Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
.. — Profesor Farfalla zapadł w sen hibernatyczny. . — Co to znaczy? — Dał się oziębić w specjalnej sypialni do bardzo niskiej temperatury. V ten sposób spędzi, nie nudząc się, spory szmat czasu w stanie głębokie-:<> snu. Po upływie tego czasu komputer kontrolny rozgrzeje go i obudzi... — Nnniesamowite — Tyndzio zadzwonił zębami. — Jeśli państwo sobie życzą — rzekł grzecznie Mufi — mogę zaraz aprowadzić do sypialni hibernatycznej i uśpić na jakiś czas... powiedzmy, i.i początek na trzy miesiące. — Nie... nie, dziękujemy na razie — przestraszył się Leszek. — Lepiej uzynieś to żarcie, Mufi! — Rozumiem. Panowie chcieliby się przespać po dobrym obiedzie. — Nie... niezupełnie, na razie w ogóle wstrzymamy się od oziębienia zasypiania. — Rozumiem. Państwo nie są znudzeni ani znużeni, państwo chcieliby ibawiać się w laboratoriach jak profesor Farfalla na początku, kiedy ¦,zcze wszystkiemu się dziwił. Zaraz zaprowadzę tam państwa... — Nie, Mufi, obawiam się, że nie umielibyśmy się w to bawić — rzekł .(kłopotany Tyndzio. — My za mało wiemy... To znaczy właściwie nic nie icmy i nic nie umiemy. — Och, to żadna przeszkoda — machnął łapą goryl. — Wystarczą .1 początek dwa, trzy seanse z Epele i już będziecie mogli robić pierwsze . uświadczenia. 118 — Co to jest Epele? — Aparatura do nauki bezpośredniej. Za pomocą Epele wszczepia się wiedzę wprost do mózgu, bez udziału świadomości, najlepiej podczas snu. — Ależ to cudowne! —¦ podskoczyła Giga. — Do pewnego stopnia — odparł goryl. — Jak wykazały badania przeprowadzone na ludziach w pracowniach naszej Akademii, mózg uśpiony przyjmuje tylko dziesięć procent tego, co mózg uczący się świadomie... — Nam zupełnie wystarczy dziesięć procent — rzekł skromnie Bubel. — Tak jest — potwierdziła Giga. — Podłączysz nas na noc do tego Epele, Mufi. Z dziesięcioma procentami i tak będziemy najmądrzejsi w naszej budzie. Zakasujemy samego Pieśniewicza. — O... o ile wrócimy — zauważył smętnie Cyngiel, przecierając okulary. ' Umilkli. Dobry nastrój prysł. — Chy... chyba niepotrzebnie wam przypomniałem — stropił się Tyn-dzio. — Dawaj ten obiad, Mufi, może to im poprawi humory, bo mnie poprawi na pewno... — A nie zapomnij o śwince ¦— dorzucił Leszek. — Ośmielam się zauważyć, że świnka morska jest roślinożerna i nic będzie chciała próbować potraw mięsnych. Nie znosi'także większości napojów, które państwo zamówili poprzednio — rzekł z uśmiechem goryl. — Do licha, nie pomyśleliśmy o tym! — Proponuję dać potrawy do degustacji robotowi kontrolnemu Udu, Pan profesor Farfalla, który cierpi na żołądek,'często korzysta z jego usług. — Dobrze, dawaj tego Udu! Mufi wybiegł. Po dwu minutach wrócił z wielką tacą z obiadem i z robotem Udu w kieszeni. Giga i chłopcy najpierw zainteresowali się robotem-degustatorem. Udu był robotem składanym. W stanie złożonym stawał się robotem kieszonkowym, wielkości małego aparatu fotograficznego. Uwagę zwracał jego narząd gębowy spełniający jednocześnie rolę ssawki, łyżki, noża, widelca i szczypiec. Za pomocą tego instrumentu Udu sprawnie i szybko pobierał próbki podstawionej potrawy lub napoju, przenosił je do otworu gc bowego i po dwu, trzech sekundach wyświetlał wyniki analizy na swyir płaskim czole. Degustacja obiadu wypadła pomyślnie. Na czole Udu zapalił się kojny sygnał w postaci zielonej gwiazdki, co oznaczało, że przyniesie dzenie nie jest trujące. Z wyświetlonych wskaźników wynikało zaś, i bogate w składniki odżywcze, łącznie z witaminami, i łatwo przyswaja n Zaspokoiwszy głód, Bubel wrócił do tematu. — To był wspaniały obiad, Mufi, ale czas, żebyś nam opowiedział. . obiecałeś... — To znaczy? — goryl łypnął okiem udając, że ma krótką pamięć. — To znaczy wszystko o kambonach i przeżuwaczach! — Do usług — skłonił się Mufi. — Ale w jakim kolorze mam 120 il/ieć? Państwo życzą sobie w kolorze niebieskim czy czerwonym, a może żółtym? — Nie rozumiem — powiedział Leszek. — Kolor niebieski stosujemy dla tych, co mają słabe nerwy, nie znoszą złych wiadomości i chcą, żeby »każda rzecz wyglądała przyjemnie i nie miała kantów. Kolor, czerwony stosujemy dla tych, co lubią, być straszeni i uwielbiają ponad wszystko dreszcz emocji, szukają mocnych wrażeń, wielkich przeżyć, pragną igrać z niebezpieczeństwem, kochają grę i ryzyko. Kolor żółty natomiast stosujemy dla osobników praktycznych, których iteresuje przede wszystkim, czy w Kakurgii jest pole do działania dla waniaków, czy mogliby się tam urządzić lepiej od innych nieszczęśników patrzeć na nich z góry. Mogę także sporządzić dla państwa, na specjal- ii- życzenie, mieszankę z dwu lub trzech kolorów i opowiedzieć wszystko ;i przykład w kolorze żółto-niebieskim, co dałoby kolor zielony, szlache- iny kolor proroka Mahometa... — Nie interesują nas żadne farbowane opowiadania — przerwał znie-erpliwiony Leszek. — Masz nam powiedzieć po prostu prawdę, całą 'dę i tylko prawdę! Ani mniej, ani więcej. Czy potrafisz tak mówić, lufi? Goryl miał bardzo stropioną minę. — To będzie najtrudniejsze. Szczerze mówiąc, nie przywykłem do ta-i-j mowy, ale skoro koniecznie chcecie... — Tak, Mufi, — W takim razie proszę mnie zaprogramować na obiektywizm. — Obiektywizm? Co to znaczy? — To znaczy, że powiem wtedy śmiało, bez oglądania się na nic i na kogo, jak rzeczywiście sprawa wygląda. Czy o to państwu chodziło? — Tak, właśnie o to! — W takim razie proszę nacisnąć ten kryształowy guzik na moim /biecie, ostatni od góry— goryl obrócił się plecami do Leszka. Między kudłami zwierzęcia w okolicy środkowej części kręgosłupa ¦s/ck zauważył kilka kolorowych guzików. Bez wahania nacisnął ostatni, /c/roczysty jak kryształ... Mufi jęknął. Widać było, że mówienie prawdy, całej prawdy i tylko .twdy sprawia mu duży kłopot, a może nawet ból. Z pewnością jego pod-ipoły stawiały duży opór. — No, Mufi, na co czekaszLJuż jesteś przełączony na ten... ten obiek-*i/m, więc mów! — zdenerwował się Leszek. (ioryl natężył się. Włosy mu się zjeżyły, dziwne światło rozjaśniło skó-i;ikby promieniował od wewnątrz, oczy rozbłysły jak dwa skrzące kry-'lv Wreszcie zdołał pokonać opór podzespołów i przemówił. ' Kambony są to zielonkawoniebieskie, gruboszowate chwasty, nieco He do waszych ziemskich kaktusów. Chwileczkę, po kolei, Mufi — przerwał Leszek