Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Jezusa mniej interesuje, byśmy do Niego mówili: "Panie, Panie", a raczej byśmy pełnili wolę Jego Ojca, tak jak On to czynił. Faktycznie zależy Mu naprawdę na tym, by uczynić z nas ludzi kochających Ojca i oddających Mu cześć, tak jak to On czynił. Z zadowoleniem myślimy, że On z miłości do nas wydał się na mękę, bo tak rzeczywiście było. Trzeba jednak, byśmy sobie uświadomili, że pomimo całej miłości, jaką do nas żywił, myśl o męce napełniała Go przerażeniem. Nie pragnął jej. Podjął się jej jedynie ze względu na Ojca: "Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty" (Mt 26, 39). "Ale niech świat się dowie, że Ja miłuję Ojca i że tak czynię, jak Mi Ojciec nakazał. Wstańcie, idźmy stąd" (J 14, 31). Oto pierwsza lekcja modlitwy, jakiej Jezus nam udziela. Uczy nas, byśmy zaczynali od Boga, by nam zależało na przyjściu Jego królestwa, by święciło się Jego imię, by wszędzie pełniono Jego świętą wolę. I oto jeden z powodów, dlaczego nie udaje się nam modlitwa: jest zbytnio skoncentrowana na nas samych, zbyt skoncentrowana na człowieku. Musimy wyjść z samych siebie i skoncentrować się na Bogu i Jego królestwie. Jezus uczy nas również, byśmy się modlili za nas samych. Nie uczy nas wyniosłej, świętej obojętności, wyrażającej się w słowach: "W najmniejszym stopniu nie przejmuję się sobą. Wszystkie moje potrzeby pozostawiam Bogu". Nie, panowie, Jezus nic takiego nie mówi. Musimy stać się pokorni i przyjąć do wiadomości fakt, że mamy różne potrzeby, w tym także materialne, oraz prosić Boga, by im zaradził. Jezus poleca nam prosić o trzy rzeczy dla nas: o chleb powszedni (o chleb, a nie o luksusy!), o duchową moc oraz o odpuszczenie grzechów. Modlitwa błagalna Czy zauważyliście, że modlitwa, jakiej Jezus uczy apostołów, jest od początku do końca modlitwą błagalną: "Ojcze, niech się święci imię Twoje, niech przyjdzie Twoje królestwo, bądź wola Twoja...". Również i te sprawy są przedmiotem naszej prośby! Przyjście królestwa Bożego jest pewniejsze od wschodu słońca. A jednak poleca nam Jezus, byśmy i o to prosili. Czym była modlitwa dla Jezusa? Modlitwa, tak jak jej nauczał apostołów, polega na tym, by prosić o to, co jest dla nas dobre. Niejako dla potwierdzenia tego, Jezus daje nam pewien rodzaj komentarza do Ojcze nasz: "Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: "Przyjacielu, użycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przyszedł do mnie z drogi, a nie mam, co mu podać". Lecz tamten odpowie z wewnątrz: "Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci leżą ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie". Mówię wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje. I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą" (Łk 11, 5-10). Naprawdę uderza, prostota tych słów: każdy. Nie czyni się rozróżnienia pomiędzy świętym a grzesznikiem; nie ma tu żadnego "jeśli" lub "ale". Każdy kto prosi, otrzyma. Wydaje się, że to za dużo, by w to uwierzyć. "Trudna jest ta mowa. Kto może w nią uwierzyć?" Ogarnia nas cała seria wątpliwości i zastrzeżeń: "Tyle razy prosiliśmy o różne rzeczy i nie otrzymaliśmy ich. Jezus nie miał na myśli tego, co dosłownie powiedział". Dlatego Jezus z naciskiem twierdzi: "Jeżeli którego z was, ojców, syn prosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą" (Łk 11, 11-13). Oto stałe nauczanie Nowego Testamentu: modlitwa jest skuteczna; dzięki modlitwie otrzymujemy to, czego nam potrzeba; modlitwa jest - zasadniczo - modlitwą błagalną. Oto niektóre z tekstów, z których możecie skorzystać. Radzę wam, byście odczytywali je w duchu modlitewnym. Z pewnością będą dla was zaskoczeniem, chyba że poznaliście już moc modlitwy błagalnej i praktykujecie ją od dłuższego czasu: Łk 11,1-13; Mk 11, 22-26; Mt 21, 20-22; Łk 18,1. 8; J 14, 12-14; J 15, 7; J 16, 2324; Jk 1, 5-8; Jk 5,13-18;1 J 3, 22;1 J 5,14-15; Flp 4, 4-7; 1 Tm 2,1 nn. Klucz do opanowania sztuki modlitwy - W pierwszych latach życia zakonnego miałem wielkie szczęście odprawić ćwiczenia duchowne pod kierunkiem nadzwyczajnego człowieka, o. Jose Calverasa, który słynął z tego, że podczas rekolekcji uczył ludzi modlitwy. Poznałem starszych i czcigodnych jezuitów, którzy spędziwszy już wiele lat w zakonie, po odprawieniu rekolekcji z o. Calverasem twierdzili: "Ten człowiek naprawdę nauczył mnie modlić się" (te wypowiedzi nie były, oczywiście, całkowicie precyzyjne, ponieważ niewielu jest chrześcijan, którzy zupełnie nie potrafią się modlić). Myślę, że chcieli powiedzieć, iż o. Calveras nauczył ich modlić się lepiej i z większą głębią. Tak było przynajmniej w moim przypadku. Wybrałem się na te rekolekcje pełen wielkich nadziei i oczekiwań. Jednak w ciągu kilku dni doświadczyłem swoich stałych problemów związanych z modlitwą. Kiedy powiedziałem o tym o. Calverasowi, zapytał mnie po prostu: "Jak się modlisz?" (Później uświadomiłem sobie, ku wielkiemu zdziwieniu, że nikt dotychczas nie zapytał mnie o to tak bezpośrednio). Zacząłem więc kolejno opisywać, co robiłem podczas modlitwy: "Podejmuję jakiś punkt medytacji i zaczynam go rozważać, i po minucie lub dwóch mój umysł zaczyna się całkowicie rozpraszać". "I co dalej - robisz?" - zapytał o. Calveras