Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Dziewczyna skinęła głową bardzo przyjaźnie, wobec czego jak w dym podeszliśmy do niej. Przedstawiliśmy się jej tak, że byliśmy pewni, iż nawet kapitan nie miałby nam nic do zarzucenia. Okazała się Estonką, studentką konserwatorium w Tal-linnie. Gra, ale przede wszystkim śpiewa. Jest z wycieczką w skansenie. Zatrzymała się zbyt długo przy renach i zgubiła swoje towarzystwo. Mówi po francusku, angielsku, niemiecku i po rosyjsku. Znajomość takiej ilości języków przytłoczyła nas trochę, ale jej imię, Elfy, które w bajkach oznacza „duszę kwiatu”, wyrównało naszą zachwianą postawę. „Lwów” miał zajść do Tallinna, umówiliśmy się więc, że złożymy jej wizytę. Ledwie zdążyliśmy otrzymać adres, zabrała nam Elfy opiekunka wycieczki. Usiłowaliśmy z Kotem przypodobać się nowo przybyłej pani, ale nie potrafiliśmy wzbudzić w opiekunce dziewczyny takiej sympatii, jaką wzbudziliśmy w królu szwedzkim. Odszukaliśmy Siasia i Dalaj Lamę. Gdy całą czwórką znaleźliśmy się w mieście, więcej niż kina zainteresował nas słynny kabaret. Nie byliśmy jednak pewni, czy uprzejmość króla w stosunku do nas dotarła do tego sławnego miejsca. Siaś świetnie teraz pamiętał wszystkie potrzebne nam słowa w języku angielskim. Mimo to bileterka, chociaż władała doskonale angielskim, nie bardzo rozumiała, co mówił jej o królu i jego przychylności dla nas. Dała jednak natychmiast znać dyrektorowi, a tego Siaś potrafił już oczarować swym wdziękiem i „prostotą” wymowy. Za chwilę siedzieliśmy w najwspanialszym lokalu Sztokholmu, znanym z występów najsławniejszych międzynarodowych artystów i napawaliśmy się tymi cudami. Jeden Dalaj Lama nie był pewny, czy król szwedzki będzie zachwycony rachunkiem, jaki przyśle kabaret, ponieważ siedzieliśmy w pierwszym rzędzie. Mowa była przecież jedynie o kinach. Siaś usiłował mu wytłumaczyć, że już za późno teraz o tym myśleć, ale jeśli chce, to może przecież przeprosić króla osobiście: jako Dalaj Lama na pewno zostanie przyjęty. Wróciliśmy na „Lwów” pełni wrażeń i wspomnień. Uczeń trapowy zapisując godzinę naszego powrotu nie zauważył, że Kot i ja - wbrew przepisom - wprowadziliśmy na „Lwów” ukrytą u każdego w zanadrzu dziewczynę o białych włosach, zielonych oczach i o imieniu Elfy. Tym, co nie byli w skansenie i na wystawie, musieliśmy drobiazgowo opowiedzieć szczegóły marszu na wystawę i rozmowę kapitana z królem. Każdy z nas rozważał, co by powiedział na to Ziółkowski, poprzedni kapitan „Lwowa”, widząc Mamerta - wówczas jeszcze kierownika nauk na statku - rozmawiającego teraz z królem tak, jak gdyby się znali od dziecka, czyli za pan brat. Jak serdecznie się obaj śmiali przyglądając się naszej dwudziestce! Nie mieliśmy wątpliwości, że kapitan bardzo się spodobał królowi. A dzisiaj z kolei kapitan podobał się wszystkim na „Lwowie”. Toteż chcąc dać wyraz swym uczuciom, zaśpiewaliśmy chórem piosenkę skomponowaną na jego cześć: OD LWIĄTEK DO WILKA Żegnaliśmy „Lwów” egzaminem praktycznym. Oprócz całego zasobu wiedzy potrzebnej kapitanowi żeglugi wielkiej musieliśmy wykazać się tak dobrym opanowaniem manewrów na „Lwowie”, jak gdyby nasza przyszła flota handlowa miała się składać z samych olbrzymich żaglowców. Po czterech długich podróżach szkolnych mieliśmy za sobą niemal dwadzieścia cztery miesiące pływania, to jest tyle, ile potrzeba do dyplomu porucznika żeglugi małej. W ciągu tego czasu umożliwiono nam gruntowne poznanie każdej części „Lwowa”, od jabłek na szczytach masztów do zęz na dnie ładowni. Nie było żagla i nie było liny, której byśmy nie dotykali własnymi rękami. Nauczyliśmy się wykonywać na „Lwowie” zwroty na fordewind - to jest przez rufę, oraz znacznie trudniejsze - przez dziób, czyli owersztag, o których nawet śpiewano, że mogą się udać tylko przy pomocy „motorków”: ...A motorki całą naprzód, a motorki rżną. Jakież owersztagi bez motorków są?... Zanim sztukę wykonywania owersztagów bez silników pomocniczych posiedliśmy my, uczniowie, musieli się jej przedtem nauczyć kapitanowie „Lwowa”, nie mający uprzednio nigdy do czynienia z tym typem żaglowca