Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Dzieci te nie cierpią już subiektywnie. Wnikliwa obserwacja jednak ujawnia w nich silne podłoże lękowe i utajoną gotowość do odnawiania się rozpaczy. Stan eobqjętności uczuciowej"zagraża szczególnie w wieku krytycznym formowaniu się pierwszych więzów międzyludzkich(koniec pierwszego roku, 2, 3 rok życia). Dzieci dotknięte tą formą choroby sierocej stanowią kategorię pacjentów najtrudniejszych do rehabilitacji, najbardziej opornych na leczenie"(s.3151. 165. 166. (1955, 1969)skutki wczesnych doświadczeń deprywacyjnych są w zasadzie trwałe i nieodwracalne. Okresem krytycznym dla rozstania się z matką jest wiek chronologiczny między 5 miesiącem a końcem 3 roku życia. U starszych dzieci tolerancja na rozłąkę jest znacznie większa. Dzieci wcześnie osierocone przejawiają w okresie adolescencji i w wieku dojrzałym różnorodne zaburzenia osobowości o charakterze neurotycznym i psychotycznym: są niezdolne do nawiązywania i utrzymywania trwalej więzi uczuciowej z ludźmi, mimo że odczuwają silnie potrzebę kontaktów z nimi: obserwuje się też często u tych dzieci tendencje do zachowań aspołecznych: niedojrzałość społeczna łączy się niekiedy z obniżeniem poziomu możliwości intelektualnych: brakiem poczucia orientacji w czasie, osłabioną zdolnością do przewidywania konsekwencji swojego postępowania, trudnościami w myśleniu abstrakcyjnym. Wiele studiów, na których są oparte przedstawione wyżej wnioski, nasuwa wątpliwości metodologiczne, np.brak starannie dobranych grup kontrolnych niewystarczająca dokumentacja zmian w zachowaniu się zachodzących w późniejszych okresach życia jednostki, nieuwzględnianie w należytym stopniu czynników genetycznych oraz inne niedociągnięcia w sposobie przeprowadzania badań i wysnuwania wniosków. Zastrzeżenia nasuwa też twierdzenie, że skutki rozłąki z matką są zawsze nieodwracalne: przeczą temu choćby liczne przypadki pomyślnego rozwoju psychicznego i prawidłowego kształtowania się osobowości u dzieci adoptowanych. Krytyka wcześniejszych prac nad deprywacją społeczną dzieci odizolowanych od rodziny doprowadziła w różnych krajach do podjęcia badań zmierzających do analizy całokształtu warunków i czynników korzystnych lub niekorzystnych dla rozwoju w okresie wczesnego dzieciństwa. Zagadnieniem, które nas w tym miejscu szczególnie interesuje, jest zakład opiekuńczy dla małych dzieci jako ich środowisko wychowawcze, stałe lub dopełniające dom rodzinny. Omówimy najpierw pierwszy rodzaj tych instytucji w aspekcie już nie tylko skutków oderwania dziecka od matki i rodziny, lecz także innych składników środowiskowych, jakie należy tu wziąć pod uwagę. Zakłady opieki stałej, domy małego dziecka. Zakłady roztaczające stałą opiekę nad dziećmi osieroconymi faktycznie lub będącymi sierotami społecznymi przeszły w ostatnich kilkudziesięciu latach znamienną ewolucję. W większości krajów nie ciąży już dziś na nich piętno przytułków lub sierocińców dla ubogich, lecz stanowią one instytucje opiekuńczo-wychowawcze, które są odpowiednio zabezpieczone finansowe, mają swoje miejsce w systemie opieki socjalnej i zdrowotnej oraz nad którymi całe społeczeństwo sprawuje kontrolę poprzez kompetentnych przedstawicieli. Istnieją, rzecz jasna, różne formy organizacyjne takich placówek, począwszy od bardziej tradycyjnych, które skupiają dość dużą liczbę dzieci podzielonych na grupy stosownie do wieku, aż do najbardziej nowoczesnych, którym przyświeca idea przekształcenia domu dziecka w dom rodzinny. Nowoczesne rozwiązania mają najrozmaitsze warianty: w każdym razie zrywają one z masowością opieki, zmierzając ku temu, by dzieci wychowywały się i wzrastały w warunkach jak najbardziej naturalnych: w małych grupach, niekoniecznie rówieśniczych, i żeby były wychowywane możliwe przez jedną opiekunkę, . pełniącą rolę matki zastępczej i troszczącą się w sposób ciągły o rozwój oddanych pod jej opiekę dzieci. W taki sposób są np.organizowane domy małego dziecka(residemia(nurseries)w Wielkiej Brytanii, przeznaczone dla dzieci do lat 5. We wszystkich tych domach obowiązuje podział na grupy mieszane pod względem wieku, złożone z sześciorga dzieci. Mimo to zauważa się znaczne różnice w strukturze organizacyjnej zakładów, zależnie od stopnia autonomiczności grupy. Jak podkreślili Jack i Barbara Tizard(19743, którzy przeprowadzili obszerne badania nad wpływem środowiska zakładowego na rozwój dzieci, stopień autonomii grupy wydaje się decydujący. Na jednym krańcu znajdują się-zdaniem autorów-domy dziecka, w których mała grupa ma znaczną autonomię: opiekunka w grupie jest tu prawdziwą matką zastępczą dla dzieci, zajmuje się nimi według własnego uznania, zabawia je, prowadzi na spacer, do sklepów, dużo z nimi rozmawia. Nla drugim krańcu można umieścić placówki, w których o wszystkich sprawach decyduje kierowniczka, a swoboda dzieci i ich opiekunek jest silnie ograniczona: nie mogą one opuszczać zakładu bez pozwolenia i muszą podporządkowywać się dość sztywnemu regulaminowi dnia: nie mają okazji do przejawiania inicjatywy, gdyż ich zadania są bardzo ściśle określone, a autorytet niewielki. Rzutuje to na charakter interakcji personelu i dzieci: kontakty nie są tak bliskie i serdeczne, w rozmowach z dziećmi pada więcej nakazów i poleceń niż wyjaśnień i odpowiedzi na pytania klimat emocjonalny jest chłodniejszy