Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Stateczniejsze bowiem jest życie na lądzie, Kartagińczycy, poświęcone uprawie roli a spokojne. Przynosi ona może mniejsze zyski, ale w porównaniu z dochodami kupców owoce pracy na roli są na ogół pewniejsze i osiągnięcie ich połączone jest z mniejszym niebezpieczeństwem. W ogóle wydaje mi się, że miasto nadmorskie jest raczej jakimś okrętem aniżeli lądem stałym, gdyż jest narażone na ciągłe chwianie się interesów i zmiany, podczas gdy miasto w głębi lądu położone spożywa owoce swej pracy bez niebezpieczeństwa dzięki temu, że jest na lądzie. Dlatego też wszystkie dawne królestwa leżały w głębi lądu i stąd tak potężnie się rozrosły państwa Medów, Asyryjczyków. Persów i innych. 88. Ale pomijam przykłady wielkich królestw, które was wcale nie dotyczą. Przypatrzcie się jednak waszej Afryce, ileż to miast w głębi lądu żyje bez nie- 86. 173 bezpieczeństwa. Wybierzcie sobie na sąsiada, które z nich zechcecie, by się wyzbyć drażniącego was widoku i wspomnienia dręczących was obecnie nieszczęść, kiedy patrząc na morze puste bez okrętów przypominacie sobie o tym mnóstwie okrętów, jakie były waszą własnością, o łupach, jakie zdobywaliście i dumnie przywoziliście do waszych portów, zapełniając nimi swe składy okrętowe i magazyny sprzętu. Po co wam te pomieszczenia pod murami dla wojsk, koni i słoni? Po co wam te spichrze w ich sąsiedztwie pobudowane? Na co wam te wspomnienia? Toż one budzić będą w was jedynie ból i stanowić będą pobudkę, by znowu z nich zrobić użytek, gdy tylko będzie to dla was możliwe. Taka to już natura ludzka, że przy wspomnieniu dawnego szczęścia budzi się nadzieja jego powrotu, natomiast najlepszym środkiem kojącym nieszczęścia jest zapomnienie, którego nie możecie zakosztować, jeśli nie stracicie z oczu przyczyny waszej udręki. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że mimo otrzymanego wielokroć przebaczenia i zawartych układów zawsze okazywaliście się wiarołomni. Jeśli więc jeszcze i teraz pragniecie panowania i żywicie gniew na nas, żeśmy je wam odebrali, a czekacie tylko na odpowiednią sposobność, to rzecz jasna potrzebne wam jest to miasto i te porty, i szopy okrętowe, i mury rozbudowane na kształt obozu. Ale w takim razie po co mielibyśmy oszczędzać jeszcze oczywistych nieprzyjaciół? Jeśli zaś szczerze wyrzekliście się dążności do panowania, nie w słowach tylko, ale z przekonania, poprzestając tylko na tym, co posiadacie w Afryce, i bez żadnych zastrzeżeń zawarliście z nami taki układ, to udowodnijcie to czynem i przenieście się w głąb Afryki, którą posiadacie, a usuńcie się znad morza, które nam odstąpiliście. 89. I nie udawajcie, że żałujecie świątyń i ołtarzy domowych, rynków i grobów. Groby zostaną nienaruszone, możecie je odwiedzać i składać na nich ofiary, możecie też uczęszczać do świątyń i składać w nich ofiary, ilekroć zechcecie, natomiast resztę wydamy na zniszczenie. Przecież w szopach okrętowych nie składacie ofiar, ani też nie odprawiacie obrzędów żałobnych na murach. Ołtarze zaś domowe i inne poświęcone budowle, jak i rynki możecie sobie odbudować nawet i po przesiedleniu. W niedługim czasie będą one wam równie bliskie sercu, jak wówczas, kiedy opuściwszy Tyr przenieśliście się do Afryki i pobudowaliście to wszystko, co teraz za dziedzictwo po ojcach podajecie. Że taki rozkaz, jaki wam wydaliśmy, nie jest wyrazem nienawiści, ale ma na celu trwałą zgodę i wspólne bezpieczeństwo, to bez długich mów z łatwością poznacie, jeśli sobie uprzytomnicie, że i my dla wspólnego dobra przesiedliliśmy do Rzymu Albę, nie wrogie, ale macierzyste miasto69a, nie kierując się bynajmniej nienawiścią, ale czcząc ją raczej jako jej osadnicy, i wyszło to obu stronom na korzyść. Zauważycie może, że macie jeszcze wielu rzemieślników, którzy żyją z morza. Ale i o tym pomyśleliśmy, byście mieli łatwą łączność z ino- 69a Por. ks. I fragm. la. 174 rzem i mogli wygodnie zbywać swe plony rolne i wymieniać je z innymi. Nie każemy wam bowiem odsuwać się daleko od morza, a tylko o 80 stadiów, podczas gdy my sami, którzy wam taki nakaz dajemy, jesteśmy od morza oddaleni o 100 stadiów. Pozwalamy wam wybrać sobie miejsce, jakie zechcecie i po przesiedleniu zostawimy wam zupełny samorząd. To właśnie oznacza nasze poprzednie oświadczenie, że zostawiamy Kartaginie samorząd, jeśli nam będzie posłuszna. Uważamy bowiem, że Kartagina to wy, a nie ziemia». 90. Po tych słowach Censorinus zamilkł, ale że Kartagińczycy z osłupienia nic nie odpowiedzieli, dodał: «Powiedziałem, co miałem do powiedzenia, by was przekonać i pocieszyć. Rozkaz senatu musi być jednak spełniony, i to spełniony natychmiast. Odejdźcie więc, bo jeszcze jesteście posłami». Kiedy te słowa wygłosił, liktorowie wypchnęli ich, ale oni przewidując, co ich czeka ze strony Kartagińczyków, poprosili ponownie o posłuchanie, a kiedy ich wprowadzono, tak powiedzieli: «Widzimy, że rozkaz nie da się odmienić, bo nawet nie pozwalacie na wysłanie poselstwa do Rzymu. My nie spodziewamy się już do was powrócić, bo zanim jeszcze skończymy swe sprawozdanie, zostaniemy zabici przez Kartagińczyków. Prosimy więc was nie w swoim interesie, jesteśmy bowiem gotowi znieść każdy los, ale jeszcze w interesie samej Kartaginy, bo może ogarnięta przerażeniem zdoła się poddać swemu losowi. Postąpcie z okrętami pod miasto, podczas gdy my lądem wracać będziemy, by widząc i słysząc, coście rozkazali, pogodzili się z tym, o i!e to możliwe. Doszliśmy już do tego stopnia nędzy i nieszczęścia, że sami musimy was prosić, byście okręty swoje przeciw ojczyźnie naszej skierowali»