Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
W wiosce Kakun, odległej o jakieś osiem kilometrów, przebywał właśnie marszałek zakonu Świątyni, Jakub z Mailly, z dziewięćdziesięcioma rycerzami. Stawił się na wezwanie Gerarda i spędził noc pod murami zamku. Następnego dnia kompania chrześcijan udała się do Nazaretu, gdzie dołączyło do niej czterdziestu rycerzy świeckich. Arcybiskup Tyru pozostał w Nazarecie, Gerard zatrzymał się tam tylko po to, by krzyknąć do mieszkańców, że wkrótce będzie bitwa i żeby pamiętali zebrać łupy z pobojowiska. Kiedy hufiec znalazł się na wzgórzu za Nazaretem, dostrzeżono muzułmanów, którzy poili swe wierzchowce w położonych w dolinie źródłach Cresson. Na widok oddziału w tak znacznej sile zarówno Roger, jak i Jakub z Mailly doradzali natychmiastowy odwrót. Gerard wpadł w furię. Odwróciwszy się pogardliwie tyłem do wielkiego mistrza szpitalników zaczął urągać Jakubowi. 410 "Tak miłujesz swoją blond głowę, że nie chcesz jej stracić" -rzekł. Marszałek zakonu odparował dumnie: "Ja zginę w bitwie, jak przystało na dzielnego męża. To ty, panie, uciekniesz jak zdrajca." Podniecona obelgami Gerarda kompania poszła do szarży na mameluków. Była to nie tyle bitwa, ile straszliwa masakra. Jasnowłosy Jakub poległ jeden z ostatnich, obok niego padł wielki mistrz szpitalników. Wszyscy templariusze zginęli, oprócz trzech rycerzy, z których jednym był Gerard. Brocząc krwią z ran pogalopowali do Nazaretu. To właśnie jeden z nich udał się na poszukiwanie Baliana. Wszystkich rycerzy świeckich mamelucy wzięli żywcem. Niektórzy zżerani chciwością mieszkańcy Nazaretu udali się na pobojowisko po obiecane im przez Gerarda łupy. Muzułmanie osaczyli ich i uprowadzili w niewolę. Balian wysłał najpierw gońca do swej żony z poleceniem, by natychmiast wezwała na zamek wszystkich swoich rycerzy, a następnie podążył do Nazaretu, starając się namówić Gerarda do udania się z nim do Tyberiady. Gerard się wymówił, zasłaniając zbyt ciężkimi ranami, Balian pojechał więc tam tylko z arcybiskupem Tyru. Rajmund był zdruzgotany tragedią, zdawał sobie bowiem sprawę, że doprowadził do niej swoją polityką. Bez wahania zgodził się na mediację Baliana i wypowiedziawszy traktat zawarty z Saladynem udał się do Jerozolimy, gdzie poprzysiągł posłuszeństwo Gwidonowi. Gwidon, mimo swych wad, nie był mściwy. Przyjął Rajmunda z wielką serdecznością i nawet usprawiedliwiał się przed nim ze sprzecznej ze zwyczajami formy koronacji. Wydawało się, że nareszcie w Królestwie zapanowała zgoda.24 Była to sytuacja bardzo szczęśliwa. Dotarły już bowiem nowiny, że Saladyn koncentruje wielką armię nad granicą haurańską. W maju, kiedy z całego jego imperium ściągały wojska na wyznaczony punkt zborny, Saladyn udał się w stronę Mekki, by osobiście eskortować karawanę pielgrzymią, z którą wracała ze świętego miasta jego siostra i syn, obawiał się bowiem, że Renaldowi znowu przyjdzie ochota na dokonanie bandyckiej napaści. Tymczasem przybywały wojska z Aleppa, Mosulu i Mardinu, aż zebrała się armia tak wielka, jakiej Saladyn nigdy jeszcze nie miał pod swymi rozkazami. Po drugiej stronie Jordanu król wezwał do Akki wszystkich wasali koronnych i ich lenników. Zakony Szpitala i Świątyni, które pragnęły pomścić masakrę koło Cressonu, postawiły do dyspozycji monarchy wszystkich swoich rycerzy, pozostawiając w zamkach powierzonych ich pieczy tylko niewielkie garnizony. Templariusze przyszli królowi z dodatkową pomocą, zrzekając się na jego rzecz udziału w kwocie pieniędzy, którą niedawno przesłał zakonom rycerskim król Henryk II w ekspiacji za zabójstwo Tomasza Becketa. Wprawdzie otrzymali polecenie przechowania tych pieniędzy na wydatki związane z krucjatą, do której Henryk zobowiązał się solenną przysięgą, jednakże w sytuacji tak ciężkiej nie można było dłużej czekać. Oddziały, które wystawiono za te pieniądze, nosiły chorągiew z herbem Henryka. 412 Na apel Rajmunda i Baliana Boemund z Antiochii obiecał przysłać kontyngent zbrojny pfld dowództwem Baldwina z Ibelinu, rozkazując jednocześnie swemu synowi, Rajmundowi, zaciągnąć się do hufca hrabiego Trypolisu, który był jego ojcem chrzestnym. Pod koniec czerwca w obozie pod Akką znalazło się tysiąc dwustu pełnozbrojnych rycerzy, kompania kawalerii lekkiej, złożona z turkopolów, w sile przewyższającej hufiec rycerski, oraz blisko dziesięć tysięcy piechurów. Zwrócono się do patriarchy Herakliusza, aby przybył do obozu z Prawdziwym Krzyżem. Herakliusz wszakże wymówił się chorobą i powierzył relikwię przeorowi kościoła Świętego Grobu, który miał przekazać ją biskupowi Akki, Wrogowie patriarchy powiadali, że nie chciał rozstać się ze swą ukochaną Paschią. W piątek 26 czerwca Saladyn dokonał w Asztarze, w Hawanie, przeglądu swego wojska. Sułtan objął dowództwo nad centrum armii, jego bratanek Taki ad-Din nad prawym skrzydłem, a Kukburi nad lewym. Wojsko pomaszerowało w szyku bojowym do Chisfin, a stamtąd na południowy kraniec jeziora Genezaret. Saladyn odczekał tam pięć dni, by umożliwić swoim zwiadowcom zebranie informacji o siłach wojsk chrześcijańskich. W dniu 1 lipca przeprawił się przez Jordan pod As-Sinnabrą, a następnego dnia z połową armii stanął obozem w Kaf r Sabt, położonym wśród wzgórz w odległości około ośmiu kilometrów na zachód od jeziora; jednocześnie pozostałe oddziały muzułmańskie zaatakowały Tyberiadę. Po godzinnej walce miasto padło