Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Ujrzała samochód, a przy nim tamtego przystojniaka, Alewtinę Fiodorownę i mężczyznę w skórzanym płaszczu. Przystojniak powiedział coś do Alewtiny Fiodorowny, mignął jej przed oczami legitymacją, po czym obaj bardzo wprawnie, a zarazem dyskretnie wepchnęli dyrektorkę na tylne siedzenie, sami usiedli obok niej, zatrzasnęli drzwi, samochód zawrócił i łamiąc przepisy ruchu drogowego pomknął ulicą Kropotkina do centrum. 13 W domu Nina zastała Warię. Przykra niespodzianka. Nina chciała być sama, chciała zastanowić się nad sytuacją, wolała, żeby Waria nie widziała jej wzburzenia, jej strachu. Waria leżała na łóżku, pogrążona w lekturze. Zawsze odpoczywała w tej pozycji. „Cały dzień na nogach – mawiała – kończyny muszą się zregenerować”. – Co dziś tak wcześnie? – Odwołano wykłady. A co? – Nic, tak pytam. – Zupa i ziemniaki są pod poduszką – powiedziała Waria. No proszę, ugotowała obiad! – Nie jestem głodna – westchnęła Nina. Usiadła przy stole plecami do Warii ukryła twarz w dłoniach. Dobrze byłoby posiedzieć w samotności, pomyśleć... Obecność Warii rozpraszała, irytowała ta obłudna życzliwość, za którą jak zwykle krył się jakiś złośliwy podstęp. – Masz kłopoty? – spytała Waria obojętnie. – Dlaczego tak uważasz? – Przecież widzę. – Wszystko w porządku. – Nie powiedziałabym. Nina spojrzała na siostrę. – O co ci chodzi? Daj mi spokój. – Nie wolno spytać? – Wolno. Tylko nie takim tonem, dobrze? Przez dłuższą chwilę Waria milczała, słychać było tylko szelest przewracanych kartek. To też przeszkadzało, nie pozwalało zebrać myśli. – Co to za afera w szkole? – Jaka afera? – No, co się tam stało? – spytała Waria nie odrywając oczu od książki. – Skąd wiesz? – Słyszałam. – Od kogo i co słyszałaś? – Nieważne od kogo, a co – sama dobrze wiesz. – A jednak chciałabym, żebyś mi to powiedziała. Waria pokręciła głową. – Ale masz nauczycielski głos! – Chciałabym się od ciebie dowiedzieć, co się stało w mojej szkole – powtórzyła Nina. – Do twojej szkoły zwaliła się komisja kontroli partyjnej. Doniosła Tuśka Nasiedkina, zawsze była świnią. Teraz fakty... Faktów jest sporo, nie wszystkie pamiętam... Aha, uczniowie utrącili nos Stalinowi, potem powiesili popiersie, ktoś powiedział, że Stalin umarł, a on „dzięki Bogu” żyje. Co jeszcze... Alewtina wyrzucała komunistów i zastępowała ich podejrzanym elementem. Na lekcjach mówiono o „Dekameronie”, Balmoncie, Siewierianinie, czyli o wszelkiej kontrze. – Kto ci to wszystko powiedział? – Już mówiłam – nieważne. Waria usiadła na łóżku. Siostry popatrzyły sobie w oczy. – Wiem jeszcze coś: ciebie też wzięli w obroty. Tak, tak. Teraz wracasz z rajkomu. Co się tam wydarzyło? Opowiedz. Wyrzucili cię z partii? Nina milczała. Waria wszystko wie. Skąd? A zresztą, jakie to ma znaczenie? Wie. Waria mówiła dalej, nie odrywając wzroku od twarzy siostry: – Skłamałam. Wcale nie odwołano wykładów. Po prostu nie pojechałam do instytutu. Wróciłam do domu i czekałam na ciebie. Chcę wiedzieć, co się dzieje. Mimo wszystko jesteś moją siostrą! „Mimo wszystko...” Nina poczuła skurcz w gardle. Jaka Waria jest, taka jest, ale to przecież jedyny bliski człowiek. Kogo jeszcze Nina ma na świecie? Nikogo. Alewtinę Fiodorownę aresztowano, nie dziś, to jutro ją też aresztują. Waria oczywiście będzie interweniować, nie opuści w nieszczęściu, lecz nic nie wskóra, stamtąd się nie wychodzi. Trzeba uprzedzić Warię, że też może być przesłuchiwana. Po raz pierwszy od wielu lat Nina uświadomiła sobie, że Waria się jej nie wyprze, nie zostawi na pastwę losu. Zapragnęła podejść do siostry, usiąść przy niej, położyć głowę na jej ramieniu, może nawet popłakać sobie – tak bezsensownie kończy się życie, przecież więzienie to koniec życia, koniec wszystkiego. Nie podeszła, nie usiadła obok siostry, nie przytuliła się. Nie umiała przełamać tej obcości, która je dzieliła, nie umiała przełamać własnego charakteru. Powiedziała tylko: – To prawda. Komisja potwierdziła wszystkie zarzuty. Jestem w fatalnej sytuacji. Do partii rekomendował mnie Iwan Grigoriewicz Budiagin, teraz jest w więzieniu, a ja nie powiadomiłam organizacji partyjnej, że to wróg ludu. W rajkomie poparłam Alewtinę Fiodorownę. Ona załatwiła mi pracę w szkole. Chciałam napisać petycję w obronie Saszy. – Zamilkła, a potem dodała: – Alewtinę Fiodorownę aresztowali zaraz po zebraniu. Była moim drugim wprowadzającym. Mam się jutro zgłosić do komitetu dzielnicowego – wytarła oczy, nie mogła powstrzymać łez. – Zgłosisz się, a po wyjściu cię zamkną – stwierdziła Waria. – Tak – cicho przyznała Nina. – Musisz być na to przygotowana. Waria wstała, przeszła się po pokoju, stanęła obok Niny, pogłaskała ją po ramieniu. – Nie martw się. Coś wymyślimy. Ile masz pieniędzy? – Dlaczego pytasz? – Ile masz pieniędzy? Nina sprawdziła w szufladzie, potem w torebce. – Sto dziesięć rubli. – Ja mam dwieście. Razem trzysta – podsumowała Waria. – Świetnie. Wystarczy. A teraz posłuchaj mnie bardzo uważnie. Natychmiast spakujesz najpotrzebniejsze rzeczy. Ja wyjdę z walizką i zaczekam na ciebie przy stacji metra. Odwiozę cię na Dworzec Jarosławski i pojedziesz do Maksa. Potem wyślę depeszę, żeby cię spotkał. Jasne? Pakuj się! – Ty chyba zwariowałaś... – To ty zwariowałaś – przerwała jej Waria. – W każdej chwili mogą po ciebie przyjść, nawet w nocy! Zdajesz sobie z tego sprawę, kretynko? – Ale... – zaprotestowała Nina. – Żadnego „ale”! Jesteś chietagurowką! Chie-ta-gu-row-ką![ Chietagurowki” – dziewczęta, które w odpowiedzi na apel działaczki Komsomołu Walentiny Siemionowny Chietagurowej dobrowolnie wyjeżdżały na radziecki Daleki Wschód, przeważnie w charakterze żon kadry zawodowej Armii Czerwonej] Wszystkie dziewczyny jadą teraz na Daleki Wschód! Nasi dowódcy potrzebują żon, jedziesz do Maksa jako jego żona! – Poczekaj, nie krzycz – poprosiła Nina. – Nie mogę, przecież muszę jutro iść do pracy, mam lekcje... – Idiotka! Lekcje! Szkoła! Myślisz, że z więzienia będą cię dowozić na lekcje, tak? – Powinnam załatwić skreślenie z ewidencji POP..