętrzu baraku. April przeszła przez bramę i skierowała się bezpośrednio do Rotundy. Po chwili była już w środku. Nocą kopuła wyglądała jak mozaika ciemniejszych i jaśniejszych plam, układanka zielonych i czarnych figur. Światło towarzyszyło April, rozpalając podłogę pod jej stopami i gasząc tam, gdzie już przeszła. Gdy stanęła przed dyskiem, on także rozjarzył się ciepłym, miłym dla oka blaskiem, jakby zachęcał ją do tego, co zamierzała zrobić. Zawahała się. Cieszyła się, że nie ma z nią Maksa, bo wówczas nie mogłaby się już wycofać. I aż do tej chwili była przekonana, iż na pewno to zrobi, że się wycofa. Teraz jednak niemal zapomniała o strachu. Tam coś było, czekało na nią. Oświetlony dysk wyglądał jednocześnie zachęcająco i bezpiecznie. Czas ruszać w drogę. Włączyła latarkę i zbliżyła się do ikon. Do cyngli. Dotknij ikony i w ciągu dwudziestu trzech sekund zajmij miejsce na dysku. Spojrzała na strzałkę, na dwa pierścienie i literkę G. Strzała. Wysunęła niepewnie rękę i dotknęła ściany. Delikatnie, koniuszkami palców. I nacisnęła. Strzała zapłonęła zielonym blaskiem. Wzięła głęboki oddech, przeszła przez pustą salę i wstąpiła na dysk. Kanał, którym niegdyś do Rotundy wpływał jacht, ginął w mroku. Po przeciwnej stronie kopuły panowały nieprzeniknione ciemności, jakby noc objęła już tamto miejsce w swoje posiadanie. April poprawiła pasek aparatu i ten zwykły, przyziemny gest niespodziewanie dodał jej otuchy. Zasunęła kurtkę pod samą szyję i czekała, całą siłą woli walcząc z nagłą pokusą, by zeskoczyć z dysku. Na dworze było jeszcze ciemno, kiedy dzwonek telefonu wyrwał Maksa z głębokiego snu. Przewrócił się na drugi bok, po omacku odszukał słuchawkę i podniósł ją do ucha. – Słucham. – Pan Collingwood? Mówi Henry Short. Z posterunku przy bramie. Max natychmiast otrząsnął się ze snu. – Tak, Henry. O co chodzi? – Nie możemy odnaleźć doktor Cannon. Max odetchnął z ulgą. – Jest tutaj, śpi w pokoju obok. – Nie, proszę pana. Przyjechała około wpół do pierwszej. Weszła do Rotundy. Ale teraz jej tam nie ma. Max spojrzał na zegarek. Trzecia piętnaście. – Sprawdziliśmy w innych budynkach. Nigdzie jej nie ma. Nie wiemy, jak to się mogło stać. – Czy jej samochód nadal tam stoi? – Tak, proszę pana. Na pewno nie wychodziła tą bramą. Max nie miał zielonego pojęcia, co mogło stać się z April. Dla niego rozmowa sprzed kilku godzin, ze wszystkimi jej implikacjami i niedopowiedzeniami, była czysto hipotetyczna. – Henry, przeszukaliście wszystkie pomieszczenia w Rotundzie? – Szukaliśmy wszędzie. – Dobrze. Wezwijcie policję. Już tam jadę. Odłożył słuchawkę i zadzwonił do pokoju April. Nikt nie odebrał. Przez chwilę wpatrywał się tępo w telefon i w końcu dotarła do niego świadomość tego, co mogło stać się w Rotundzie. Naprawdę przestraszony, szybko narzucił na siebie jakieś ubranie, zbiegł do samochodu i ruszył na Johnson’s Ridge. Powinien był powiedzieć Henry’emu, żeby sprawdzili dobrze kanał. Może tam wpadła. Ochroniarze mogli łatwo przeoczyć ją w ciemności. Wziął do ręki telefon komórkowy i wybrał numer posterunku przy bramie. Tym razem usłyszał inny głos. George’a Wolna Woda. – Jak wam idzie? – spytał. – Ciągle nic nie wiemy. Policja jest już w drodze. – Długa chwila ciszy. – Max, jeśli ona wyszła na zewnątrz, długo nie wytrzyma. Jest zimno. – Wiem. Szukaliście w kanale? Po drugiej stronie nastąpiła krótka wymiana zdań. – Tak, szukaliśmy – zapewnił go po chwili George. – Aha, jeszcze jedno, panie Collingwood. Znaleźliśmy coś w jej samochodzie. Wiadomość dla pana. Leżała na przednim siedzeniu. – Dla mnie? – Strach ścisnął mu żołądek. – Co tam jest napisane? – Chce pan, żebym przeczytał? – Tak, George, proszę. – Dobrze. Więc... momencik, strasznie słabe światło... Tu jest napisane; „Drogi Max, idę za strzałą. Skoro to czytasz, stało się coś nieprzewidzianego. Przepraszam. Dobrze mi się z tobą pracowało”. – George odchrząknął. – O czym ona mówi? Światła samochodu zniknęły na moment w ciemności. – Nie jestem pewien – odrzekł. Ale wiedział. „Człowiek w białym garniturze” ma się świetnie. Jeśli pamiętacie państwo ten klasyczny brytyjski film, w którym Alec Guinness gra rolę genialnego wynalazcy materiału niemnącego się i odpornego na brud, rozumiecie doskonale, co dzieje się obecnie w przemyśle tekstylnym, wartość zakładów produkujących tekstylia maleje systematycznie od dnia, w którym po raz pierwszy pojawiły się plotki o możliwości wytworzenia takiego właśnie niezniszczalnego materiału. Uczeni eksperci twierdzą, że zaadaptowanie do naszych potrzeb technologii z Rotundy, które to technologie pozwalają na tworzenie superwytrzymałych tworzyw, jest tylko kwestią czasu. Nikt nie potrafi przewidzieć, co stanie się wtedy z naszą gospodarką. Już teraz pracę straciło kilka tysięcy osób, a cały przemysł znalazł się w stanie chaosu