Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Z mas wodnych wynurzały się pierwsze początki lądów. Działo się to długo po wydzieleniu się Księżyca. Dopiero przez to wydzielenie Ziemia mogła się tak rozwijać. Również na Atlantydzie człowiek był jeszcze zupełnie inny niż dzisiaj - o tym będziemy jeszcze później mówić -doszedł już jednak tak daleko, że poruszał się jako miękka, można by powiedzieć pływająca, czy unosząca się masa i wypełniał życiem osłonę powietrzną. System kostny kształtował się stopniowo. Dopiero w środkowym okresie Atlantydy doszedł człowiek do tego, że pod względem postaci stał się poniekąd podobny do dzisiejszego człowieka. Miał jednak na Atlantydzie świadomość jasnowidzeniową, a nasza dzisiejsza świadomość rozwinęła się dopiero dużo później. Jeśli chcemy zrozumieć ówczesnego człowieka, musimy zdać sobie sprawę z jego jasnowidzeniowej świadomości. Zrozumiemy to najlepiej, gdy porównamy ją z dzisiejszą świadomością. Dzisiaj od rana do wieczora postrzega człowiek świat swoimi zmysłami. Dzięki działalności narządów zmysłów ustawicznie odbiera wrażenia wzrokowe i słuchowe. Jednak z nastaniem nocy świat zmysłowy zapada się dla człowieka w morzu nieświadomości. Dla ezoteryka nie jest to jednak 26 nieświadomość, ale niższy stopień świadomości. Musimy jasno zdać sobie sprawę, że dzisiaj człowiek ma dwojaką świadomość, jasną świadomość dzienną i świadomość snu albo śnienia. W początkowym okresie Atlantydy było inaczej. Rozpatrzmy przemienność stanu jawy i snu w owym okresie. Również wtedy zanurzał się człowiek na pewien określony czas w swoje ciało fizyczne, ale wówczas nie postrzegał przedmiotów w tak ostrych zarysach jak dzisiaj. Jeżeli wyobrazimy sobie, że idziemy w gęstej zimowej mgle i widzimy wieczorem latarnie okolone jakby aurą świetlną, to będziemy mieli przybliżony obraz świadomości przedmiotów człowieka atlantyckiego. Wszystko było dla niego otoczone taką mgłą, wszystko było jakby we mgle. Taki był wtedy widok podczas dnia. W nocy przedstawiało się to zupełnie inaczej. Obraz nocy również był inny niż dzisiaj. Gdy człowiek żyjący na" Atlantydzie wychodził ze swojego ciała, to nie popadał w nieświadomość, lecz znajdował się w świecie bosko-duchowych jestestw jaźniowych, które postrzegał wokół siebie jako swoich towarzyszy. Tak jak prawdą jest, że dzisiaj nie widzi człowiek w nocy tych jestestw, tak prawdą jest, że w owych czasach zanurzał się w morzu duchowości, w którym rzeczywiście widział boskie jestestwa. W dzień był towarzyszem niższych królestw, w nocy był towarzyszem wyższych jestestw. Tak więc człowiek żył w pewnej świadomości duchowej, a chociaż świadomość ta była mroczna, chociaż nie miał świadomości siebie samego, to jednak żył pośród owych bosko-duchowych jestestw. Rozpatrzmy teraz cztery okresy rozwoju naszej Ziemi. Najpierw weźmy pod uwagę okres, w którym Słońce i Księżyc połączone były jeszcze z Ziemią. Postawmy ten okres przed naszą duszą. Jestestwa Ziemi są w tym okresie właściwie czystymi, idealnymi jestestwami, a człowiek istnieje tylko jako ciało eteryczne, dostępny jedynie dla wzroku duchowego. Przejdźmy z kolei do drugiego okresu. Widzimy tu Słońce jako ciało wyodrębnione, widzimy je jako aurę, zaś Księżyc wraz z Ziemią przedstawiają świat zła. Przejdźmy następnie do trzeciego okresu. Teraz również Księżyc oddziela się od Ziemi, na której czynne są siły będące wynikiem tej troistości. Potem następuje czwarty okres. Człowiek jest już istotą świata fizycznego, który przedstawianiu się w sposób zamglony. Podczas snu jest 27 jeszcze towarzyszem jestestw boskich. Jest to okres, który kończy się gwałtownymi katastrofami wodnymi, okres Atlantydy. A teraz posuńmy się jeszcze o krok dalej. Przejdźmy do człowieka czasów poatlantyckich. Jak o tym była mowa, człowiek rozwijał się przez tysiąclecia. Widzimy go najpierw w pierwszych epokach kulturowych czasów poatlantyckich: praindyjskiej, praperskiej, egipsko-chaldejsko-ba-bilońskiej, potem w epoce kultury grecko-łacińskiej i w naszej, piątej epoce kulturowej