Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Z tej ochoty korzystając Cezar, rzuciwszy most na rzece, przeprawił dwanaście tysięcy legionowych, dwadzieścia sześć rot sprzymierzeńców i osiem hufców jazdy, które się podczas buntu w przykładnej skromności zachowały. L. Germanie na ów czas, ubezpieczeni zaniechaniem wojskowych robót z okoliczności żałoby po Auguście, a także zaszłymi rozruchami, wesoło w pobliżu obozowali. Rzymianie przebywszy spiesznie Las Cezyjski z poczętym przez Tyberiusza wałem granicznym, założyli nieopodal niego obóz, mając czoło i tył szańcem, boki obrębem opatrzone. Z tamtąd ciągnąc przez ciemne puszcze złożyli radę, którą się drogą puścić mieli, czy krótszą i zwyczajną, czy też dłuższą i nietorowną, a przez to nieprzyjacielowi mniej spodziewaną. Obrawszy dłuższą, czyniono wszelką gotowość, ponieważ szpiedzy donieśli, że Germanie noc następną na bankietach i igrzyskach spędzić mieli. Naprzód wysłany Cecyna z lżejszym naródem dla uprzątnięcia zawad leśnych, za nim w niedalekiej odległości legiony ciągnęły. Pomogła pośpiechowi jasna poświata, że przeszedłszy do śiedlisk Marsów, oblegli je na około. Leżeli co żywo, opiwszy się, po łóżkach, przy stołach, bez żadnej trwogi, straży, porządku i czujności, jakby podczas pokoju, jeśli się tylko w zakurzonych trunkiem mózgach, gnuśne opilstwo pokojem nazwać może. LI. Germanik, ażeby w kraju nieprzyjacielskim większą uczynić szkodę, rozdzieliwszy na czworo ochocze legiony, ogniem i mieczem na piędziesiąt mil wszerz wszystko spustoszył, bez względu na płeć, wiek, na święte i świeckie rzeczy. Sławną u tylu naródów świątynię Tanfanę do gruntu rozwalono. Germanów częścią śpiących, częścią bezbronnych bez straty swoich wybito. Tą klęską poruszeni Brukterowie, Tubanci, Uzypetowie, uczynili zasadzkę w lesie, którędy miało wojsko powracać. Lecz Cezar ostrzeżony o zdradzie, ciągnął w porządku i gotowy do boju. Pierwszą straż trzymała część jazdy z posiłkowym naródem; następował legion pierwszy, za nim wozy, mając na lewym boku legion dwudziesty pierwszy, a na prawym piąty; na końcu szła reszta posiłkowych, wzmocniona legionyem dwudziestym. Germanie czekając w kroku, póki wojsko nasze dobrze w las nie wkroczyło, wypadli z nagła i to na czoło, to na skrzydła lekko natarłszy, całą potęgę na ostatnią straż wywarli. Postrzegłszy Germanik, że lekki żołnierz, nie mogąc wytrzymać gęstej Germanów nawale, mieszać się i perzchać począł, ruszył konia do dwudziestego legionu wołając: „Teraz czas zetrzeć buntowniczą plamę, teraz mężnie stanąć, a hańbę w sławę zamienić.” Orzeźwieni głosem wodzowskim rzucili się żwawo, a jednym pędem złamawszy nieprzyjaciela i na otwarte pole go wyparłszy siekli, gdy tymczasem pierwsza straż wybiwszy się z lasu obóz zakładała. Reszta drogi spokojnie się odprawiła, a wesoły z wygranej i na przyszłe niepamiętny żołnierz, poszedł na zimowe leża. LII. Te z Germanii nowiny napełniły radością i frasunkiem Tyberiusza. Cieszył się ze stłumienia buntu, lecz go trapiła wojenna Germanika sława i że skwapliwym nader pieniędzy szafunkiem i uwolnieniem od służby żołnierskie sobie umysły pozyskiwał. Przedłożył to jednak Senatowi i wiele na pochwałę odwagi i zacnych dzieł synowca mówił w wytworniejszych na pozór, niżeli z gruntu uprzejmego serca pochodzących słowach. Druzusa i uspokojenie rozruchów illiryjskich krócej chwalił, ale szczerzej i uprzejmiej, pozwalając wszystko wojskom pannońskim, cokolwiek Germanik dla Germanów uczynił. LIII. Tegoż roku zeszła ze świata Julia, którą dawniej August, jej ojciec, za niewstydy na wyspie Pandatarja, a potem w Regium nad cieśniną sycylijskiego morza osadził. Żyła w małżeństwie z Tyberiuszem, lecz póki synowie jej, Kajusz i Lucjusz kwitnęli, pogardzała nim jako nierównym. Co mu podobno najtajemniejszym było powodem, że się do rodu schronił. Wstąpiwszy na państwo, bezecną tułaczkę, a po zamordowaniu Agryppy ze wszelkiej już nadziei wyzutą, głodem i nędzą zamorzył, rozumując, że sama odległość miejsca i dawność wygnania, okrucieństwo ukryje. Z tejże przyczyny zginął Sempronius Grachus, człowiek szlachetnie urodzony, pięknego dowcipu i gładkiej na złe wymowy. Ten za życia jeszcze Agryppy niegodziwe miał z Julią porozumienie. Ani się te chuci ze śmiercią męża skończyły, bo zacięty cudzołożnik bałamucąc i potem kobietę, upór jej i nienawiść przeciwko Tyberiuszowi plotkami podżegał. Powiadają, że on był pisarzem listu owego, w którym się Julia przed ojcem srodze na Tyberiusza żaliła. Odesłany przez to do Cercyny, wyspy afrykańskiego morza, czternaście lat na wygnaniu przemieszkał. Tam gdy go wysłani na zabicie żołnierze zastali na wzgórku brzeźnym smutnych czekającego losów, prosił o krótką zwłokę, ażeby Alliarji, małżonce, ostateczną wolę przez list mógł oznajmić. Co uczyniwszy, nadstawił szyi, pokazując odważnym zgonem, że był nieodrodnym dziedzicem Sempronich imienia, które rozpustnym życiem zelżył. Niektórzy mówią, że ci żołnierze nie z Rzymu, ale od Asprena, prokonsula, posłani byli z rozkazu Tyberiusza mniemającego, że się to zabójstwo na Asprena zwalić miało, w czym się omylił. LIV. W tymże roku ustanowiono nowe obrzędy ku czci Augusta, z przydaniem kapłanów, na wzór owych, które Tacjusz dla utrzymania religii sabińskiej ustanowił i Tacyniami nazwał. Wybrano losem dwudziestu i jednego z najcelniejszych osób, a na dopełnienie liczby przyłączono Tyberiusza, Druzusa, Klaudiusza i Germanika. Igrzyska Augustowe pomieszał wszczęty, pierwszy raz na ów czas, rozruch z przyczyny zwady kuglarzów. Pozwolił na nie August na prośbę Mecenasa, który je w Batyllu mocno rozkochał, już że sam nie stronił od rozrywek, chcąc się gminowi uczęszczaniem na miłe mu widowiska przypodobać. Inny był u Tyberiusza tryb obyczajów, lecz nie śmiał jeszcze wychowane przez tyle lat w pieszczotach pospólstwo, w surowszego życia ryzę wprawować. 758 rok od Założenia Rzymu ( 15 r.n.e.) LV. Za konsulatu Druzusa Cezara i Kaia Norbana uchwalono dla Germanika triumf, chociaż się jeszcze wojna z Germanami nie skończyła. Gotował się na nią potężnie, myśląc w lecie rozpocząć. Musiał jednak w pierwiastkach wiosny nagłą uczynić wycieczkę dla nadziei podbicia zwaśnionych Kattów, z których jedni Arminiuszowi, drudzy Segestowi sprzyjali, obu dobrze znajomym Rzymowi wiernością lub zdradą. Arminiusz nie przestawał burzyć Germanów; Segestes ostrzegał zawasze o tlącym ogniu, mianowicie zaś podczas ostatniej biesiady, nim się zdrada odkryła, radził Warowi: „ażeby i sobie, i Arminiuszowi i innym co ważniejszym Germanom wartę przydał; że gmin postradawszy hersztów na nic się nie odważy, a tym czasem będzie można winowajców od niewinnych rozeznać.” Lecz Warus doli swej losem, a siłą Arminiusza zgnębiony poległ