Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Chex wyczuła jego obecność i się obudziła. Uśmiechnęła się. Jakaż ona była śliczna! — Czy znalazłeś Che? — zapytała. — Tak. Ale są pewne komplikacje. Mam wszystko pod kontrolą. — Och, to dobrze — powiedziała z widoczną ulgą i ponownie zapadła w sen. Zrobił konieczne minimum: powiedział jej część prawdy. Niczego by nie zyskał, mówiąc jej, gdzie dokładnie Che był. To tylko wpędziłoby ją w nastrój tak bliski histerii, jak to tylko było możliwe. Rzeczywiście miał wiele rzeczy pod kontrolą i przy odrobinie szczęścia misja uratowania Che zostanie zorganizowana i wyruszy w drogę, zanim Chex zdąży się wyspać i będzie żądała dalszych informacji. Widział, jak bystre, małe smoczki ruszały w drogę na północ, wschód, zachód i południe, zostawiając za sobą niewielkie smugi. Smok Sieć rozsyłał swoje sługi, aby zwołały stworzenia, które wejdą i w skład oddziału. Smoczki wiedziały, gdzie szukać najbardziej zagorzałych, ale i najbardziej zdyscyplinowanych potworów i przyprowadzą je najszybciej, jak to tylko możliwe. Cheiron był zadowolony, wiedział, że mógł zlecić organizację oddziału smokowi Siecio mając pewność, że wszystko zostanie zrobione tak, jak należy. Rzeczywiście, nadchodził średniomały smok. Jak szybko rozchodziły się wieści! Ale ten smok szukał Cheirona, a nie Siecia. — Widziałem twojego źrebaka! — wysapał, a jego ogień był prawie wygasły. Najwidoczniej leciał bardzo szybko, starając prześcignąć niezdarną harpię i miał dużo późniejszy raport. — Jechał na sfinksie w towarzystwie dziewczyn i goblinów, z których jeden miał czarodziejską różdżkę! Użyli jej, aby zrzucić mojego towarzysza i mnie z nieba, ale jednak nie udało im się to, zanim nie dojrzeliśmy, że działo się tam coś dziwnego! Cheiron był zaskoczony. Che jechał na sfinksie? Sfinksy nie przejmowały się sprawami innych istot. Dziewczyny? A co one miały z tym wszystkim wspólnego? Gobliny na sfinksie? To było najdziwniejsze ze wszystkiego! Nakłonił smoka, aby opisał mu pozostałe osoby najlepiej, jak potrafił i stopniowo poskładał wszystko do kupy. Jedna z dziewcząt była szokująco piękna: to przypominało Nadę z Naga. Chex wspominała, że rozesłane zostały grupy poszukiwaczy i że dwie narzeczone księcia Dolpha stanowiły jedną z nich. Smok zauważył również zaostrzone uszy dziewczynki–elfa. Tak więc narzeczonym udało się uratować Che i elfa. Wtedy pojawił się również książę Dolph i zamienił się w sfinksa, aby ich wszystkich ponieść. Gobliny są na pewno uwięzione, może są zakładnikami. Więc Che został uratowany. Ale smok powiedział, że udawali się na północ, z dala od domu Che. Zdawało się to nie mieć najmniejszego sensu! Sfinks był w stanie przemaszerować poprzez obóz goblinów, pójść prosto do domu i już dawno być na miejscu. Ale czemu szedł w odwrotną stronę? — Wyglądasz na zaintrygowanego, centaurze — odezwał się głos. Spojrzał, lecz nic nie zobaczył. — Kim jesteś? — zapytał, nie mając nastroju na żarty. Pojawiła się przed nim prawie ludzka postać. — Jestem Metria. — Demonica! — zawołał. — Nie jesteś skrzydlatym potworem! Nie możesz tu być. — Tak, jestem — powiedziała postać, wypuszczając skrzydła. — Mogę. Muszę przekazać interesujący cię przekaz, który z pewnością wprawi cię w zdumienie. — Co? — Historię, informację, biuletyn, komunikat… — Wieści? — Obojętnie. — Poirytowana trzepnęła skrzydłami. — O twoim źrebaku. Ale jeśli cię to nie interesuje… — I zaczęła powoli znikać. — Interesuje mnie — krzyknął Cheiron szybko. — No cóż, nie wyglądałeś na zainteresowanego. — Znikała jeszcze bardziej. Cheiron przypuszczał, że tylko mu dokucza. Nie podobało mu się to. — Mów, co masz do powiedzenia albo całkiem zniknij — warknął, odwracając się. — A co mi za to dasz? — Nic, ponieważ nie ufam demonom. — Szedł dalej, ignorując ją. To najwidoczniej ją wzburzyło. — Czy masz tu jakieś stworzenie, które jest w stanie stwierdzić, czy mówię prawdę? Pozwól mi z nim porozmawiać. — Sowa zombi potrafi to — powiedział krótko. — Tam. — Wskazał na grzędę, na której zgrzybiały ptak spał za dnia. Demonica podleciała do sowy. — Słuchaj no, zgniłku — zaczęła — powiedz centaurowi, czy mówię prawdę. Narzeczone księcia weszły w układ z goblinką Godivą z Góry Goblinów, aby współpracować w celu uwolnienia źrebaka od Złotej Ordy i potem zadecydować, z kim ma on pójść dalej, bo żadna ze stron nie chciała, aby źrebak zginął. Uratowały źrebaka przy pomocy obcej dziewczynki–elfa i zagrały o niego w godo. Godiva wygrała, tak więc musiały jej pomóc zabrać źrebaka do Góry Goblinów. Sowa otwarła jedno wielkie oko. — Praaawdaaaa — zahuczała. Więc była to prawda! To jeszcze bardziej wszystko komplikowało