Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Z szczególnym zamiłowaniem do swojego stanu pali węgiel, rżnie deski, wytapia smołę, ciosa klepki i drzewo budulcowe i spuszcza na wodę. Czy dzikość natury a nagle potem przerzucenie się z samotnego życia w wir miast większych, dokąd swój towar spławia, czy zupełne zanie- dbanie moralne i religijne, w jakim ten lud się znajduje, dość, że pilarze drzewa największą może liczbę łotrów dostarczają. Nie jest to wszelako wpływem charakteru narodowego, bo węglarze robotnicy leśni po innych krajach słyną ze swoich sprawek. [...] Tekst według: j.w., s. 114—115. Pierwodruk: „Czas" 1855, nr 160. Ukazując przemiany środowiska naturalnego Górnego Śląska, Józef Lompa położył jednocześnie — w duchu trochę moralizatorskim — spory nacisk na problematykę charakteru narodowego, ujawniającego się w postawach niemieckich górników i robotników polskich. Trochę zabawne są tu — odbiegające od owej kwestii charakteru narodowego — uwagi, iż „pilarze drzewa" są największymi łotrami, ale można w tym dostrzec rys polemiczny w stosunku do sen- tymentalnych przekonań Jana Jakuba Rousseau, iż życie na łonie natury czyni człowieka lepszym. 63 To znaczy: na tych, którzy nie widzieli takiej puszczy, jak Białowieska, lasy te sprawiają wrażenie prawdziwie pierwotne. OCHRONA PRZYRODY 283 Stanisław Jachowicz 1796—1857 Tadeuszek Raz swawolny Tadeuszek Nawsadzał w flaszeczkę muszek, A nie chcąc ich morzyć głodem, Ponarzucał chleba z miodem. Widząc to ojciec przyniósł mu piernika I nic nie mówiąc drzwi na klucz zamyka. Zaczął się prosić, płakać Tadeuszek, A ojciec na to: „Nie więź biednych muszek". Siedział dzień cały, to go nauczyło: Nie czyń drugiemu, co tobie niemiło. Tekst według: Zbiór poetów polskich XIX w. Ułożył i opraco- wał Paweł Hertz. Księga pierwsza, Warszawa 1959,5. 801. Wiersz ze zbioru: S. Jachowicz: Bajki, przypowiastki i powieści Stani- sława Jachowicza. Wydanie czwarte, Warszawa 1829. Stanisław Jachowicz był jednym z najwybitniejszych i przez długie lata najpoczytniej szych polskich pisarzy dla dzieci. Moralizował i pouczał młodocianych swych czytel- ników w sposób dziś sprawiający wrażenie naiwnego, ale nie ulega wątpliwości, że jego wierszyki kształtowały postawy dziecięce także wobec zjawisk przyrody. 284 LITERATURA I PRZYRODA Władysław Tarnowski 1836—1878 Panienka i ptaszek Leć, leć, ptaszyno! otwieram ci klatkę. Już szczęście moje z chmurami powiało, Ulatuj ptaszę! swobodnie i śmiało Odzyskaj wolność, i braci, i matkę — Przy pustej klatce zostanę, ziębnące Będę w cichości podlewała kwiatki, Czasami dla mnie zaśpiewaj na łące, Serce me — na kształt twojej pustej klatki — Leć! leć! o żegnaj! a gdy zejdą śniegi I grób mój świeży porośnie fiołkami, To powróć, powróć nad tej rzeki brzegi I dawną piosnkę, zanuć nad — grobami. I wolne ptaszę z szczęściem uleciało, Znikło w błękitach z wieścią o swym losie Co wszystkim gajom dzwoniło po rosie, A serce z klatką puste pozostało, Ach! i już nie wiem, co się dalej stało... Tekst według: W. Tarnowski: Nowepoezje. Lwów 1872, s. 77. Ten trochę naiwny, z pewnością przesadnie romantyczny wiersz, dobrze, choć pośrednio tylko, ilustruje efekty edukacji prowadzonej przez Stanisława Jachowicza. W czym się tu one objawiają? Jak się panienka z tego wiersza zachowuje wobec ptaka w obliczu jakiegoś swojego, zapewne miłosnego, nie- szczęścia? OCHRONA PRZYRODY 285 Włodzimierz Wysocki 1846—1894 Las Z każdym dniem las mię większym otacza urokiem I staje się piękniejszym, droższym w każdej dobie. Zachwyca ciszą, szumem, gęstwiny swej mrokiem... Lesie! Jam całą duszą rozkochał się w tobie! Ja kocham was, szanowne szczątki starych borów, Sosny nasze, jawory, graby, brzozy, dęby... Witam was! Nim padniecie pod ostrzem toporów, Nim wandalizm pił swoich w was zapuści zęby! Nim was komin fabryczny w swej paszczy pogrzebie, O lesie mój rodzinny, niech dziś witam ciebie, Niech twą krasą, urokiem nasycę źrenicę... Skarbie nasz, naród z ciebie możny był i dumny! Mieliśmy z darów twoich kolebki i trumny, Ciepło — chaty — świątynie — ha!... i szubienice... Tekst według: Zbiór poetów polskich XIX w. Księga trzecia, s. 821. Pierwodruk: W. Wysocki: Las. Kijów 1885