Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Związek osobisty łączy się także z chęcią pozostawania w kontakcie właśnie z tobą, a nie jedynie z chęcią zdobycia czegoś, co może być dostarczone przez ciebie, ale też przez kogoś innego. Hardwig przeciwstawia ten typ związku związkowi quasi-osobistemu, w którym chcę mieć „określony typ przyjaciela", „określony typ żony" lub męża, którym mógłbyś być ty. Takie związki mogą wydawać się osobiste, ale w rzeczywistości takie nie są, ponieważ wybiera się osobę, która pasuje do pożądanej kategorii, czyli nie chodzi tu o wybieranie kogoś ze względu na to, kim ten ktoś jest jako jednostka. Co więcej, Hardwig twierdzi, że naprawdę osobisty związek może określać także nienawiść, wówczas nienawidzę ciebie, a nie tego, co uosabiasz, co robisz lub co popierasz. Poniższa analiza ułatwia zrozumienie takiego typu związku, w którym ja chcę właśnie ciebie, ale „ty po prostu chcesz być kochany i chroniony lub pozostawać w związku małżeńskim określonego rodzaju. Jak wykazuje Hardwig, „związki są często inicjowane lub zrywane z powodu tego, czy chcę ciebie, czy kogoś, kto...." Główna zasada etyki związków osobistych Hardwiga głosi, że kiedy postawy lub działania depersonalizują związki osobiste, gwałcą tym samym istotę owych związków, a gwałtu tego rodzaju powinno się unikać. Zasada ta podkreśla doniosłą rolę, jaką w związkach osobistych pełnią motywy. Motywy w pełni dopuszczalne w niektórych związkach bezosobowych - na przykład powinność, zobowiązanie czy litość - często są niestosowne w związkach osobistych. „Wprawdzie to miłe - wyjaśnia autor - gdy można się poczuć życzliwym, łaskawym lub litościwym, któż jednak zniesie związek emocjonalny z osobą, w której oczach będzie z zasady, lub choćby tylko bardzo często, obiektem łaskawości, życzliwości czy litości?". Wynika z tego, po pierwsze, że podstawę do nawiązywania i utrzymywania związków osobistych między dorosłymi powinny stanowić raczej wspólne obu stronom poczucie radości życia i siły niż słabość i potrzeba. [...J Z podstawowej zasady etycznej Hardwiga wynika także to, że ludzie w związkach osobistych powinni zachowywać się względem siebie tak uczciwie i otwarcie, jak tylko jest to możliwe, i to dlatego, że chcą tego, a nie z poczucia obowiązku, zobowiązania czy quid pro quo (ty zrobiłeś to dla mnie, więc teraz jestem ci dłużny). To wszystko nie oznacza, że motywy takie, jak obowiązek, litość i sympatia, są zawsze niestosowne w związkach osobistych, lecz tylko to, że powinny one zajmować pozycje pomocnicze, nie zaś sytuować się w centralnym punkcie związku. Trzeci wniosek, który można wyciągnąć, mówi, że w związkach osobistych tak naprawdę nie da się oddzielić egoizmu i altruizmu - zainteresowania samym sobą i zainteresowania drugim człowiekiem. Jest tak, ponieważ jeśli związek jest związkiem osobistym, „twoje cele są także moimi celami", a więc „podział na dawanie i branie tym samym się załamuje". To ważne stwierdzenie, toteż zachęcam was, abyście spróbowali je wykorzystać w waszych osobistych związkach. Nie oznacza ono, że w takich związkach nie ma nigdy konfliktów ani że wszystkie interesy są w nich wspólne, jednak podstawą jest tam owa wzajemność. Czwarty wniosek sprowadza się do tego, że związki osobiste nie mogą i nie powinny być uzasadniane przez odwoływanie się do jakiejś wyższej wartości, takiej jak miłość, przyjemność lub przydatność społeczna. Są one celami samymi w sobie, uzasadnionymi swym własnym istnieniem. Jeśli próbuje się je uzależnić od jakiejś innej wartości, to deper-sonalizuje się je. Ostatni wniosek to stwierdzenie, że etyka prywatnych związków rozpatruje ludzi nie jako indywidua, lecz jako istoty stanowiące elementy składowe pewnego systemu, połączone bliskimi więzami z innymi istotami. Ta systemowość nie czyni mnie zależnym od twojej przyjaźni ani nawet od twojej obecności, ale oznacza, że jeśli nasz związek się kończy, zmieniam się - tak jak ty się zmieniasz. W konkluzji Hardwig formułuje tezę, że kiedy zakończenie związku staje się koniecznością, jest zarówno możliwe, jak i pożądane, by doprowadzić do niego, nie depersonalizując przy tym samego związku. Małżonkowie i adwokaci uwikłani w sprawy rozwodowe mogliby z pożytkiem dla siebie podumać nad tym stwierdzeniem. Sądzę, że ten esej skłania do myślenia, i mam nadzieję, że się ze mną zgodzicie