Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Cecylja Douart traci wzrok majac trzydzieści trzy lata w pełni sił i porywu do życia, w pełni rozkwitu swego talentu, w okresie niezwy- kłego umiłowania sztuki, której właśnie przez wzrok słu- żyła. Teoretycznie możnaby założyć, że ten cios zdruzgoce ja, złamie i pograży w otchłań pesymizmu. W rzeczywi- stości jednak dzieje się inaczej; po latach walki artystka nietylko że zwycięża i odzyskuje równowagę ducha, ale dzięki wielkiemu umiłowaniu życia znajduje wiele czaru na nowych drogach poznawania świata. Oto jej słowa: 1) ALbrech,t (W.). - Kann der Blinde zu genauen Kenntnissen gelangen? Blindenjreund, 1907. ~) Douart (C~cile). - Impressions d'une seconde vie. Bruxelles, ~dition Sand (Robert) (86. rue de la Montagne), 116 stron, 1923, II wyd. 237 „Quand sur mon passage je surprends des mots de pitie, ils me semblent tomber a faux, et si je ne coupe pas court a ces attendrissements, je crois, vaguement; etre complice d'un mensonge ridicule." W ksi~,żce swojej autorka podaje ciekawe urywki z analizy wrażeń w zetknięciu z natur, i ludźmi i studjuje wyobrażenia wzrokowe, które powstaje, żywo w jej świa- domości pod wpływem wrażeń dotykowych i słuchowych. Ksi~,żka ta jest świadectwem tego, co może prawdziwe umiłowanie życia i siła woli. Tylko natury wyższe potrafi dojść do podobnego opanowania siebie, co należy uwa'zać za ideał doskonałości i wzór prawie niedościgniony, który powinien jednak stale przyświecać wszystkim tym, którzy vdzrok utracili. W piętnaście lat po utracie wzroku, Cecylja Douartl) zadaje sobie jeszcze pytanie, czy tak jest w istocie? „Moja wyobraźnia i po- zostałe zmysły stwarzają całą fantasmagorję wzrokową i przedłużają iluzję rozbitka, który nie chce zaginąć. Rozbitek, jakim byłam, nie wierzył w śmierć; zebrał swe siły, a choć pozbawiony najcenniej- szego ze zmysłów, dopłynął do brzegu i przekonał się, że krajobraz jest równie piękny, życie tak samo wielkie i bogate, jak przed straszną zawieruchą.... Czy istotnie nie widzę? Możnaby często chwycić mnie na gorą- cym uczynku przy zapamiętałej kontemplacji, przy usilnej obserwacji, chociaż oczy przestały być dla mnie przewodnikami). Spotkała mnie najdziwaczniejsza przygoda, jaka trafić się mogła malarzowi, istocie zasadniczo wzrokowej; pomimo to, na podstawie teoryj zarówno jasnych, jak i nieuchwytnych, prowadzę dalej swój poprzedni zawód. Niewątpliwie, że gdybym odzyskała wzrok, nie odtwarzałabym mych modeli w taki sam sposób co dawniej; pewne barwy i modele wspo- minam z ubolewaniem, gdy myślę o moich studjach i drżę na myśl ujrzenia ich na nowo.... Praca umysłu, którą odbywam nad kształ- tami i proporcjami tego wszystkiego, co dotykam, zajmuje mnie i łączy ze światem widzących. Wyrazu twarzy szukam w modulacji głosu, znaczenia gestu w cechach ręki, pojęcia o wzroście w gwałtow- ności lub łagodności ruchów. Wszelka harmonja jest wynikiem sub- telnych odpowiedniości, których ujęcie stanowi dla mnie źródło dużych rozkoszy. Należy skoncentrować wszystkie środki: podział jest nie- możliwy. By móc swobodnie śledzić za trudnem rozumowaniem, 1) W przedmowie do wzmiankowanego dzieła, pisanej w 1914 roku. 2) Cecylja Douart oślepła przy normalnem zachowaniu gałek ocznych. Oczy są piękne i wyraziste. 238 muszę mieć ręce puste i świeżo umyte, w przeciwnym razie przed- miot obciążający rękę lub kurz na niej staje się przyczyną roztar- gnienia. Gdy ustawię jakiś przedmiot na stole, wyobrażam sobie wra- żenie, jakie robi wśród innych; gdy jednak niema przy mnie osoby, któraby mogła mnie poinformować co do barwy przedmiotu, odczu- wam przykrość, nie mogąc zdać sobie niezwłocznie sprawy z całości: jest to zawrót głowy tego, kto traci równowagę, czując umyka3ący mu grunt pod stopami.... Muszę zawsze patrzeć: czytam Braille'm nie- tylko końcami palców, lecz całą bezowocną siłą mych oczu, które chcą odróżnić grupy wypukłych punktów, przestrzenie gładkie i puste, przybierające wnet postać drukarskich czcionek, takich jak je znałam poprzednio. Gdy piszę list ołówkiem, odtwarzam sobie wyrazy i zda- nia na papierze; nie mogę oczywiście ich odczytać, muszę je jednak utrwalić wyraźnie i bez błędu. Jest to ustawiczna męczarnia pamięci, nieraz wysoce nużąca. Śnię o malarstwie, ile razy jestem zmęczona lub zgorączkowana, i staczam wówczas w wyobraźni walki z tonami ciężkiemi i ziemnistemi, ze wstrętnemi barwami olejnemi, któremi za- pełniona jest moja paleta i moje płótno, aż do chwili, gdy budzę się ze ściśniętem sercem... A ile rzeczy nadzwyczajnych próbowałam do- konać i dokonałam w marzeniach na jawie! Ile nowych pomysłów dla kompozycyj, wyraźających piękne syntezy, ile śmiałych linij. Niestety! nasze najpiękniejsze prace są te, które nosimy w sobie i które nie ujrzą nigdy światła dziennego." U ociemniałych uderza niewygasła nigdy chęć odnowy wrażeń i wyobrażeń wzrokowych. Ociemniały Knie zapy- tuje, czyby się nie dało wywołać wrażeń wzrokowych u niewidomych, pogr~,żonych w śnie magnetycznym i zwra- ca się z pytaniem do przyrodników, czy niema takiej okolicy ciała, która, jako miejsce spotkania wielu nerwów, mogłaby stać się wrażliwa na światło przy skoncentrowa- niu na niej silnej jasności lub jakimś innym sposobeml). 1) Wspomnijmy nawiasem, że fizyk Zehnder, wychodząc z zało- żenia, że pewien surogat widzenia moźliwy jest do osiągnięcia u nie- widomych, zbudował „sztuczne oko", złożone z kamery fotograficz- nej, której błonę stanowi możliwie najwrażliwsza część skóry